Strony

wtorek, 10 lutego 2015

Relaks przy kawie (10) i relacja ze spotkania ŚBK (POST KONKURSOWY)

Dzisiaj wyjątkowo wcześnie wstałam.
Dopiero południe, a ja już piję drugą kawę
... no może napój kawopodobny, 
bo miałam ochotę na cappuccino o smaku rumowym (Makate).
To kolejny napój, 
który bez względu na wszystko zawsze muszę mieć w domu.
Jak widzicie poniżej,
ferie pozwalają mi na całkowity relaks.
Pozwalam sobie nawet na układanie puzzli, a co!

Pełen relaks - cappuccino i puzzle
Och jak ja kocham odpoczywać!
Pisałam już o tym, że czytam, śpię, zdałam relację z harców na śniegu,
wspominałam o spotkaniach ze znajomymi - tymi z życia codziennego i blogosfery.
Wczorajszy wieczór spędziłam w restauracji z koleżankami z pracy.
Natomiast w niedzielę uczestniczyłam wraz z innymi blogerami z ŚBK w szkoleniu na temat podnoszenia statystyk i pozycjonowania bloga w google, 
w restauracji "U Babuni" w Katowicach.
W rolę instruktora wcieliła się Szyszka, za co serdecznie dziękujemy.

Szkolenie miało mały falstart, bo my oczywiście nie mogliśmy się nagadać
i zanim dopuściliśmy Szyszkę do głosu minęło ładnych parę minut,
choć biedna bardzo się stresowała.
Szyszka bardzo dobrze się przygotowała.
Dostaliśmy materiały szkoleniowe, rozpiskę najważniejszych punktów, 
na które należy zwrócić uwagę, 
a co najważniejsze mówiła do nas łatwym, 
zrozumiałym językiem, przez co nawet taki laik jak ja zrozumiał o co chodzi.
Fajnie, że mieliśmy możliwość pracować przy własnych laptopach... 
choć u mnie bateria padła po godzinie, a nie bardzo było się gdzie podłączyć.

Tu już bez laptopów, ale gotowość do robienia notatek była nadal.
Na zdjęciu Szyszka i Agnes (zdjęcie mojego autorstwa)

Oczywiście w trakcie wykładu Szyszki co chwilę zmienialiśmy temat, 
bo wiecznie coś nam się przypomniało, co koniecznie trzeba było powiedzieć.
Przez to spędziliśmy razem aż 5 godzin!
W tym czasie trochę zgłodnieliśmy, więc każdy zamówił sobie to na co miał ochotę.

Głównie królowały placki ziemniaczane w różnych wersjach.

Ja wzięłam placki ziemniaczane po meksykańsku - pycha!
Na szkolenie/ spotkanie przyjechałam głównie po to by pogadać z blogerami.
Kwestia szkolenia była dla mnie drugorzędna.
Właściwie to cały czas się zastanawiałam po co my to tak właściwie robimy.
Po co nam te statystyki, lepsza pozycja w wyszukiwarce google...

Wtedy Szyszka powiedziała coś bardzo mądrego:
"żeby ułatwić czytelnikowi trafić na naszego bloga",

co dla mnie jest jednoznaczne z ułatwieniem mu dostępu do naszych treści.
I to mnie przekonało.

Bo nawet jeśli piszemy głównie dla siebie, 
czy swoich wiernych czytelników, 
którzy są z nami od lat to dlaczego nie mielibyśmy 
niewielkim wysiłkiem czy małymi zmianami nie pomóc innym do nas trafić?!

Niedawno przy okazji recenzji książki "Moja pierwsza książka. W kuchni
dostałam ciekawego maila od Pani, 
która szukała tej książki od wielu lat, 
a nie pamiętała tytułu i autora, 
ale zamieszczone przeze mnie zdjęcia pomogły jej rozpoznać tę książkę. 
Strasznie zależało jej na przepisie na pizzę, 
który przypomina jej lata dzieciństwa 
i bardzo chciała przypomnieć sobie ten smak.
Jej się udało do mnie trafić, ale przecież nie zawsze się to udaje, prawda?

Bardzo cieszę się z udziału w tym spotkaniu i szkoleniu.
Dziękuję Ci Szyszka.

A teraz wracam już do moich puzzli.

Puzzle kupiłam już jakiś czas temu w sklepie "Wszystko po 2,99"

8 komentarzy:

  1. O jeju, kocham Cię za to zdjęcie - mam takie ładne wcięcie w talii, czy tam okolicach! :D (normalnie nie mam).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie masz, jak czerwono na brązowym masz! ; )
      Fajne spotkanie!

      Bardzo dawno już puzzli nie układałam. Trzeba by jakieś wyciągnąć.

      Usuń
  2. W sumie racja, choć mi specjalnie na wyższej pozycji w Google nie zależy. Czasem nasz wpis jednak faktycznie może komuś pomóc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie maile, jak ten o którym pisałam są bardzo miłe. I oprócz stałych czytelników warto jednak trafić do innych :)

      Usuń
  3. Marzą mi się puzzle z tyloma elementami - to wspaniała zabawa na wieczór! A cappuccino o smaku rumowym pochłonęłabym chętnie... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z puzzlami to naprawdę świetny relaks. Na czas układania człowiek wyłącza się totalnie, nie myśli o niczym innym tylko o nich.
      Ja układam fragmentami tzn. np. zaraz po obudzeniu się trochę, później jak akurat skończy się jakiś program w telewizji, po obiedzie itd.
      Jedyny problem to taki, że trochę przeszkadzają leżąc na podłodze. Ale mam bardzo tolerancyjną rodzinę, która akceptuje chyba wszystkie moje dziwactwa :)

      Usuń
  4. Maksymalna ilość kawałków jakie teraz mam okazję układać to 60 :) Z Pati
    Do takich wielkich to ja nie mam cierpliwości.
    Co do spotkania to już Ci pisałam - dzięki :) Fajnie Wam tam było

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja układam teraz 1000, ale to najmniejsze jakie układam :)
      Dość długo mi to idzie, ale pewnie przez to, że układam je pierwszy raz.

      Oj fajnie :)

      Usuń