Jestem amatorką, a nie krytykiem literackim. Moje recenzje/opinie nie są profesjonalne. Piszę, bo to lubię, więc jeśli szukacie jakiejś obiektywnej, "mądrej" opinii to raczej zły adres. Od książek nie wymagam zbyt wiele, czytam głównie obyczajówki i "czytadła", czasem thrillery czy kryminały oraz sporo literatury dla dzieci. Czytanie sprawia mi przyjemność, więc zdecydowana większość recenzji jest tutaj pozytywna - książki wybieram po opisie z tyłu książki, więc wiem na co się "porywam" :)

piątek, 31 lipca 2015

Magdalena Kordel, Tajemnica bzów

Autor: Magdalena Kordel
Tytuł: Tajemnica bzów
Seria: Malownicze, tom 3
Wydawnictwo: Znak
Miejsce i rok wydania: Kraków 2015
Ilość stron: 395

    "Tajemnica bzów" jest tak dobra, tak ciekawa i pięknie napisana, że nie znajduję słów, które mogą to wyrazić. Właśnie skończyłam czytać i nie potrafię się pozbierać! Cała historia jest niezwykła, ale wydarzenia z ostatnich wspomnień Leontyny wbiły mnie w fotel. Historia kobiety całkowicie zawładnęła moim sercem i duszą.

   Trzecia cześć "Malowniczego" jest inna niż poprzednie. Zmienia się nie tylko główna bohaterka, ale i czas akcji. To co prawda tylko wspomnienia Leontyny, opowiadane Madeleine, ale są tak mocne, tak żywe, że skradły w zasadzie całą książkę. Nie wiem co jest bardziej niezwykłe - sama Leontyna (Zosia) czy jej historia.

    Leontyna, właścicielka sklepu ze starociami "Kuferek" czuje, że nadszedł czas by zmierzyć się z przeszłością. Przez wiele lat przechowywała swoje wspomnienia w najciemniejszych zakamarkach pamięci, ale teraz czuje, że przeszłość domaga się, by jej historia wyszła na światło dzienne. Madeleine potrafi słuchać i można jej zaufać, dlatego Leontyna czuje, że to właśnie jej powinna wyjawić swoje tajemnice, swoje smutki i radości, a historia, którą opowie przyjaciółce jest tak piękna, że żal by było, by odeszła wraz z Leosią w zapomnienie. Losy kobiety poznajemy od wyjaśnienia historii rodowego pierścienia z rubinowymi płatkami bzu i złotymi liśćmi, po wydarzenia z II wojny światowej. 


"Jasny warkocz tańczył mu przed oczami i przywoływał inne chwile - te, 
które miały nigdy nie wrócić. Wracały. 
W tafli bursztynowej herbaty stygnącej w filiżance, 
w stukających po chodnikach obcasach, 
w szeleszczących w parkowych alejach liściach"*

    Autorka snuła swoją opowieść z niezwykłym pietyzmem, ogromnym szacunkiem do bohaterki, opisując jej historię przepięknym językiem, gdzie każde słowo było szczegółowo przemyślane i wysmakowane. Nie będę szczegółowo opisywała tej powieści, bo każdy musi ją przeżyć po swojemu. Powoli smakować słowo po słowie, zdanie po zdaniu. To niezwykła opowieść, ale z powodzeniem mogłaby wydarzyć się naprawdę. 

"Nie da się ukryć, że rozbudziła pani mój apetyt.
I na ciasto, bo pachnie oszałamiająco, i na dalszy ciąg historii,
bo też smakuje wyśmienicie..."**

     Nie chcę więcej słyszeć, że literatura kobieca jest łatwa, lekka i przyjemna, bo to dalece krzywdzące powiedzenie. Bywa, że przedstawiane w tych książkach losy ludzkie niosą za sobą cały wachlarz emocji, prawdę historyczną, dobro i zło, ale na pewno nie są banalne i pisane naprędce. "Tajemnica bzów" jest tak niezwykła, tak piękna, że koniecznie trzeba ją poznać. Powinni ją też przeczytać mężczyźni, a daję głowę, że zmienią zdanie o książkach pisanych z myślą głównie o kobietach. Nie ma słów by opisać co czuje czytelnik po lekturze tej książki. Nie można też ot tak, wrócić do codziennego życia i rzeczywistości. To trzeba przeżyć samemu. 

   Książkę polecam wszystkim bez wyjątku. Ją trzeba przeczytać (można pominąć poprzednie części, ale ta jest obowiązkowa).

* Magdalena Kordel "Tajemnica bzów", Wydawnictwo Znak 2015, s. 8
** Magdalena Kordel "Tajemnica bzów", Wydawnictwo Znak 2015, s. 164

Zobacz także:
- "Malownicze. Wymarzony czas" (tom 1)
- "Malownicze. Wymarzony dom" (tom 2)

Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Przeczytam tyle ile mam wzrostu (2,5 cm)
- Pod hasłem (po trzykroć - Magdalena)
- 52 książki w 2015

Ejotku, to dzięki Tobie kupiłam i przeczytałam tę książkę.
Dziękuję!!!

czwartek, 30 lipca 2015

Maria Konopnicka, Jak to ze lnem było

Autor: Maria Konopnicka
Ilustrator: Bogdan Zieleniec
Tytuł: Jak to ze lnem było
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Miejsce i rok wydania: Warszawa 1987
Ilość stron: 32
Wiek adresatów: 5 - 8 lat

      "Jak to ze lnem było" to legenda opowiadająca o tym jak powstał len, który dla biednych ludzi był ważny niczym złoto.


   Pewien król miał wspaniałe królestwo, można powiedzieć "mlekiem i miodem płynące". Piękne, bogate sady, łąki i lasy, urodzaj ryb, ptaków i zwierzyny łownej, a mimo to król ciągle był niezadowolony. Martwił się, że nie ma złota, dzięki któremu jego lud by się wzbogacił. Pewnego dnia spotkał starca, który dał mu nasiona, z których ponoć miało powstać złoto. Król był tak szczęśliwy, że samodzielnie postanowił zasiać ziarno i osobiście doglądał jego wzrostu. Niestety plony w żaden sposób nie przypominały złota. Zezłoszczony postanowił zniszczyć zielsko, które wyrosło i polecił szukać starca, który tak go ośmieszył przed ludem. Co wydarzyło się gdy straże odnalazły starca? Dlaczego starzec twierdził, że oddaje królowi złoto? I jak właściwie powstał len? Na wszystkie te pytania odnajdziemy odpowiedź w tekście.

   Legenda o lnie jest bardzo ciekawa, niestety obawiam się, że forma przekazu mało atrakcyjna dla dzisiejszych dzieci. Język dość trudny, wiele słów może być niezrozumiałych dla dzieci, a i liczne długie zdania nie sprzyjają zrozumieniu tekstu. Czcionka jest duża i wyraźna, ale to za mało. Najczęściej tekst pojawia się na dwóch stronach, a na kolejnych dwóch widnieją ilustracje - taki układ może przytłoczyć małego czytelnika i zniechęcić go do lektury. Same ilustracje też nie są specjalnie ciekawe - różowa broda króla, kolorowe konie, szare, pomarańczowe czy różowe twarze - mnie to nie przekonuje. Szkoda, bo sama historia powstania lnu jest naprawdę interesująca. Dla dorosłego czytelnika odbiór tej książeczki może być przyjemny, ale dziecko najpewniej się zniechęci :(

Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Odnajdź w sobie dziecko
Gra w kolory (różowy)
- Grunt to okładka (czynność: jedzie)
- Pod hasłem (po trzykroć - Maria)

środa, 29 lipca 2015

Maria Ewa Letki, Listy

Autor: Maria Ewa Letki
Ilustrator: Maria Sołtyk
Tytuł: Listy
Wydawnictwo: Krajowa Agencja Wydawnicza
Miejsce i rok wydania: Warszawa 1984
Ilość stron: 63
Wiek adresatów: 10 - 15 lat

   Bardzo poruszająca, wzruszająca i skłaniająca do refleksji książeczka o pojawieniu się nowego członka rodziny z punktu widzenia rodzeństwa. Rodzice niestety często skupieni na nowym dziecku zapominają o emocjach tego pierwszego, a przecież zwykle dla starszego rodzeństwa to traumatyczna sytuacja. Nawet jeśli dziecko czeka na brata lub siostry, to i tak wiadomość o powiększeniu rodziny jest dla niego trudna, a nowa sytuacja w domu po narodzinach dziecka wprowadza w jego życie chaos. 


