Strony

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Anne Herries, Narzeczone lorda Ravensdena


Zdjęcie pochodzi ze strony Wydawnictwa Harlequin

    Rozgoryczona Oliwia zrywa zaręczyny z bogatym i cenionym w towarzystwie lordem Ravensden`em. Jest to wynik usłyszanych plotek dotyczących jej przyszłego małżeństwa. Dziewczyna wydziedziczona za ten czyn przez przybraną rodzinę wraca do swojego rodzonego ojca i siostry. W niedługim czasie jej tropem podąża porzucony narzeczony, który czuje, że etykieta nakazuje mu "odkręcić" tę sytuację i zachować się honorowo. Harry nie jest mile widziany w domu Roade`ów, jednak splot pewnych zdarzeń sprawia, że domownicy muszą znosić jego obecność jeszcze przez wiele dni. Sytuacja oczywiście zaczyna się komplikować...

    Z początku bałam się sięgnąć po tę książkę, gdyż mam za sobą pewne nieudane spotkanie z romansem historycznym. Obawiałam się, że i tym razem może się tak stać. Na szczęście ciekawość była większa od niepewności i dałam książce szansę. Zaczęłam czytać wczoraj wieczorem, dziś wstałam o 6.00 i doczytałam resztę - trudno, domownicy są bez obiadu :) Szczerze mówiąc książka bardzo mnie zaskoczyła! Oczywiście pozytywnie! Myślałam, że to zwyczajny romans - tyle, że osadzony w innych czasach, sprzyjający odprężeniu (zwłaszcza w takie deszczowe dni jak wczoraj i dziś) z nieśmiertelnym happy endem. Jakże miło było się przekonać, że książka jest wielce ponad to :) Książka bardzo mnie rozbawiła, już nie pamiętam kiedy tyle się uśmiałam czytając. Autorka wykreowała świetne postaci Beatrice i Harry`ego, znakomicie wpasowała je w klimat XIX wiecznej Anglii ukazując charakterystyczne dla epoki konwenanse. Zgrabnym zabiegiem było wplecenie w historię mrocznej tajemnicy okolicznego opactwa. Czytając ciągle odczuwałam rosnące napięcie i... o dziwo nie związane z ponurą zagadką, a tym co się działo między Beatrice i Harry`m. Jestem pod ogromnym wrażeniem - lektura książki wywołała mój śmiech, niepokój, obawę, ogromną sympatię do bohaterów, ale też rumieńce na twarzy, gdy czytałam o rodzącym się uczuciu dwojga bohaterów. 

    Bardzo chętnie znów oddam się lekturze romansu historycznego. Jestem ciekawa czy moje dzisiejsze doznania związane są mimo wcześniejszej porażki z "trafieniem" w gatunek czy świetnym piórem Anne Herries. Nauczyłam się dziś czegoś bardzo ważnego - nigdy nie można skreślać gatunku czy autora po jednej nie udanej książce :)


             Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Pani Monice z Wydawnictwa:


Pani Moniko dziękuję również za ogromną cierpliwość do mojej osoby, 
zrozumienie i przymykanie oka na "zarywanie" terminów.


Książka przeczytana w ramach wyzwania Trójka e-pik oraz Lato z książką.

    

27 komentarzy:

  1. Masz rację, nie ma co się zrażać do gatunku po jednej nieudanej lekturze. To tak jakbyśmy po jednym nieudanym związku skreślały wszystkich mężczyzn :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj to by było straszne!
      Chyba każda z nas ma jakieś nieudane związki za sobą ;)

      P.S. Różnica w tych dwóch czytanych przeze mnie książkach była ogromna, ale myślę, że to jednak "wina" autora...

      Usuń
  2. Romans historyczny na lato jest idealny. Oraz, gdy w życiu romatyzmu brakuje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Honoratko ja czytałam książkę, gdy padał deszcz :p i też się dobrze czyta :)))

      Usuń
  3. Jak mogłaś zauważyć na blogu książkę tę recenzowałam.
    Ps mam takie pytanko techniczne. Jest na blogspocie opcja żeby zaprzestać obserwacji bloga ?.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem Aniu, kiedyś szukałam takiej opcji i nie znalazłam :(
      Może ktoś inny kto tu zagląda pomoże...

      Usuń
    2. Pulpit nawigacyjny (jest lista czytelnicza/blogi które obserwuję, poniżej dodaj i zarządzaj), klik w zarządzaj, obok wybranego bloga, który chcesz przestać obserwować -> ustawienia i tam przestań obserwować, albo to samo po ang. Jeżeli to Ci się nie pojawia, to najpierw się zaloguj do Google. Pozdrawiam, a na książę mam ochotę, bo wątek interesujący, a i sierpień u mnie jakoś romantyczno-historyczny :)

      Usuń
    3. Dzięki wielkie :)
      Sama też skorzystałam :)

      Usuń
  4. bo na kilku które obserwuję wpisy nie pojawiają się od miesięcy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja znów mam takie, które przy bliższym poznaniu odbiegają od moich zainteresowań.

      Usuń
    2. oj takie też się zdarzają . Wtedy tam nie zaglądam.

      Usuń
  5. czekam na ten tytuł do recenzji :)
    liczę, że mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie mogę się doczekać aż przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  7. super akurat w ostatnim czasie chętnie przeczytam książke w takich klimatach

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam romanse historyczne! :D Dzisiaj skończyłam właśnie czytać 'Małżeński hazard' Candance Camp, który również bardzo przypadł mi do gustu. O recenzowanej przez Ciebie pozycji już wcześniej słyszałam, a Twoja recenzja dodatkowo umocniła mnie w wyborze tej książki na przyszłą lekturę. Tylko najpierw muszę ją zdobyć... ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Romans historyczny - to nie moje klimaty. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Każdemu autorowi może zdarzyć się słabsza książka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ale kiedyś po jednej nieudanej odrzucałam resztę - teraz już zmieniłam nastawienie.

      Usuń
  11. Uwielbiam takie miłe zaskoczenia :) Czasami też sceptycznie podchodzę do książki, a okazuje się, że to rewelacja :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Taki romans historyczny kusi mnie od dłżuszego czasu. A autorwi warto dać jeszcze jedną szansę, czy tak jak piszesz nie skreślać gatunku po jednej kiepskiej książce. Zawsze można znaleźć jakąś perełkę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Podobnie jak i Ty nie przepadam za romansem historycznym, ale lubię być mile zaskakiwana:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie miałam w rękach romansu historycznego już całe wieki! Ciekawa jestem, czy ta książka by mi się spodobała...

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj romanse historyczne to nie dla mnie, ale ciekawa jestem, czy też by mnie pozytywnie zaskoczyła :)

    OdpowiedzUsuń