Strony

wtorek, 26 lipca 2016

Agnieszka Olszanowska, Listy z dziesiątej wsi

Autor: Agnieszka Olszanowska
Tytuł: Listy z dziesiątej wsi
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 295

    Wow!
    Jak mam opisać najlepszą od wielu miesięcy książkę?!


   I pomyśleć, że zaczęło się tak banalnie... zdradzona, załamana matka dwójki dzieci wraca z podkulonym ogonem i zapuchniętymi od ciągłego płaczu oczami do rodzinnego domu, gdzie zajmuje się nią brat. Tam powoli dochodzi do siebie i zaczyna życie na nowo. Prawda, że to schemat wielu książek? Oczywiście, ale autorka postanowiła zaskoczyć czytelników czymś więcej.

   Głównym wątkiem powieści jest wewnętrzna przemiana Beaty, odbudowanie pewności siebie i nowy start. W międzyczasie poznajemy też historię pięknej, choć trudnej przyjaźni jej babci Barbary z księdzem Stanisławem na podstawie starej korespondencji znalezionej na strychu rodzinnego domu Beaty oraz w domu Pawła w Starym Folwarku. Tłem przyjaźni Basi i Stacha była wojna, zmiany polityczne w państwie i czasy silnej nagonki na kler. Jakby tego było mało autorka wplotła tu wiele epizodów, tajemnic i powiązań łączących wszystkich bohaterów.

    Po pierwszych kilku kartkach pomyślałam, że choć to często powielany temat w książkach, to całkiem przyjemnie się czyta. Styl pisarski był ironiczno-zabawny, trochę tak, jakby autorka opowiadała o Beacie z przymrużeniem oka, kpiąc sobie z jej infantylności i rozpaczy. Z każdym kolejnym dniem Beaty spędzonym w Zwierzyńcu ten styl się zmieniał. Czułam, że autorka daje swojej bohaterce szansę, jakby wierzyła, że Beata będzie w stanie zmienić swoje życie. W drugim rozdziale, w którym poznajemy korespondencję Basi i Stacha bardzo zaskoczyła mnie zmiana stylu pisarskiego. Autorka świetnie oddała klimat dawnych czasów, użyła prostych, staroświeckich słów pisząc "piórem" Basi oraz pokazała, że poziom intelektualny i wykształcenie Stacha jest odmienne, co z kolei odzwierciedlały jego listy. Tu też zatopiłam się w książce bez pamięci, nie potrafiłam odłożyć jej nawet na chwilę. Z każdą kolejną kartką na jaw wychodziło więcej sekretów, informacji. W trzecim, ostatnim rozdziale wszystkie wątki się dopełniły, wyjaśniły się ostatnie tajemnice... a właściwie tak myślałam, bo ostatnia kartka dosłownie wbiła mnie w fotel i... nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Chcę wierzyć, że moja interpretacja jest dobra/właściwa, ale czy na pewno? Mam wątpliwości...

   Rewelacyjna książka! Autorka świetnie sobie poradziła z mnogością wątków. Zwykle gdy w książce występuje ich aż tyle, to mam wrażenie, że są one tylko "liźnięte", a tu wszystko jest akuratne. Są one zgrabnie ze sobą powiązane, przeplatają się i łączą. Wszystkie razem tworzą jedną historię. Najprzyjemniej czytało mi się listy oraz wyjaśnienie pochodzenia Basi. To właśnie rodzinne sekrety i dramatyczne wydarzenia z przeszłości dodają Beacie sił i przywracają wiarę w siebie.

    Piękna historia!

    Najlepsze jest to, że zwróciłam na nią uwagę (pomijając obłędną okładkę) przez miejsce akcji - Zwierzyniec, który okazał się nie tą miejscowością, o której myślałam :)  Sprawdziłam sobie właśnie tę nazwę w Wikipedii, i ta wskazuje aż 23 takie miejscowości i 5 dzielnic większych miast!

   Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Prószyński i S-ka


  
Książeczkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Pod hasłem - zabieram Ejotka na wakacje na wieś :)
- Polacy nie gęsi (25 Motyw: wieś)
- Czytamy powieści obyczajowe
- Grunt to okładka (czasoumilacz - relaks na ławeczce, spacer po parku)
- Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - 2 cm (57,7 cm z 158)
- 52 książki w 2016 (44)

11 komentarzy:

  1. Skoro książka aż tak cię zachwyciła, to bardzo chętnie po nią sięgnę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie zachwyciła! Świetnie powiązane wątki i wspaniałe historie ludzkie, a zakończenie...hmmm

      Usuń
  2. O rany, nie spodziewałam się po tej książce aż tak porywającej historii. Chyba muszę ją poznać. :)

    P.S. Magdo, mam pytanie odnośnie wyzwania "Cztery pory roku", a mianowicie okładki "Chcę Cię usłyszeć" Chamberlain - czy pasuje ona bardziej do lata czy jesieni?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia książka jest świetna, choć na początku nie sprawia takiego wrażenia.

      Co do okładki to... kolorystyka sugeruje jesień, ale zboża w pełni dojrzałe są w sierpniu, w sierpniu mamy też żniwa, więc książkę przyjęłabym na LATO.

      Usuń
  3. To moja trzecia recenzja tej książki i hmmm... sama nie wiem, kusisz mnie listami, tajemnicami, Basią i tym wbijaniem w fotel... Ale trochę boję się tej przemiany, która zwykle wiąże się z długimi opisami przemyśleniowymi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewelcia, tutaj nie ma żadnych długich opisów.
      To bardziej to co Beata przeczytała i usłyszała dokonało w niej przemian i "ugruntowało" jej pozycję w świecie.
      No tylko to zakończenie...

      Usuń
    2. Nie jest gruba, więc chyba dla tego co wymieniłam i zakończenia bym przeczytała... Zawsze można nie skończyć prawda?

      A w Krakowie Zwierzyniec to VII dzielnica :)

      Usuń
  4. Mnie "Zwierzyniec" kojarzy się z Roztoczem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ten tytuł na liście książek do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Byłam w Zwierzyńcu niedaleko Lublina- cudowne miejsce! A Twoja recenzja jest niezwykle zachęcająca.

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz rację, zwróciłyśmy uwagę na inne elementy w tej książce, ale to właśnie jest piękne w literaturze, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. :)
    Te listy też mnie zachwyciły i wciągnęły, u siebie zapomniałam o tym napisać. ;) A to zakończenie...mam nadzieję, że autorka kiedyś je wyjaśni. :)

    OdpowiedzUsuń