   Jedenastoletnia Hania Lewandowska w związku z informacją dotyczącą zbliżających się narodzin jej brata przechodzi trudny okres. Nie chce zmian, chce by było jak dawniej, wcale nie prosiła się o rodzeństwo. Jest niemiła i uszczypliwa. Sytuacja pogarsza się gdy rodzice decydują się wysłać córkę na rok do jej babci. Dziewczynka jest bardzo niezadowolona, buntuje się, notorycznie kłamie, co przysparza jej coraz większych problemów. Hania zdaje sobie sprawę z tego, że pogrąża się coraz bardziej, ciąży jej to bardzo, ale nie potrafi wyjść z sieci kłamstw i irracjonalnych zachowań. Nieumiejętność "odwrócenia" trudnej sytuacji, wyznania prawdy i przyznania się do błędu sprawia, iż dziewczynka będzie musiała zmierzyć się ze srogimi konsekwencjami swoich czynów (a właściwie słów). 

   Tarapaty w jakie wpadła bohaterka z dnia na dzień są coraz większe i trudniejsze do rozwiązania, ale wcale się nie dziwię, że do tego doszło. Hania po prostu radzi sobie z problemami, nową sytuacją w jedyny (w jej odczuciu) możliwy sposób. Tak naprawdę to "zasługa" dorosłych, którzy zajęci nowym dzieckiem zapomnieli o jej potrzebach i emocjach. Dziewczynce świat się zawalił, czuła się niekochana, niedoceniana i niepotrzebna. Gdy próbowała wyznać co czuje to zaraz nazywano ją egoistką, nikt nie liczył się z jej zdaniem i tym co czuje. W oczach dorosłych była niewrażliwa, niesprawiedliwa, samolubna i zwyczajnie niegrzeczna. Bardzo to przykre.

  Poraziło mnie podejście dorosłych (rodziców i babci) w stosunku do Hani. Nawet widząc, że coś jest nie tak, że dziewczynka zamknęła się w sobie, zachowuje się inaczej, nie jest sobą i prawie cały czas ma zły nastrój to i tak nie reagują. Nawet nie próbują dociekać przyczyn złego zachowania, tylko strofują i negatywnie oceniają dziewczynkę. W pewnym momencie babcia patrzy na wnuczkę nieco przychylniejszym okiem, ale i tak ciągle brak było dialogu, który wiele spraw by wyjaśnił i naprawił.

   W dzisiejszych czasach bardzo dużo mówi się o emocjach starszego rodzeństwa w związku z narodzinami nowego dziecka i jest to temat często poruszany w mediach. Nie wyobrażam sobie, by rodzice mogli tak lekceważyć poprzednie dziecko, ale może się mylę? Może cud narodzin i szczęście jest dla rodziców tak silne, że zapominają o starszych dzieciach? Może wydaje im się, że jedna rozmowa wystarczy? Miejmy nadzieję, że takie przypadki nie są powszechne, a jeśli już się zdarzają to problem w porę jest rozwiązywany. Chciałabym żeby to było prawdą.

   Książkę polecam głównie... rodzicom, a dopiero potem dzieciom. I jedni, i drudzy mogą wynieść korzyści z lektury, zwłaszcza gdy w ich domu ma się niebawem pojawić dziecko. Jest też motyw powolnego akceptowania dziecka (na przykładzie Marcina) to głównie motyw dla dzieci - prędzej czy później znajdą nić porozumienia z nowym rodzeństwem.

Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Odnajdź w sobie dziecko (narodziny)
- Pod hasłem (po trzykroć - Maria)
Gra w kolory (zielony)
- 52 książki w 2015

wtorek, 28 lipca 2015

Maria Kruger, Apolejka i jej osiołek

Autor: Maria Kruger
Ilustrator: Zdzisław Witwicki
Tytuł: Apolejka i jej osiołek
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Miejsce i rok wydania: Warszawa 1985
Ilość stron: 30
Przedział wiekowy: 4 - 7 lat

   Opowieść o miłości Apolejki do królewicza jest jedną z moich ulubionych i najlepiej zapamiętanych książek z dzieciństwa. Na sam widok okładki od razu robi mi się ciepło na sercu :)


   Królewna Apolejka samotnie mieszka w bardzo wysokiej wieży. Rzadko miała gości, więc cieszyła się gdy tylko ktoś przechodził obok wieży. Pewnego razu zobaczyła królewicza i postanowiła z nim porozmawiać. Niestety zanim zbiegła z bardzo długich schodów, ten napił się wody z zaczarowanego źródełka i zamienił w osiołka. Po wielkich trudach odnalazła się "odtrutka", ale nie zadziałała tak jak powinna. Na szczęście w bajkach zwykle wszystko dobrze się kończy i tak było także tym razem... bo prawdziwa miłość przezwycięża największe problemy! Co odczarowało zły urok? Kto nie zna tej historii koniecznie musi przeczytać. Dla mnie to obowiązkowa pozycja dla każdego dziecka.

    Dzisiaj przeczytałam to samo wydanie, które czytałam wtedy gdy byłam dzieckiem. Opowieść ta zachwyca mnie niezmiennie z niesłabnącą siłą. No i te przepiękne ilustracje! Gdy byłam mała, rysowałam Apolejkę niezliczoną ilość razy, najchętniej w wydaniu z ilustracji, na której zbiegając po schodach widnieje w całej swojej krasie. Przyjemnie było mi wrócić do dzieciństwa i odnaleźć w sobie to małe, zachwycone bajką dziecko.

   Przypomniałam sobie właśnie, że na początku swojej pracy znalazłam gdzieś słuchowisko pod tym samym tytułem i było bardzo dobrze nagrane. Nie pamiętam kto czytał tekst, ale wiem, że był pięknie przeczytany, a do tego dołożono efekty dźwiękowe (stukot kopyt, szum wody itp.), jeśli jesteście zainteresowani książką to spróbujcie odnaleźć też to słuchowisko.

Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Odnajdź w sobie dziecko
- Grunt to okładka (czynność: jedzie)
- Gra w kolory (różowy)
- Pod hasłem (po trzykroć - Maria)

poniedziałek, 27 lipca 2015

Magdalena Samozwaniec, Tylko dla dzieci

Autor: Magdalena Samozwaniec
Ilustracje: Zofia i Andrzej Darowscy
Tytuł: Tylko dla dzieci
Wydawnictwo: Literackie
Miejsce i rok wydania: Kraków 1987
Ilość stron: 32
Przedział wiekowy: 4 -7 lat

   Krótkie, zabawne wierszyki dla dzieci w bardzo przystępnym języku. Tak najprościej, w jednym zdaniu można opisać ten niewielki zbiorek wierszy dla dzieci.


   Twórczości Magdaleny Samozwaniec nie miałam okazji wcześniej poznać, ale jej nazwisko kojarzyłam tylko z książkami kierowanymi do dorosłych czytelników.

