Strony

czwartek, 20 czerwca 2013

Piotr Kołodziejczak, W kajdankach namiętności - recenzja gościnna

Autor: Piotr Kołodziejczak
Tytuł: W kajdankach namiętności
Wydawnictwo: Borgis
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2013
Ilość stron: 231

Zdjęcie: skan okładki

Recenzja gościnna - Ola
Można ją przeczytać także na blogu Oli - TU

         Z prawdziwą ciekawością sięgnęłam po pozycję autorstwa Piotra Kołodziejczaka „W kajdankach namiętności”, jako że nie poznałam dotąd twórczości tegoż autora, a okazuje się, że dorobek ma on całkiem spory. Książka bardzo mi się spodobała i z pewnością sięgnę niezwłocznie po inne utwory Pana Kołodziejczaka.
            W książce równolegle toczą się dwie akcje, które coraz bardziej się splatają ze sobą, by w końcu doprowadzić do chyba zaskakującego zakończenia. Pierwszy wątek ma, moim zdaniem, charakter powieści obyczajowej. Justyna, główna bohaterka i narratorka, ale także jej przyjaciółka Irena oraz koleżanki z pracy i inne jeszcze osoby, które poznajemy, rzeczywiście wikłają się w krótsze lub dłuższe związki, a ich problemy, rozterki i motywacje, autor opisuje z dużą dozą znajomości charakterów i zachowań, zarówno w stosunku do kobiet jak i mężczyzn. Jakże obrazowo opisuje to cytat: „Tak się w życiu zdarza, kiedy na swojej drodze spotykamy kogoś, na kogo czekaliśmy całe życie. Gwałtownie i bezceremonialnie rodzi się miłość. Nie krąży nad naszymi głowami, nie pyta, czy może sobie poszumieć gdzieś tam wysoko, poobserwować z góry i w odpowiednim momencie sfrunąć do nas, tylko niespodziewanie spada jak grom z jasnego nieba”. Drugi wątek ma charakter typowo sensacyjny. Oto bowiem w mieście grasuje bezlitosny morderca (on? ona?), który zabija starsze osoby, a którego stara się złapać policja na czele z Inspektorem Kolskim. O akcji kryminalnej nie można za dużo napisać, by nie zdradzić tajemnic, więc tylko zaznaczę, że rozwiązanie jest intrygujące. Bardzo mnie poruszyły losy nieszczęśliwych ofiar mordercy, gdyż autor krótko, aczkolwiek bardzo sugestywnie opisał ich historie. Może warto pomyśleć o tym, że starsze osoby w naszym otoczeniu, to nie tylko dziwacy i zrzędy, jak je często postrzegamy i oceniamy, ale prawdziwi ludzie, którzy kiedyś byli młodzi, mieli swoje marzenia i zamierzenia, może przed sobą wspaniałe kariery – no ale los niejednokrotnie miał inne plany…

           Książka jest ciekawie napisana, lekkim i dostępnym językiem, często ze sporą dozą humoru. Dlatego czyta się ją z przyjemnością, jednym tchem, dosłownie od deski do deski. Myślę, że żaden czytelnik nie będzie zawiedziony. 

Bardzo dziękuję Panu Dominikowi Sołowiejowi i Wydawnictwu Borgis 
za możliwość przeczytania i zrecenzowania tej książki.

5 komentarzy:

  1. Jakoś nie mogę się przekonać , choć na wakacyjną lekturę nadaje się bardzo dobrze. Zapraszam http://qltura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. O tym wydawnictwie nie słyszałem.

    pisanyinaczej.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ochotę na tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo bym chciała ją przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziś przeczytałam i nawet mi się podobało. Ciekawym pomysłem było wplecenie, tak zgrabne, historii innych ludzi do wątku głównego. Język zaś w ogóle mi nie przypadł do gustu. Jak dla mnie patetyczny ponad miarę. Co jednak zostaje zrekompensowane fajnym poczuciem humoru.

    OdpowiedzUsuń