Strony

niedziela, 22 kwietnia 2018

Mój kawałek ogrodu (3)


Było troszkę o sadzeniu i pikowaniu roślin (pomidorów),
a teraz będzie o przeróbce regałów na donice
i nowym praktycznym siedzisku :)

Dawno temu, kiedy książki 
nie stały jeszcze w dodatkowych stosach na podłodze
miałam takie o to regały.
Stare regały

Jednak z roku na rok przybywało ich więcej
i stopniowo podłoga w pokoju zapełniała się stosami nowych książek,
czego mój mąż już nie zdzierżył :p i kupił mi nowe, większe
(trochę dziwne, ale na nich też już brakuje miejsca).
Nowe regały

Żal było jednak patrzeć na porzucone w piwnicy stare regały
(które mąż wykonał samodzielnie)
i postanowiliśmy dać im nowe życie :)
Pomysł mój, wykonanie męża :)

Przeróbka regałów na donice

Najpierw mąż rozebrał regały na pojedyncze deski,
z których zbił donice
(dwie o wymiarach 100x45cm i jedną 45x45cm).
Następnie docieplił je styropianem (2cm)
i wyłożył folią ochronną.

Gotowe skrzynie

Balkonowa donica na truskawki

Donice na pomidory i krzaczki owocowe

Donice czekają jeszcze na zapełnienie,
bo ich głównym przeznaczeniem będzie uprawa pomidorów,
ale wsadziłam już truskawki
i... malinę i białą porzeczkę.

Truskawki - mam nadzieję, że nie wysadziłam ich za wcześnie.

Krzaczki owocowe, w środku miejsce na pomidorki.

Malina

Biała porzeczka

Następnym krokiem w aranżacji balkonu 
było założenie sztucznej trawy :)

Na balkonie mam zamiar obserwować jak rośliny rosną, zmieniają się
i oczywiście zwyczajnie się relaksować.

Dlatego też zainspirowana poniższym zdjęciem 
postanowiłam zrobić coś podobnego u siebie.
Znalezione w internecie

W tym celu kupiłam kratkę w Brico 
i ławo-skrzynię na allegro 
(w stanie surowym).

Szlifowanie, bejcowanie

Samodzielnie szlifowałam i bejcowałam kratkę,
przy skrzyni pomógł mi mąż.
Następnie skręcił ze sobą kratkę i skrzynię
i... mebel gotowy :)
Jestem zachwycona!
Dodatkowo kratkę oplotłam cotton balls
i osiągnęłam satysfakcjonujący efekt.

Cieszę się nieprzeciętnie!


Mam nadzieję, że moja zdolna siostra
uszyje mi jeszcze siedzisko na wymiar
z pianki tapicerskiej :)

piątek, 20 kwietnia 2018

Hanna Dikta, To nie może być prawda

Autor: Hanna Dikta
Tytuł: To nie może być prawda

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2018
Ilość stron: 270


    Jedna chwila, jeden dzień mogą czasem odmienić całe nasze życie. Głęboko skrywana przed całym światem tajemnica może niespodziewanie zamieszać i przypomnieć o sobie nawet wiele lat później. Czy warto ryzykować? 


    Szczęśliwe życie u boku ukochanego męża, stabilna praca i spokojna codzienność, lecz nagle przeszłość staje na drodze Małgorzaty. Strach, niepewność, lęk o przyszłość. Dawno skrywana przeszłość burzy wszystko. Małgorzata próbuje radzić sobie sama z odkrytą prawdą, ale nie wychodzi jej to na dobre, gdyż strasznie cierpi. No cóż, każdy z nas wie, że nasze uczynki, mają swoje skutki i powinniśmy się liczyć z konsekwencjami, nawet jeśli nie następują od razu.

   Sytuacji, w której znalazła się Małgorzata, na pewno nie życzylibyśmy nawet największemu wrogowi. To przykre, że jedna chwila zapomnienia może tak bardzo wpłynąć na nasze życie, ale przecież patrząc obiektywnie można się było tego spodziewać. Łatwo jest nam radzić innym, wygłaszać kazania i oceniać, ale kiedy górę biorą emocje, żywe wspomnienia młodości, beztroski i odrobiny szaleństwa dużo trudniej obiektywnie rozważać sytuację i postąpić poprawnie. Małgorzata popełniła dawno temu błąd, który ciągle gdzieś w głębi ją uwierał, choć sama przed sobą udawała, że wydarzyło się to tak dawno, że nie może być prawdziwe, a jednak...