   Zbiór liczy 23 wiersze dla dzieci. To teksty traktujące o dziecięcych troskach i problemach nie zawsze opisywanych wprost, choć bardzo łatwo się domyśleć co autorka miała na myśli. Mamy tu Janka, który nie potrafi ani chwili ustać spokojnie w miejscu, ciągle tylko by skakał i skakał, dziewczynkę, która cały czas się śmieje, Rysię-kłamczuszkę, ciekawską Anię, misia, który nie lubi się myć. Treść dotyczy także różnych dziecięcych trudności, jak chociażby robienie kleksów w zeszycie. Znajdują się też tu utwory z pogranicza jawy i snu ("Idzie rak nieborak", "Zamówienie") czy marzeń - z przymrużeniem oka ("Gdybym ja miała") i grą słów ("Kopnięta piłka", "Dwa bytaki").

   "Tylko dla dzieci" to książeczka niewiele młodsza ode mnie, ale jej zawartość jest nadal aktualna i myślę atrakcyjna dla dzieci. Ja ogólnie nie przepadam za wierszami (nawet dla dzieci), ale te czytało mi się całkiem przyjemnie. Wpadają w ucho, rymują się, są ciekawe i śmieszne. Pozytywnie odbieram tę pozycję.

Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Odnajdź w sobie dziecko (inne)
- Pod hasłem (po trzykroć - Magda)
- Polacy nie gęsi

niedziela, 26 lipca 2015

Wieczór przy herbacie (40)

[Post miał się ukazać wczoraj, 
ale kliknęłam "zapisz" zamiast "opublikuj"
i wyłączyłam komputer]

Wczoraj zakończyłam pierwsze półkolonie, 
teraz mam tydzień przerwy i mogę trochę odetchnąć.
Z czytaniem niestety nadal jestem w czarnej d..., 
ale mam nadzieję, że nadrobię to w tym tygodniu 
(zwłaszcza, że kupiliśmy sobie wreszcie leżaczki na balkon).
Ciągle mam też zaległości na Waszych blogach :(
Dzisiaj miałam iść z mężem na ryby, ale tak się chmurzyło i wiało,
że zrezygnowałam (choć w końcu się wypogodziło).
Słuchałam sobie trochę muzyki z lat mojej wczesnej młodości 
i przeglądałam zdjęcia w komputerze.

Teraz przyszedł czas na herbatkę :)


Wybrałam "ŚLIWKĘ & KARDAMON" firmy Vitax
od Ejotka :)
To herbata zdecydowanie bardziej pasująca do zimowych wieczorów,
bo jest rozgrzewająca i kojarzy się ze świętami 
(ze względu na aromat śliwki),
ale mimo to miałam dzisiaj ochotę właśnie na tę herbatę :)
Herbata jak widać ma mocny, czerwony kolor.
Smak intensywnie śliwkowy,
kardamon czuć bardzo delikatnie
 (piłam herbaty, które ten smak miały akcentowany dużo mocniej).
Tak jak pisałam herbata bardziej pasuje zimą, ale gdy wystygnie jest 
dobrym, orzeźwiającym pomysłem na lato.

Jeszcze przed wyjazdem do Warszawy obiecałam Wam relację z roczku mojej siostrzenicy,
ale oczywiście o tym zapomniałam, dopiero teraz oglądając zdjęcia sobie przypomniałam.

Zacznę od tego, że zupełnie nie spodziewałam się tego, co zastałam na miejscu.
Miało być przyjęcie w ogrodzie przy grillu, na luzie.
Nie myślałam jednak, że Sandra tak to wszystko świetnie zorganizuje!
Ja bym nigdy nie wpadła na takie rozwiązania...

Sandra wynajęła namiot (taki jak na zdjęciu poniżej), duży grill, stoliki i ławy.
Źródło zdjęcia
Był też ekspres do kawy z prawdziwego zdarzenia do dyspozycji gości.

Z głośników przez cały czas leciała przyjemna, niezbyt głośna muzyka.
Dzieci miały dodatkowe atrakcje w postaci dmuchanego mini-zamku,
basenu z piłeczkami, dwie zjeżdżalnie itp.
Istny raj!

Pogoda nam bardzo dopisała, bo nie było duszno, ani za ciepło, ale też nie chłodno.
W luźnych ubraniach czuliśmy się swobodnie i wygodnie.
Moja mama i teściowa Sandry pomogły jej przygotować poczęstunek 
(teściowa upiekła przepyszne ciasta, dawno nie jadłam takich pysznych słodkości, 
natomiast nasza mama przygotowała sałatki, mięso i inne przekąski).

Był też tort, ale nie umywał się do cudownych ciast teściowej Sandry.

To najlepsza impreza na jakiej byłam. Naprawdę!
Każdy czuł się swobodnie, goście przemieszczali się z miejsca w miejsce,
 rozmawiając w przeróżnych konfiguracjach :)
Pod namiotem stała też kanapa, na której można było porozmawiać na osobności, 
odpocząć, czy powygłupiać się - w przypadku dzieci :)

Atmosfera rewelacyjna, niebiańskie pyszności
i cudowna ekipa gości.
To przepis na najlepszą imprezę.

Sandrusia mieszka w moich ukochanych Rudnikach,
skąd pochodzą rodzice i mieszkały moje babcie,
które miałam szczęście odwiedzać w każde wakacje w dzieciństwie.
Korzystając z możliwości odwiedziłam stare podwórko,
które hmmm w niczym nie przypomina tego gdy żyła Babcia :(
To ten mniejszy domeczek po lewej stronie.
Podwórko zarośnięte, dom podupadły, brak garażu, szopy, komórek, płotu
nie ma nawet orzecha włoskiego, który podtrzymywał nasz hamak.
Niestety... taka kolej losu :(

Poszliśmy jednak podwórkiem dalej w stronę pola.
Ze względu na wysoką trawę nie udało się dojść do końca,
ale dotarliśmy do czereśni, po której chętnie się wspinałam gdy byłam mała.
I tym razem się udało...

Niezła jestem, nie?
Potem spotkaliśmy ciocię Gosię, córkę siostry Babci
i poszliśmy do niej na podwórko trochę pogadać
(nie za długo bo nie mogliśmy być tak długo nieobecni na imprezie Zosi).
Miło było powspominać :)
Gdy byłam mała ciocia Gosia zbierała wszystkie okoliczne dzieci
(w sumie to wszyscy jesteśmy tam rodziną)
i organizowała nam różne wyprawy do lasu, nad zalew, nad staw, na jeżyny itd.

Mamy nawet pamiątkowe zdjęcie całej tej gromadki
zrobione na schodach przed jej domem.
Niestety mam tylko taki mały format :(
Teraz w zupełnie innym składzie,
po ponad 20 latach postanowiliśmy sobie zrobić podobne :)
Dziwne, że mieści się nas teraz mniej... :)
Bardzo się cieszę z tego spotkania, rozmów, wspomnień.
Ale najbardziej cieszy mnie spotkanie z siostrą Babci (brak zdjęć),
bardzo wzruszające i silne przeżycie.
Cioci Irki nie widziałam kilka lat, tak to się niestety czasem w życiu dzieje...
ale dla mnie nic się ona nie zmieniła.
Ta sama delikatność, urok i niesamowite poczucie humoru, 
jak wtedy, gdy byłam dzieckiem.


Dla tych co dotrwali do końca niespodzianka!
Oto moja słodka siostrzenica Zosia.

wtorek, 21 lipca 2015

Wanda Majer - Pietraszak, Kwitnący krzew tamaryszku

Autor: Wanda Majer - Pietraszak
Tytuł: Kwitnący krzew tamaryszku
Wydawnictwo: Muza
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2015
Ilość stron: 559


    Życie potrafi zaskoczyć nas w najmniej oczekiwanym momencie. Uwielbia niespodzianki... ale nie zawsze te przyjemne. Stare porzekadło mówi "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" i oby zawsze się sprawdzało w przypadku takich nieoczekiwanych zmian. Myszce się sprawdziło...


