Tytuł: Spełnienia marzeń!
Seria: Owocowa seria
Wydawnictwo: Literackie
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 315
Często marzymy o sławie, podróżach, bogactwie, niewyobrażalnych pieniądzach, ale w obliczu zagrożenia życia, to co wydawało nam się szczytem, jest jedynie miłym dodatkiem. Wcale nie tak ważnym w kontekście zdarzeń, w których się znaleźliśmy. Co więc ważne jest w życiu? Miłość, przyjaźń, rodzina? - a może wystarczy poczucie stabilizacji, spokoju i bezpieczeństwa? W tej materii jest to sprawa indywidualna. Jedno jest pewne - każdy ma prawo marzyć!
Klaudia, dziewczyna bardzo pokrzywdzona przez najbliższych, w dniu swoich osiemnastych urodzin postanawia uciec i zacząć żyć od nowa, z czystą kartą. Trafia do Białołęki, gdzie czeka na nią stara, rozpadająca się chatka ze stajnią i zarośniętym ogrodem. Tam poznaje Kamila, równie poharatanego przez życie, niewiele starszego chłopaka. Niemal od pierwszego spotkania ta dwójka bohaterów próbuje ruszyć do przodu, zostawiając za sobą przykre wspomnienia, złe doświadczenia i tragedie, których doznali. Czy im się uda? Czy będą mogli sobie zaufać, choć wcześniej zawiodło ich aż tyle osób, a zło ciągle czai się gdzieś obok?
Książkę czytałam dość długo, bo... Hmmm.... najpierw spodobały mi się wątki/losy Klaudii i Kamila, bo były niespotykane, a przynajmniej dla mnie takie tematy to nowość w literaturze. Niestety później powiało nudą, bo bohaterowie ciągle się na siebie obrażali i godzili. To było denerwujące i zniechęcające, więc wymyślałam różne inne zajęcia, które były przyjemniejsze od czytania. Jest to jednak książka pożyczona, więc wypadało ją skończyć, poza tym... ma zieloną okładkę i pasuje do wyzwania, więc zawzięłam się w sobie i dzisiaj doczytałam do końca. I??? Muszę przyznać, że Autorka bardzo mnie zaskoczyła! Choć "wyśpiewanie marzeń" było dla mnie mocno naciągane to... zakończenie mega mnie zaskoczyło! Właściwie to w finale nie mogłam się oderwać i czułam się jakbym czytała jakiś dobry kryminał, bo podobnie odczuwałam napięcie :) Swym zakończeniem książka sporo zyskała na ocenie i patrząc na nią, jako całość też oceniam ją lepiej niż w trakcie lektury. Właściwie, choć minęło kilka godzin od kiedy odłożyłam książkę, to ciągle jestem pod wrażeniem. Nie sądziłam, że przy tylu książkach, które czytałam, ktoś jest w stanie mnie tak bardzo zadziwić i zafundować tak ekscytujące zakończenie. Decyzja Klaudii mnie przeraziła i zaskoczyła. Nie sądziłam, iż wymierzona w bohaterów intryga może doprowadzić do tak dramatycznych skutków. Jestem pod wrażeniem! Mocny, niespodziewany finał opowieści całkowicie zmienia obraz całej książki i łagodzi wszystkie wcześniejsze negatywne myśli o powieści. Polecam!
P.S. Pomijając postać doktora Maszewskiego, to gdybym na swej drodze spotkała Darię, to bym jej nogi z d.... wiecie co! A czy ja dobrze pamiętam? Tymoteusz Stern był mężem Julii Stern z serii Kwiatowej?
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- 2 w 1 (zielony)
- Przeczytam tyle, ile mam wzrostu 2,7 cm (33 cm z 158 cm)
- 52 książki w 2018 (15)
A czy Ty wiesz, że aż tak szczegółowo nie pamiętam finału tej książki??
OdpowiedzUsuńNapisałam Ci na maila, bo wiem, że czytałaś.
UsuńZaskakująco i nietypowo, bo dramatycznie.
Dzięki, dzięki :) Pamiętałam tylko trochę jak się okazuje... Nie każdej książki finał pamiętam, ale przy takiej ilości czytania można coś pomieszać :D
UsuńJa po kilkunastu powieściach Michalak stwierdzam, że mam już dość. Tylko chyba jeszcze "Przystań Julii" przeczytam do wyzwania Ejotka i zakończę naszą przygodę.
OdpowiedzUsuńOj... to "Przystań Julii" dopiero Cię wkurzy!
UsuńMnie było strasznie ciężko to dokończyć i zrobiłam to też z powodu wyzwania...
Aż trudno uwierzyć, że autorka napisała tak przyjemną serię jaką jest "Sklepik z niespodzianką". Choć z drugiej strony to zastanawiam się czy gdybym przeczytała ją teraz, po tylu innych obyczajówkach, to czy podobałaby mi się równie mocno.
Ja dostałam Kroplę nadziei K. M. i jestem ciekawa jak zakończy się ta seria... :D
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu przeczytać jakąś książkę tej Autorki...
OdpowiedzUsuń