   Autorka bardzo plastycznie odmalowała uczucia bohaterki. Czytelnik przeżywając te kilka dni z życia Małgorzaty doskonale może wczuć się w jej rolę i poczuć wszystkie towarzyszące jej emocje. Szok, niedowierzanie, zaprzeczanie, umniejszanie, lęk, strach, niepewność, złość i wiele innych. Czujemy to napięcie, to rozedrganie emocjonalne - u mnie niestety źle się to skończyło. Nie dałam rady wytrzymać! Wiedziałam, że muszę się wyspać na następny dzień do pracy i nie zdążę doczytać... a przecież właśnie się dowiedziałam! I... popełniłam karygodny błąd, przeczytałam dwie ostatnie strony! Nigdy tego nie robię, nie chcę sobie psuć lektury, ale tutaj nie wyobrażałam sobie żeby nie poznać finału tej historii od razu, bo i tak pewnie bym nie zasnęła. Dopiero następnego dnia doczytałam brakujące strony.

     To tylko kilka dni z życia, a w głowie i sercu bohaterki tak wiele się dzieje. Autorka świetnie budowała napięcie i nawet gdy dochodzimy do apogeum chcemy więcej i to dostajemy. Język użyty w powieści jest przyjemniejszy niż w poprzedniej książce autorki. Hanna Dikta pochodzi z mojego miasta i nadal w nim mieszka, co widocznie zaznaczyła na kartach powieści, a to dało mi dodatkową przyjemność z czytania. Nie wszystkie miejsca opisane w książce są dokładnie takie same jak w rzeczywistości, ale łatwo można się domyśleć co było tu inspiracją. Dowiedziałam się nawet, że Alicja, przyjaciółka Małgorzaty "mieszka" w moim bloku :) To strasznie przyjemne :)

     Książka podoba mi się za grę emocji, przystępny język, wydarzenie z przeszłości i jego konsekwencje, których się kompletnie nie spodziewałam, a więc autorce udało się mnie zaskoczyć, za piękną przyjaźń i bezinteresowne wsparcie, za moralne dylematy i powolne dojrzewanie do przyjęcia konsekwencji swoich czynów (co wierzcie mi, w tym przypadku naprawdę nie jest łatwe). Jedyny mankament jaki zauważam to słabo rozwinięte tło powieści, choć całkiem możliwe, że to celowy zabieg, by czytelnik skupił się tylko na jednym, nie rozpraszając uwagi.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce :)

Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Przeczytam tyle, ile mam wzrostu 2,2 cm (25,3 cm z 158 cm)
- 52 książki w 2018 (11)

sobota, 7 kwietnia 2018

Mój kawałek ogrodu (2)


Jeśli ktoś myślał, że moje zainteresowanie roślinami i ogrodnictwem 
szybko minie, to mylił.
Myślę, że jest jeszcze gorzej.
Właściwie bez przerwy marzę na jawie o własnym ogrodzie,
ale póki co zostaje mi tylko zagospodarowanie balkonu.

Oczywiście na wprowadzenie roślin na balkon jest jeszcze za wcześnie,
bo prawie co noc zdarzają się przymrozki,
ale ja przygotowuję się do tego w domu.

W pierwszej części nowego cyklu  
"Mój kawałek ogrodu"
pokazałam fotorelację z siania roślinek.
Dzisiaj pokarzę jak siewki zmieniały się wraz z upływem czasu
oraz fotorelację z pierwszego pikowania.
Na wypadek gdyby okazało się, że to jeszcze za wcześnie
zostawiłam po kilka sztuk roślinek w pierwotnej wersji.
Pomidorki pikowałam do wielodoniczek
i po jednej sztuce do doniczek produkcyjnych 8x8cm.
Przesadziłam też kwiatki, które w maju trafią na zewnętrzny parapet
i... coś jeszcze, ale to niespodzianka :)

Kolejne etapy wzrostu moich roślinek:

Dzień piąty cz. 1.

Dzień piąty cz. 2.

Pierwsze sianie - dzień 11, drugie sianie - dzień 7.