    Myszka, niespełniona artystka, oddana swemu mężowi żona, nagle przestaje być dla niego ciekawa, atrakcyjna i zabawna. Z dnia na dzień zostaje sama, ot tak, po prostu. Duma nie pozwala jej przyjąć pomocy finansowej od męża, więc postanawia zacząć żyć na własną rękę w odziedziczonym po ciotce małym domku w Garbatce Średniej pod Warszawą. Nowy dom od razu staje się jej azylem, to tutaj z pomocą przyjaciółek i znalezionego w lesie psa próbuje na nowo ułożyć sobie życie.

    Początkowo trudno było mi zainteresować się książką, choć to dokładnie "mój klimat". Miałam wrażenie, że kolejne wątki są mi już znane z innych powieści czy... seriali. Zjazd absolwentów, cztery przyjaciółki, znaleziony w lesie pies, domek na wsi, zdrada, nowe życie, a nawet nietypowe spotkanie na cmentarzu - to wszystko już było - pomyślałam i z dużą obawą spojrzałam na pozostałych 400 stron, ale... nagle zmieniłam zdanie! Najpierw niezwykle przyjemnie mi było czytać o spotkaniu z Romanem Raduńskim, to chyba wtedy całą sobą przeniosłam się do Garbatki i stałam się naocznym świadkiem toczących się wydarzeń. Potem ubawiona wizytą Piotra do końca książki miałam dobry nastrój. Nawet gdy nie wszystko układało się tak jak być powinno to ja cieszyłam się, że mogę w tym uczestniczyć, że mogę być przy Myszce, Barbarze, a nawet Iwonie (mimo, że strasznie drażniły mnie jej utarczki z Basią). Od tej chwili dosłownie chłonęłam każdą kolejną stronę z żalem, że książka kiedyś się skończy. Lusia, choć jej postać także skojarzyła mi się z inną książką, skradła moje serce. Najbardziej jednak pokochałam Fredka, który mnie oczarował - swoją drogą nie sądziłam, że można tak dobrze "zobrazować" psa. Tak więc książka mnie porwała! Z jednej strony nie mogłam się od niej oderwać, z drugiej, wiedziałam, że muszę ją sobie dawkować, by jak najwięcej czasu spędzić w Garbatce.

       Jakże mylne było moje pierwsze wrażenie! To książka bardzo przemyślana, pełna i domknięta. Piękna. Cieszę się, że miałam okazję ją poznać.Garbatka na stałe zagości (obok Bujan, Malowniczego, Pogodnej i Pasymia) na mojej mapie "dobrych, bezpiecznych miejsc". Chciałabym kiedyś zamieszkać w jednej z takich miejscowości (choć nie wszystkie one istnieją naprawdę) i poczuć tę atmosferę, którą czuły bohaterki. Poznać tych wszystkich życzliwych, pomocnych ludzi, upajać się naturą, uprawiać ogródek, robić przetwory i piec ciasta. Marzy mi się taka ucieczka z miasta, odkrycie siebie na nowo, poznanie swoich możliwości w sytuacjach trudnych i możliwość spojrzenia w głąb siebie. Maria (Myszka) miała tą możliwość i to chyba właśnie dzięki temu odkryła swoją wartość, uwierzyła w siebie i zmieniła swoje życie. Stała się dojrzałą, pewną siebie, twardo stąpającą po ziemi kobietą, która wie czego chce i do czego dąży. Oczywiście dużą zasługę w tym jej wewnętrznym rozwoju miały niezawodne przyjaciółki, które stanęły na wysokości zadania, wspierały Myszkę jak mogły. Autorka pokazała czytelnikom najpiękniejszy wymiar przyjaźni, uczucie bezwarunkowe, szczere i prawdziwe. 

   Wspaniale oddana atmosfera miejsca, niezwykle barwni bohaterowie, tacy z "krwi i kości", pogmatwane losy, smutki i radości, codzienność - to wszystko złożone w całość tworzy piękną historię, którą warto poznać.

    Życzę wszystkim takiej głębokiej przyjaźni, dojrzałej miłości, obiektywnej samowiedzy i prawdziwego szczęścia na co dzień. Ja to szczęście mam, odnalazłam je już dawno i choć marzy mi się uroczy domek na wsi, z kawałkiem ziemi, hamakiem, książką i kubkiem herbaty to w pełni doceniam to co już mam, co osiągnęłam, tych, którzy mnie otaczają, to co robię i kim jestem. Jestem szczęśliwa!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza

Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Grunt to okładka (Myszka przytulająca Fredka tzn. ich wizualizacja) 
- Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (3,8 cm)
- Gra w kolory (różowy)
- 52 książki w 2015

środa, 15 lipca 2015

Wieczór przy herbacie (39)

Cześć kochani moi :)
Tęskniłam za Wami, Waszymi blogami
i całą blogosferą :)
Wiem, że niektórzy czekają na relację z mojego ostatniego wyjazdu,
ale musicie jeszcze poczekać,
bo dzisiaj chciałam się z Wami podzielić czymś innym.
Ale chwileczkę...

Dzisiejszy wieczór umilała mi ta przecudna, niezwykła herbata typu kwiat.
Jej szczególny charakter zawdzięczany jest temu, że powstaje ona z "kłębka" suszu,
z którego "rozkwita" śliczny kwiat.
Na zdjęciu niestety słabo to widać, 
ale "rozkwitł" mi cudny czerwony kwiat na drobnych, 
zielonych listkach - CUDNY widok na żywo.

Herbata ma nieco złożony smak.
W pierwszej chwili poczułam słodycz kwiatu, a za chwilę poczułam gorycz liści.
Herbatę można parzyć z jednego "pączka" 3-4 razy.
Pierwsze parzenie trwa 5 minut, kolejne 3 minuty.
Pączka nie zalewamy wrzątkiem, a wodą o temp. 85-95 stopni.
W dolewkach nie czuć goryczki :)

Polecam każdemu, nawet jeśli herbata nie przypadnie Wam do gustu 
(ze względu na goryczkę - choć zawsze można wlać więcej wody) 
to warto chociaż zobaczyć jak rozwija się ten przepiękny kwiat. 
To naprawdę niezwykłe!

Skąd pomysł na herbatę z tak zwaną "dolewką"?
Wszystko za sprawą mojej genialnej, super zdolnej sąsiadki, 
która robi biżuterię i inne ozdoby ze wstążek.
Aranżacja z filiżanki, kawy i kwiatów - ozdoba

Już dawno chciałam Wam pokazać te cuda, ale ciągle coś mi stało na przeszkodzie.
Dzisiaj wreszcie zapukałam do jej drzwi i przytargałam te wszystkie wspaniałości do domu.
Zrobiłam herbatkę i zabrałam się za ich fotografowanie.
Pomogła mi w tym oczywiście Kornelia
i świetnie się przy tym bawiłyśmy.
Teraz siedzę przed komputerem, przerabiam zdjęcia i tworzę tego posta, 
przy kolejnej porcji herbaty.


Naszyjniki


Opaski na włosy


Inne ozdoby do włosów

Bukiety

Prawda, że cudne?
Jeśli chcielibyście zakupić takie wspaniałości piszcie do mnie na priv,
dam Wam namiary na Basię :)



piątek, 10 lipca 2015

Magdalena Witkiewicz, Moralność pani Piontek

Autor: Magdalena Witkiewicz
Tytuł: Moralność pani Piontek
Wydawnictwo: Filia
Miejsce i rok wydania: Poznań 2015
Ilość stron: za mało! 296

Wow! Jestem totalnie zszokowana, zaskoczona i... zachwycona! Genialna książka, a Magda Witkiewicz udowodniła, że jest pisarką wszechstronną i zaskakującą!


   Bałam się tej książki bardzo! Oczywiście chciałam ją poznać ze względu na to czyjego jest autorstwa, ale bałam się... Wydawało mi się, że autorka tak świetnych "życiowych" książek, w których zmaga się z różnymi ludzkimi problemami nie napisze porządnej komedii. Z góry przepraszam za to autorkę!

