Strony

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Agnieszka Lingas - Łoniewska, Zakład o miłość

Autor: Agnieszka Lingas - Łoniewska
Tytuł: Zakład o miłość
Wydawnictwo: Novae Res
Miejsce i rok wydania: Gdynia 2011
Ilość stron: 237

    "Bez przebaczenia" Agnieszki Lingas - Łoniewskiej jest jedną z moich ulubionych książek i mimo kilku błędów językowych, uporczywych zdrobnień imienia głównego bohatera zawsze będę miała do niej sentyment. Bardzo spodobała mi się postać głównej bohaterki - upartej i dumnej, która przez taki właśnie charakter wiele w życiu straciła, ale i tak pozostała sobą.

    Nie ukrywam, że tym razem też oczekiwałam czegoś mocnego, co na stałe wryje mi się w pamięć i nie pozwoli o sobie zapomnieć.


    Już po tytule można było się zorientować co otrzymamy. I rzeczywiście, była sobie dziewczyna (na dodatek na dwa tygodnie przed ślubem), której życie po jednym wieczorze zmienia się diametralnie. Niespodziewanie zakochuje się w kimś nowym - cynicznym buntowniku, drwiącym z miłości i innych głębszych uczuć. Wszystko oczywiście dzieje się za sprawą perfidnego, szczenięcego zakładu. No i tu zaczynają się schody... To co miało być tylko zabawą, rozrywką szybko zmienia swe oblicze i....

   Cóż niby wiedziałam czego się spodziewać, takiej trochę bajki o Kopciuszku... ale to co dostałam o wiele bardziej przypominało mi niedawno oglądany film "Trzy metry nad niebem" i tu był pierwszy zgrzyt. Drugi zgrzyt nastąpił, gdy zorientowałam się, jak bohaterka łatwo poddaje się nowej znajomości - nie byłoby wcale w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wychowana została w konserwatywnej rodzinie, na cnotliwą kobietę i zdaje się wcześniej niespecjalnie jej to przeszkadzało. Wiem, że czasem musimy powiedzieć "dość", ale jakoś reakcje dziewczyny zupełnie nie pasowały mi do jej osobowości. Kolejny zgrzyt - Sylwia wiedząc jakim człowiekiem był Aleks (chłodnym, obojętnym, bezdusznym, nieczułym), który mimo wszystko zaczął się dla niej zmieniać to zdecydowanie nie powinna zareagować tak jak zareagowała na wiadomość o zakładzie. Nie, nie kupuję tej historii, nie przekonała mnie i nie wydała się wiarygodna. A oliwy do ognia dolał fakt, że na końcu okazało się, że cała historia jest retrospekcją i to sprzed ok. 40 lat... a w czasach młodości Aleks jeździł "wypasionym", czarnym BMW.

    Niestety jestem szczerze rozczarowana. Nie polecam. Pewnie gdybym to od tej książki zaczęła przygodę z twórczością autorki to nie sięgnęłabym po jej kolejne książki, a przecież po lekturze "Bez przebaczenia" zamierzałam przeczytać je wszystkie. Teraz nie wiem czy warto... a Wy jak myślicie? W najbliższym czasie zamierzałam sięgnąć po serię "Szukaj mnie wśród lawendy", ale nie chcę kolejnego rozczarowania...

Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Gra w kolory (zielony)
- Pod hasłem (alfabet)
- Czytamy powieści obyczajowe
- Polacy nie gęsi - o miłości, która przetrwa wszystkie przeciwności
- Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - 2,4 cm (31,5 cm z 158)
- 52 książki w 2016 (23)

2 komentarze:

  1. Aż tak źle?? no tego się spodziewałam. Mnie książka się podobała, ale ja 1. nie znam Bez przebaczenia (nawet jej nie mam) 2. od tej właśnie zaczęłam przygodę z twórczości autorki
    Pewnie dlatego mam inne odczucia
    Ale skoro chcesz czegoś mocnego, co pozostanie w Tobie na długo to nie sięgaj po lawendę tylko po Skazanych, Dzikuskę albo Piętno Midasa!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie znam twórczości tej pisarki, więc dziękuję za szczerą recenzję.

    OdpowiedzUsuń