Pierwsze sianie - dzień 14, drugie sianie - dzień 10.
Prawie wszystkie roślinki mają po dwie pary liści, 
więc ręce mnie świerzbiły i musiałam dokonać pikowania
(choć rozsądek mówił, że powinnam jeszcze poczekać).
Pierwsze sianie - dzień 20, drugie sianie - dzień 16

Pikowanie

Przygotowanie - ziemia uniwersalna, kompost, wielodoniczka. 

Wybrałam bezzapachowy kompost granulowany z humusem.

Wymieszałam kompost z ziemią w proporcji 1:2.

Mieszankę przesypałam do wielodoniczki.

Nie oszczędzałam na ziemi, bo...

musiałam ją ugnieść, przez co i tak wydawało się, że jest jej za mało.

Zwilżyłam ziemię wodą (odstaną, w temperaturze pokojowej).

Grubym patyczkiem zrobiłam dziurki, żeby łatwiej było mi pikować.

Na znacznikach wypisałam nazwy wszystkich pomidorków.

Tabliczki wsadziłam do pierwszych doniczek w każdym rzędzie.
Każdy rząd to inny gatunek pomidorków,
dzięki temu nie musiałam robić tabliczek do każdej sztuki.

Edukowałam się przed przystąpieniem do pikowania i wiem,
że roślinek nie łapie się za łodyżki, a za liście.

Dobrze jest podważyć sobie roślinki wykałaczką,
by nie uszkodzić korzeni.

Roślinki wkładałam do ziemi głębiej niż były w doniczce pierwotnej
- ponoć to im pomaga ukorzenić się.

Po przesadzeniu dociskałam lekko ziemię
i w razie potrzeby dosypywałam ziemię.

Pomidorki nieco oklapły w trakcie przesadzania,
ale już następnego dnia wyglądały dobrze.

Tak samo postępowałam z kolejnymi odmianami. 

Efekt pikowania.
Po jednym egzemplarzu wsadziłam do doniczek produkcyjnych,
resztę siewek zostawiłam w pierwotnych pojemnikach,
na wypadek gdyby okazało się,
że pikowania dokonałam za wcześnie i nowe roślinki by się nie przyjęły.
Mam więc trzy szanse na powodzenie, bo trzy formy dalszego wzrostu siewek.

Następnie zajęłam się przesadzaniem kwiatków
(nie znam ich nazw niestety, nasiona dostałam od sąsiada).
Na razie kwiatki będą w domu,
w maju trafią na balkon.

Przygotowałam mieszankę ziemi z kompostem,
a do doniczki wsypałam drobne kamyczki, żeby był drenaż.

Nasypałam mieszankę ziemi z kompostem.
Nie do pełna, myślę, że tak będzie dobrze.

Siewki po 16 dniach są mocno wyrośnięte i mają dużą sieć korzeni :)

Delikatnie rozluźniłam ziemię i oddzieliłam od siebie poszczególne siewki.

Tutaj widać dobrze ile każda roślinka ma korzeni.

Podobnie postąpiłam z drugim rodzajem kwiatków, choć te były bardziej wątłe.

Efekt przesadzania - sama jestem ciekawa co z tego będzie
i czy roślinki przetrwają do maja,
kiedy to będę chciała wystawić je na balkon.

Stan roślin po trzech dniach od pikowania i przesadzania.




I na koniec niespodzianka...
moje najnowsze zakupy i ich przeznaczenie :)
W Lidlu kupiłam sobie uroczy stojak na doniczki,
do tego zestaw czterech ślicznych doniczek
i inne drobiazgi.
W którymś z programów telewizyjnych usłyszałam,
że oporne na nocne przymrozki są bratki
i postanowiłam sobie posadzić kilka sztuk na balkonie już teraz
żeby "przywołać" wiosnę do domu :)

W kwiaciarni kupiłam 9 sztuk bratków.

W doniczkach przygotowałam drenaż. Doniczki są metalowe i nie moją dziurek.

Wsypałam mieszankę ziemi i kompostu.

Z łatwością wysunęłam sadzonki z doniczek przemysłowych,
rozluźniłam nieco korzenie i posadziłam do docelowych doniczek.

Po trzy bratki na doniczkę.

Doniczki uzupełniłam ziemią.

I efekt końcowy. Prawda, że ładnie???
Niedawno pytałam co to za kwiatki
i bardzo szybko otrzymałam odpowiedź :)
Dziękuję!
Niecierpek Balsamina    i   Heliotrop Peruwiański