   Ginekolog, Augustyn Poniatowski w wieku 35 lat wreszcie postanawia się wyprowadzić. Dla jego matki, Gertrudy Poniatowskiej z domu Piontek to bardzo traumatyczna sytuacja i nie zamierza mu tego puścić płazem :) Kobieta nachodzi syna w jego nowym mieszkaniu, chcąc nadal mieć nad nim władzę (w jej oczach to zwykła troska i opieka). No cóż, każdy synek musi się kiedyś usamodzielnić, a Gusiowi przychodzi to nader łatwo. W życiu Poniatowskich i ich bliskich w krótkim czasie zachodzą znaczne zmiany. Oj działo się, działo....

    Nie sposób było się nie śmiać. Cała ta historia jest tak zabawna i komiczna, że można boki zrywać. Nie da się nie polubić bohaterów! Wszystkich! Każda postać w tej książce ma znaczenie i jest nam dokładnie przedstawiona. Magdalena Witkiewicz jest po prostu genialna! Z prozaicznej sytuacji, jaką jest wyprowadzka potomka na "swoje" (chociaż nie do końca swoje) potrafiła zrobić niewiarygodnie ciekawą opowieść. Tutaj tyle się działo, że trudno uwierzyć, że treść dotyczy tylko jednej rodziny. Lektura nie pozwala się nudzić, akcja goni akcję, świetnie opisane wątki tworzą nierozerwalną całość. Geniusz autorki, która przyzwyczaiła czytelników do refleksji, nie raz ocierających oczy od łez tutaj wszedł na kolejny poziom! 

   Podoba mi się to, że autorka nawet pisząc książkę lekką i śmieszną dopracowała ją w najmniejszym szczególe (choć znalazłam jeden błąd hehe - ale wyjątek potwierdza regułę, prawda?). Plastyczny, dowcipny język, wyraziści bohaterowie i wartka akcja składają się na sukces książki. Autorka poświęciła czas na stworzenie bohaterów z krwi i kości, także tych pobocznych. Czułam się tak jakbym ich wszystkich dobrze znała. W treść książki umiejętnie wplotła zasłyszane, zabawne historie, jak chociażby historię z pieskiem czy "zdjęcie butów". 

  Czy ktoś z Was, moich czytelników czytał może "Moralność..." oraz "Milaczka" i "Panny Roztropne"? Czy te dwie ostatnie książki napisane są w podobnym stylu? Też jest tak śmiesznie? Bardzo jestem ciekawa, bo zdecydowanie mam ochotę na więcej :)

   Chylę czoła Magdaleno!

Recenzja dodana automatycznie podczas mojej nieobecności.
Wracam jutro!

Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Przeczytam tyle ile mam wzrostu (2,4 cm)
- Pod hasłem (po trzykroć)
- 52 książki w 2015

środa, 8 lipca 2015

Małgorzata Kalicińska, Widok z mojego okna

Autor: Małgorzata Kalicińska
Tytuł: Widok z mojego okna. Przepisy nie tylko na życie
Seria: Biblioteka Bluszcza
Wydawnictwo: Elipsa
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 215

    "Widok z mojego okna. Przepisy nie tylko na życie" to zbiór felietonów (nazywanych przez autorkę felkami, bo jak twierdzi w tym względzie ma jeszcze braki warsztatowe) o życiu, często z nutką dydaktyzmu. Do każdego tekstu autorka dobrała przepis kulinarny, który w pewien sposób jest "odpowiedzią" na jej refleksje.


    Trylogia "Nad Rozlewiskiem" jest dla mnie bardzo cenna. To od niej zaczęła się moja miłość do książek obyczajowych (wszak jeszcze kilka lat temu czytałam tylko kryminały i thrillery). Dzięki niej zapragnęłam poprzez książki poznawać losy innych osób, tradycje i tajemnice rodzinne, a także zakątki bliskie sercu bohaterów. Nic więc dziwnego, że do pióra Pani Małgorzaty Kalicińskiej mam szczególny sentyment.

    Trudno napisać recenzję czegoś, co jest subiektywną opinią autorki na różne życiowe tematy, te ważne i mniej ważne. Autorka pisze co ją boli, gniecie, zadziwia, cieszy, przeraża i przytłacza. O tym co było i o tym co jest. O żalach do siebie i żalach do innych. Momentami to także pewnego rodzaju rachunek sumienia, ale niezbyt poważny. Tak też powinniśmy traktować te wszystkie teksty - z przymrużeniem oka. Autorka rzeczywiście chce nam przekazać życiowe lekcje, ale to czy z nich skorzystamy, to już nasz wybór.

