Strony

niedziela, 30 maja 2021

Peter Pezzelli, Villa Mirabella

 

Autor: Peter Pezzelli
Tytuł: Villa Mirabella
Wydawnictwo: Literackie

Rok wydania: 2011
Ilość stron: 338

     Młodym ludziom zdarza się myśleć, że są królami życia. Wreszcie wyrwali się z domu, zarabiają i mogą wydawać pieniądze jak chcą. Wieczorami i w weekendy mogą się bawić i spotykać ze znajomymi. Po prostu "żyć nie umierać"! Tak! Tylko co w sytuacji, gdy powinie im się noga i ten cały wspaniały świat się rozsypie przez jeden błąd?

    Jasona Mirabellę spotkało to samo. Ten młody przystojniak z Rhode Island myślał, że złapał Pana Boga za nogi i nie może być szczęśliwszy. Dobrze płatna, rozwojowa praca, piękna dziewczyna i pełne przepychu i zabawy życie w Los Angeles, dosłownie nie może być lepiej... Niestety jeden błąd sprawia, że z dnia na dzień wszystko to traci i zdesperowany, nie mając innego pomysłu na przyszłość wraca do rodzinnego domu. Nie jest to dla niego komfortowa sytuacja. Odkąd zachłysnął się kalifornijskim życiem, zapomniał o domu, ojcu i rodzeństwie. Żył zbyt szybko, żeby mieć czas dla rodziny. Teraz trudno mu odnaleźć się w rodzinnym miasteczku i odbudować relacje z bliskimi, zwłaszcza, że nie do końca uporał się ze swoimi problemami.

     Książka pokazuje, że więzy rodzinne są silniejsze od wszystkich przeciwności. Nawet jeśli stosunki rodzinne są napięte, a między jej członkami napotyka się niedomówienia, żale, pretensje i rozczarowania, to jednak rodzina to rodzina. Nawet w najgorszych sytuacjach można na nią liczyć i stanąć na nogi, nawet jeśli nie jest to łatwe. Autor odwołuje się też do wiary i roli Boga w przezwyciężaniu trudności i odnajdywaniu wewnętrznego spokoju. 

     Bardzo podoba mi się tu rola ojca, który kocha wszystkie swoje dzieci miłością bezwarunkową. Nie ocenia, nie poucza, ale wspiera z bezpiecznej odległości, gdy potrzeba przedstawia swój punkt widzenia w nienarzucający się sposób. Jest prawdziwą ostoją. Jason miał prawdziwe szczęście, że jest jego synem, bo inaczej, w tej beznadziei i bezsilności nie miał by szans zrobić kroku w przód. Temat wiary nie jest tu przedstawiony w sposób nachalny. Autor pokazuje, że ta droga może być ukojeniem także dla sceptyków, ale nie naciska, nie wskazuje tej drogi jako jedynej właściwej. Wątek ujęty jest w wyważony sposób i osoby niewierzące nie poczują się zakłopotane czytając tę książkę.

    To bardzo przyjemna, ciepła i krzepiąca lektura.

8 komentarzy:

  1. Akurat na taką pogodę właśnie na taką ciepłą i przyjemną książkę mam ochotę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobry wybór. Najbardziej podoba mi się tu postać ojca, który wspiera, kocha i zawsze jest gotów do pomocy, choć w nienachalny sposób.

      Usuń
  2. Zapowiada się ciekawie :) Od siebie polecam ostatnio przeczytaną "Autakrę" Pirsa. Świetna książka, w której autor opisuje podróżowanie w latach 90., jego lepsze i gorsze chwile. Wciąga i przyjemnie się czyta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam tytułu, w ogóle wcześniej nie słyszałam o książce, a myślę, że mogłaby mi się spodobać.

      Usuń
  3. Brzmi bardzo zachęcająco. Lubię do Ciebie wpadać na blog, ponieważ wybierasz książki mniej znane.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję, teraz mało piszę, bo mało czytam, a szkoda, bo na regałach mam setki nieprzeczytanych książek.

    OdpowiedzUsuń