   Dzisiaj dla odmiany pokusiłam się o krótkie (albo niekoniecznie) komentarze do każdego z felietonów zawartych w książce.
Czytanie - czynność życiowa
    Jak ktoś nie wie jak nauczyć dziecko czytać to koniecznie musi sięgnąć po klocki z literami. Jeśli jednak i to nie pomoże należy zastosować pewien niepedagogiczny fortel :) z użyciem tychże klocków :)))
Droga Marilyn!
    Słuszne uwagi na temat "końca miłości". Autorka zauważa, że batalie rozwodowe toczą się głównie o finanse i podział majątku, a nie utraconą miłość. Wzywa kobiety do zabezpieczenia przyszłości własną pracą, chociaż na pół etatu. Zauważa, że kobiety pracujące nie szarpią się w sądzie aż tak bardzo.
     Ja nie wyobrażam sobie życia bez pracy nawet nie tyle dla pieniędzy co dla samej siebie, własnego rozwoju, stałego kontaktu z innymi ludźmi, stałej mobilizacji. To, że czasem ponarzekam, że jestem zmęczona to jedno, ale zrezygnować z niej nie potrafiłabym.  Zgadzam się z autorką, że jeśli kobieta jest w miarę stabilna finansowo to łatwiej jej pogodzić się z rozwodem, a i w sądzie skupia się bardziej na dzieciach niż sobie. Ona da sobie radę. Oczywiście życie przewiduje dla nas różne scenariusze i nie zawsze wszystko jest takie łatwe.
Babskie czytadło
    Autorka przytomnie zauważa, że nie wszystkie książki pisane przez kobiety są przeznaczone tylko dla kobiet, a i te pisane przez mężczyzn też często kierowane są do kobiet (chociażby twórczość Nicholasa Sparksa). Literaturę porównuje do odzieży. Są ubiory dla kobiet, inne dla mężczyzn, ale także tak zwane uniseks, jak kurtki, swetry, dżinsy. Nasze preferencje czytelnicze też są różne: mężczyźni wybierają głównie fantastykę, sensację, książki wojenne, reportaże z frontów, opowieści o herosach, a kobiety szukają książek o miłości, romantyzmu, domowej sielanki, związków, dzieci i natury... oczywiście nie można tego generalizować.
    Dokładnie! To, że kobieta pisze książkę to nie znaczy, że jest ona gorsza! Poza tym każdy sięga po takie książki, których tematyka ich interesuje. Nie ma reguły. To, że większość kobiet i mężczyzn wybiera tematykę taką czy inną (przypisaną głównie dla takiej płci) to nie znaczy, że nie znajdą przyjemności w czytaniu innych książek, albo zwykle ich wybory czytelnicze są inne niż u reszty przedstawicieli swojej płci. ... a jednak zeszło mi na płeć, a wcale nie chciałam żeby to tak zabrzmiało, chyba nie potrafię powiedzieć tego co mam na myśli.
Święta - polska specjalność
   Najważniejszy jest nastrój, a tego pierwiastka szczególnej świętości nie da się nigdzie kupić, trzeba go mieć w sobie. Autorka nie cierpi komercji, wykorzystywania tradycji polskiej w marketingu itp. Choć nie czuje się katoliczką to szacunek do tej tradycji ma ogromny.
   Ja wierząca też nie jestem, ale klimat świąt Bożego Narodzenia wyniesiony z domu jest tak niezwykły i niepowtarzalny, że nie wyobrażam sobie, żeby mogło ich nie być. Mnie komercja też kiedyś denerwowała, ale im jestem starsza tym mniej mi przeszkadza. Uważam, że jeśli ktoś potrzebuje tych wszystkich świecidełek i duperelek to niech ma, nic nam do tego. To, że sklepy zalewane są świątecznym towarem to traktuję to jako wymiar czasu. Pewne rzeczy zmieniają się nieodwołalnie i szkoda nerwów na walkę z tym, bo i tak zostanie.
Antyżycie
   Ciągle "udoskonalamy" coś co było dobre, zmieniamy wszystko wokół (i siebie) - niby na lepsze, ale w rzeczywistości... Ogłupiamy się telewizją, udajemy fajnych i wyluzowanych. Niby tacy nowocześni, a cały czas głupsi. Najgorsze jest to, że robi to sobie na własne życzenie.
   Tutaj się nie zgodzę, autorka zbytnio generalizuje. Znam wiele osób, które szukając ubrań nie patrzą na markę, tylko na wygodę, remontując mieszkanie nie wybierają najnowszych trendów, a to co im w duszy gra. Co więcej coraz częściej widzę, że zanika głupia polska cecha "zastaw się a postaw się". Polacy już nie grają kogoś kim nie są, coraz częściej są po prostu sobą. Ale może to tylko ja taka jestem i mam takich znajomych... Może to za mało? Autorka  z pewnością zna ich dużoooooo więcej. Że telewizja ogłupia... ano tak, ale sama czasem dla totalnego relaksu włączam jakiś bzdurny program i gapię się bezmyślnie, ot tak dla odmóżdżenia. 
Mniłoś
   O seksualności kobiet po 40-tce, a właściwie o fizycznym wyrazie miłości. Kto dał ludziom prawo oceniać czułości osób starszych  (także tych zaledwie kilka lat starszych od oceniających). Często do miłości i seksualności dojrzewamy latami, a kiedy wreszcie jest nam dane to powinniśmy móc się z tego cieszyć bez skrępowania.
   W tym temacie nie mam za wiele do powiedzenia. Mnie to chyba nic i nikt nie przeszkadza, no chyba, że jakaś para uprawiała seks na placu zabaw na oczach wszystkich. Tylko, że wtedy to bez względu na to ile lat mieliby "sprawcy" byłoby to zachowanie nie na miejscu. Zgadzam się za to z tym, że do seksualności się dojrzewa, bo widzę to sama po sobie, choć czuję, że i tak wiele jeszcze przede mną.
Wklepać krem... czyli bądź piękna na wiosnę
    Autorka poleca "upiększanie się" od środka - dobre odżywianie, uśmiech, rzucenie papierosów i innych używek. Ten uśmiech jest też najważniejszym afrodyzjakiem...
      Oj z wyglądem to ja ciągle mam kłopot. Trudno mi się trzymać racjonalnego odżywiania, gdy wokół tyle pokus. Z regularnością posiłków też bywa różnie, bo rano nigdy nie jestem głodna, a potem w pracy okazuje się, że nie ma kiedy zjeść i mój pierwszy posiłek często zjadam po 16.00 :( Tak więc rady autorki nie zawsze łatwo wcielić w życie. Nie to, że jestem jakaś próżna, ale dużo lepiej czuję się sama ze sobą gdy jestem szczuplejsza, a i uśmiech wtedy mam od rana do wieczora :)
O Boże, daj męża
   Obserwacje na temat poczynań dorastających panien gotowych do zamążpójścia oraz wychowywaniu synów na maminsynków.  Pamiętajcie drogie mamy, synów wychowujecie dla innych kobiet. Wasze córki tak czy inaczej sobie w życiu poradzą.
     Moje wnioski są podobne, choć w przypadku szwagrów osobistych miałam wyjątkowe szczęście (a właściwie siostry miały), ale obawiam się, że to jedyne takie przypadki :) Mój mąż może i wie gdzie jest pralka i zmywarka, ale zdaje się często o tym zapomina. Może jestem zbyt surowa, szwagrów idealizuję, bo nie mam ich na co dzień, a od męża ciągle mi mało. Z nim to jest chyba tak, że sam w sobie jest zaradny, ale po co ma się starać... skoro ma mnie?! Tu pretensje mogę mieć tylko sama do siebie. Trzeba było na początku ustalić zakres obowiązków, to teraz nie miałabym żadnego "ale".
Pierwiastek kwoczyzmu
    Wspaniale, że jesteśmy takie dobre, uczynne i opiekuńcze, ale żeby być w pełni szczęśliwe nie możemy zapomnieć o sobie - o własnych radościach, pasjach i wygodach. Bycie sobą nie oznacza, że będziemy gorszymi matkami.
     Święta racja! Ja tam bardzo wysoko cenię sobie prywatność (choć w rodzinie) i własne bziki. Bez nich nie byłabym do końca sobą, a już na pewno nie byłabym w pełni szczęśliwa.
Drzewa kwitną...
    Stan, który aktualnie przechodzę. Alergia na pyłki chyba wszystkich możliwych roślin z całym dobrodziejstwem inwentarza (wszystkie możliwe objawy alergii jakie są). Autorka też to przechodzi i jest skłonna zaufać medycynie niekonwencjonalnej, byle tylko nie ciekło z nosa. No cóż, ja zostanę przy standardowych lekach i "jakoś" przemęczę. Byle do jesieni.
Wsi spokojna?
   Mój ukochany temat nie tylko w literaturze. Lubię ją (wieś) w każdej odmianie - z piękną i bajkową naturą, czy prymitywną, pijaną i biedną (choć jakoś takiego jej obrazu w głowie nie noszę), każdą! Najbardziej tę z mojego dzieciństwa - ciepłą i przyjazną, bezpieczną i troskliwą, a do tego piękną i ciekawą. Szkoda, że przez lata ewoluowała i się zmieniała. Teraz bardziej przypomina małe miasteczko niż wieś, nie wiem czy ktokolwiek hoduje w niej zwierzęta i czy ludzie choć w połowie są tak troskliwi o innych jak kiedyś :( W moim sercu jednak zawsze pozostanie jej obraz końca lat 90-tych. Autorka też widzi zmiany i chyba chwali, ja jednak tęsknię za wsią z "Bułeczki".
  W felietonie autorka przytacza wieś opisywaną przez Polaków na przestrzeni lat od pisarzy pozytywizmu po współczesnych, a także obraz wsi uchwycony w filmach. Dziwi ją "moda" na wieś...
Moja wolność, twoja wolność
    O szacunku do ciszy, której teraz mało kto przestrzega. W sklepie, w hotelu, w restauracji nie można spokojnie zjeść, odpocząć czy pomyśleć. Niewychowane dzieci, o przepraszam wychowane bezstresowo (czyli wcale) drą się, krzyczą i biegają, ale z drugiej strony skoro większość dorosłych nie wie jak się zachować w miejscach publicznych to czego wymagać od dzieci?!
Maestra
    Laurka dla Pani od muzyki, która jak nikt potrafiła zarazić uczniów swoją pasją, pomóc zrozumieć muzykę i nauczyć do niej szacunku.
   Oj też bym chciała być dla kogoś taką inspiracją do działania i najlepszym wspomnieniem z podstawówki. 
Kobieta Podróżna
    Przemyślenia na temat podróży - jej uroków i niewygód, a właściwie głównie niewygodach podróżowania - pociągach, polskich drogach i hotelikach pamiętających czasy PRL-u.
    Ja jakoś szczególnie nie podróżuję, więc mało mam w tym temacie do powiedzenia. Mnie chyba tylko przeszkadza gdy jest zbyt zimno lub zbyt gorąco, ale... sorry taki mamy klimat! :)
Jedzenie jako element życia towarzyskiego, czyli król jest nagi.
    Na bogato nie zawsze znaczy dobrze. Wymyślne kuchnie (czy inne) nie przypominają jedzenia ani w wyglądzie, ani w smaku. Lepiej zjeść po domowemu, w małej, przydrożnej knajpce, gdzie panuje przyjazna atmosfera, a zadowoleni klienci oblizują palce ze smakiem, a nie w sztywnej restauracji, w której kolację trzeba zarezerwować kilka miesięcy wcześniej.
   O tak, wolałabym zjeść polewkę z zsiadłego mleka mojej babci, niż wytworną kolację w prestiżowej restauracji... zresztą tam pewnie bym się nie najadła, bo te porcje są dla pięciolatków.
Sacrum i profanum
      To jedyny felieton, który mi się nie podobał.
   O komercyjności świąt już się tyle mówiło, że temat stał się dla mnie wręcz nudny. Ot jak wspomniałam już wcześniej dla mnie to wymiar czasu i naturalna konsekwencja postępu. Skoro jest popyt to i podaż, więc widocznie Polacy lubią i potrzebują tych wszystkich świecidełek, Mikołajków i gadżetów świątecznych. Co do "owczego pędu" też się z tym nie zgodzę. Sama obchodzę święta, a wierząca nie jestem. Nie robię tego jednak, bo tak trzeba, bo "co ludzie powiedzą" itd. Tej szczególnej atmosfery, rodzinnego szczęścia (nie, nie, wcale nie na pokaz!), pyszności, żartów przy stole, grzybowej i innych pyszności i... prezentów nie oddałabym za żadne skarby. Nie wiem dlaczego, ale wigilia u mojej mamy jest naprawdę niezwykła i inna niż zwyczajne, niedzielne obiadki rodzinne. Wyjątkowa i magiczna. Co do komercyjności świąt to może 10 lat temu ten wielki BUM na święta szokował, ale teraz? ... już chyba nie powinno.
    Święta moją być obchodzone duchowo? - dlaczego? Jeśli w Polsce jest coraz więcej osób niewierzących, ale z jakichś powodów nie chcą rezygnować z organizacji świąt (bo np. tak jak ja lubią ten klimat) to dlaczego nie mają zrobić tego tak jak im się podoba (na czerwono, złoto, czy fioletowo?). Mają do tego takie samo prawo, jak Ci uduchowieni deklarujący skromne święta. To już zwyczajne czepianie się i brak tolerancji, a może nawet zazdrość o to, że niektórzy nie zważając na takie złośliwości mają odwagę zrobić to po swojemu.
    Myślę też, że nieprawdą jest, że większość z tych niewierzących osób podejmuje się organizacji świąt w obawie przed tym co ludzie powiedzą, a zwyczajnie to lubią! Dla mnie to nie jest hipokryzją. Nie potrzebuję żadnego dokumentu o apostazji, szkoda mi czasu - przecież nie potrzebuję na papierze tego w co wierzę lub w co nie wierzę.
Bon Vivant, czyli przypadek Marka
    O tym jak autorka doszła do wniosku, że jeśli pomagać to wędką, a nie rybą...
Kobieta w urzędzie, czyli niedostosowana jestem
    Każdemu czasem "nóż się w kieszeni otwiera" gdy załatwia coś w urzędzie, a właściwie próbuje załatwić.
    Uff... u mnie w mieście jeszcze nie wszędzie są elektroniczne zamki, a i napisy na drzwiach się zdarzają... a na pocztę z urzędu jest bardzo blisko :)
Adam Słodowy czyli co kupić na rocznicę?
   A mówi się, że kobiety są próżne! Że świecidełka im w głowie, ciuchy, buty, torebki! Otóż nie wszystkie! Mnie zawsze i wszędzie bardziej ucieszy książka, ale okazuje się, że są i takie, które wymarzonego prezentu upatrują w ... koparce!
Pollywood
     O tym, jak w mediach nie lubią brzydoty, biedy i inności. Pisać i mówić można tylko o tym co piękne i dobre, w żadnym przypadku nie może być nic dołującego. Przykre...
Przygotowane do lekcji?
    O tym, że zawczasu powinniśmy się przygotować na "oddanie" dzieci światu, a gdy już oddamy to nie możemy temu dziecięciu wchodzić w życie z butami. Niech samo stworzy dom, rodzinę i własne zwyczaje....



   Miało być krótko, ale nie wyszło... Warto przeczytać tę książkę, skonfrontować swoje przemyślenia z refleksjami kogoś innego. Być może w pewnych kwestiach otworzą nam się oczy, w innych może mamy odmienne zdanie, ale na pewno lektura tej książki jest budująca, rozwijająca horyzonty i potrzebna. Miłym akcentem są też świetne przepisy dopełniające każdy rozdział. Pisane od serca i z sercem, a nie w przeliczeniu na gramy i sztywne zasady tworzenia potraw. Dodatkowe komentarze w przepisach - bezcenne.
   Książkę czytałam w czerwcu w nielicznych wolnych chwilach, ale to doskonała lektura na takie właśnie momenty, bo można czytać rozdziałami, nie martwiąc się, że zagubimy się w treści.

Post ukaże się automatycznie w czasie kiedy ja będę spacerowała po stolicy :) 
Planowany powrót w sobotę, 11 lipca.

Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Przeczytam tyle ile mam wzrostu (1,8cm)
- Gra w kolory (zielony lub niebieski - jak kto woli)
- 52 książki w 2015
- Polacy nie gęsi

poniedziałek, 6 lipca 2015

Wieczór przy herbacie (38)

Dzisiejszy wieczór - a właściwie noc
i nie dzisiejszą, a wczorajszą 
(dzisiaj tylko pojawia się post).
Spędziłam głównie na pisaniu postów na ten tydzień.
Idzie mi jak krew z nosa,
ale chciałam coś naskrobać, 
żebyście mogli do mnie zaglądać jak będę w Warszawie.
Wieczór/noc umila mi pyszna herbatka od Ejotka :)

Vitax Superfruits (Porzeczka & Mangostan)

O rany jaka pyszna ta herbatka!
Mocny, czerwony kolor, przepiękny zapach 
i wspaniały smak porzeczki.
Pycha!

Cudna herbatka obok książki do autobusu na wyjazd.
Polski Bus z Katowic do Warszawy jedzie 4 godziny i 15 minut
i na ten czas przygotowałam sobie taką lekturę :)
Choć na pewno nie zdążę przeczytać jej całej :(
A tak przy okazji to za bilet do Warszawy zapłaciłam 5zł!!!
Umiecie to sobie wyobrazić? 
Do Katowic autobusem też pojadę za 4,80zł, a to rzut beretem...
Nieźle :)

W tle walizka gotowa do drogi
Uzbierało się kilka informacji, które chciałam Wam przekazać
albo zwyczajnie nimi z Wami podzielić :)

Przede wszystkim jadę do Warszawy 
(w momencie kiedy będziecie czytali tego posta ja już tam będę)
do taty.
Wyjeżdżam w poniedziałek (autobus o 14.45, planowany przyjazd o 19.00)
i wracam w sobotę (autobus o 12.45, planowany przyjazd o 17.00).
Większość z tego czasu spędzimy na działce pod Warszawą,
ale jestem pewna, 
że zdążę znaleźć czas na kilka dłuższych spacerów po stolicy :)

W czasie mojej nieobecności powinny ukazać się trzy posty, 
ale nie wiem czy zdążę je napisać.
Mam ochotę posiedzieć na balkonie...

Przy okazji chciałam się z Wami czymś podzielić... :)

Z okazji zakończenia roku szkolnego miałam ochotę "świętować".
Udało mi się namówić Kornelię na wspólne wyjście na naleśniki
i... to co dostałyśmy bardzo nas mile zaskoczyło :)
Ale bomba kaloryczna straszna!

Naleśniki z owocami w polewie czekoladowej

Kornelia :)
Przesłodziłyśmy się masakrycznie, 
dlatego gdy wybrałyśmy się na zakupy w środę wybrałyśmy inne jedzonko.
Kornelia wybrała tortillę,
Kornelia wybrała tortillę,
a ja penne z szynką i groszkiem, w sosie śmietanowym.
Wspominałam już, że zakupy były baaaaaaaaardzo udane?
Jadąc w ciemno trafiłyśmy na świetne wyprzedaże.
Najlepsza oferta była w Sinsey! nie dość, 
że niezliczony wybór bluzek to jeszcze w śmiesznych cenach.
Oj udał nam się ten wypad :)
Na koniec był jeszcze orzeźwiający koktajl, 
ale biegając po sklepach byłyśmy tak spragnione, 
że nie zdążyłam wyciągnąć aparatu :)

W niedzielę świętowałam koniec roku szkolnego z koleżankami
... ale tu bez zdjęć :p

W piątek zupełnie spontanicznie trafiłam na spotkanie z blogerkami z ŚBK,
które standardowo odbyło się w Galerii Zabrze.
Na spotkaniu byłyśmy cztery: ja, Agnes, Sardegna i Isadora
oraz córka Isadory - Agnieszka (robiąca zdjęcie).

Od lewej: Sardegna, ja, Agnes, Isadora

Nawet nie wiem kiedy minął nam czas przy mrożonej kawie.
Oj brakowało mi tego...

Skoro Galeria Zabrze to i Księgarnia Victoria.
Cóż nie mogłam wrócić z pustymi rękami....
Moje nabytki

sobota, 4 lipca 2015

Zapowiedzi/nowości dla dzieci i młodzieży (lipiec 2015)

Wczoraj były książki dla dorosłych,
dziś czas na przegląd książek
dla dzieci i młodzieży.
Sama jestem ciekawa 
co interesującego mają do zaprezentowania wydawcy.

Mój komentarz zaznaczony kursywą.

Autor: Dorota Suwalska
Ilustrator: Nikola Kucharska
Tytuł: Znowu kręcisz, Zuźka!
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ilość stron: 168
Przedział wiekowy: 6 - 10 lat

Ciekawa jestem przygód, które przeżyją Zuźka i Marta oraz tego, czy dziewczynki zaprzyjaźnią się "na dobre i na złe".

Zuźka chodzi do trzeciej klasy i mieszka w Brzezinie. Początkowo nie przeszkadzała jej wymarzona przez rodziców ucieczka z miasta na wieś. Dzięki przeprowadzce na Leśną 8 zyskali przecież więcej przestrzeni dla całej rodziny, czyli mamy, taty, Zuźki, młodszego brata Kacperka, psa Rudego, kota Puszka, króliczka Niuśka, kruszyc afrykańskich i rybek... Ostatnio jednak Zuźce coraz bardziej doskwiera brak prawdziwej przyjaciółki z sąsiedztwa. Przy Leśnej 8 poza Zuźką i Kacprem nie ma żadnych dzieci. Czy to nie skandal?! Na szczęście wkrótce w domu naprzeciwko pojawia się Marta z rodziną. Zuźka jest zachwycona, bo wygląda na to, że ma z Martą wiele wspólnego – obie lubią grać w piłkę nożną, wspinać się na drzewa, a przede wszystkim uwielbiają zwierzęta.

Szkolne i rodzinne przygody Zuźki i jej bliskich to duża dawka humoru, niespodziewanych zwrotów akcji, szalonych pomysłów i pasjonujących przeżyć.

***************************

Autor: Lincoln Peirce
Ilustrator: Lincoln Peirce
Tytuł:  Trefna strefa
Seria: Zapiski Luzaka
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ilość stron: 232
Przedział wiekowy: 6 - 14 lat

Kolejne książki z przygodami Natana są zawsze mile widziane. Najlepszym dowodem na potwierdzenie atrakcyjności serii są niekończące się kolejki w bibliotece szkolnej i pytania "Czy jest już Natan? Kiedy wróci?".

Uwaga, fani "Dziennika cwaniaczka"! Oto Natan, buntownik ze Szkoły Podstawowej numer 38, samozwańczy geniusz, który bez wątpienia NIE JEST ulubieńcem nauczycieli!
Natana prześladuje koszmarny pech, aż tu nagle karta się odwraca i wszystko idzie mu jak z płatka! Ale dlaczego? I jak długo to potrwa?

*******************************

Autor: Agnieszka Kacprzyk
Tytuł: Polowanie na niebieskie migdały
Seria: W kratkę
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ilość stron: 272
Przedział wiekowy: 10 - 14 lat

Nie miałam jeszcze okazji przeczytać żadnej z książek z serii "W kratkę", ale ich opisy są bardzo interesujące. Książki przedstawiają sylwetki i życie różnych nastolatek, z ich problemami, marzeniami i dylematami.
Seria przypomina mi trochę serię "Portrety" z moich lat młodzieżowych.

Irenka jest nieśmiała, a bardzo chciałaby zdobyć sympatię najfajniejszych dziewczyn w klasie. Marzy też o miłości, tej pierwszej prawdziwej. Jednak ciągle coś idzie nie tak... W domu wszystko stoi na głowie – babcia Gunia stroi fochy, tata coraz częściej chodzi do pubu, a bracia działają Irence na nerwy. Co prawda mama próbuje ratować sytuację i jakoś posklejać rodzinną układankę, ale dziewczyna ma dość. Chciałaby żyć po swojemu! Tylko czy w pogoni za niebieskimi migdałami uda jej się nie zapomnieć, co jest w życiu najważniejsze?

*****************************

Autor: Agata Mańczyk
Tytuł: Rupieciarnia na końcu świata
Seria: Z kropką
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ilość stron: 544
Przedział wiekowy: od 14 lat

Ta seria przeznaczona jest dla nieco starszych nastolatków. Ich sprawy są już poważniejsze, a decyzje często rzutujące na przyszłość bohaterów. Mimo swojego wieku chętnie sięgam po takie książki, pomagają mi zrozumieć punkt widzenia bardzo młodych ludzi, to co dla nich ważne i trudne.

Maryla musi się przenieść z Warszawy do rodzinnej miejscowości matki – Tomaszowa. Dziewczyna buntuje się przeciwko temu pomysłowi – nie chce opuszczać miasta, które lubi, szkoły i przyjaciół. Ale nie ma wyjścia. Nie wie jednak, że przeprowadzka to dopiero początek kłopotów. Marylę czeka spotkanie z babcią i prababcią, które wydają się jej nienawidzić, choć widzą ją po raz pierwszy, a także nowa szkoła i walka o wpływy z lokalną gwiazdą. Okazuje się, że jest także mroczna rodzinna tajemnica do odkrycia…

*********************************

Autor: Anna Paszkiewicz
Ilustrator: Elżbieta Kidocka
Tytuł: O pewnym smoku, a nawet kilku
Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 112
Przedział wiekowy: 3 - 8 lat

Tak sympatycznie wyglądające smoki na pewno odczarują zły obraz smoków w głowie dziecka, a dodatkowo historia rozbawi zapewne każdego czytelnika. No bo jak się nie uśmiechnąć chociażby na wzmiankę o tym, że smoki lubią fasolówkę?

Smoki są straszne? Wcale nie!

Niektóre są przesympatyczne i zupełnie niegroźne. Euzebiusz, Anatol i Gustaw nie zioną ogniem, nie walczą z tabunami rycerzy i nie pożerają księżniczek (wolą zupę fasolową i budyń czekoladowy). Mimo to ich zwyczajne smocze życie trudno uznać za nudne, bo mają wiele zaskakujących pomysłów i nietypowych przygód. Bo czy słyszeliście kiedyś o smoku, który chciał hodować słonia? Albo o tym, że w warcaby można grać pionkami z truskawek i groszku? Jeśli nie, to koniecznie zajrzyjcie do tej książki.

Czekają na was opowieści o zabawnych perypetiach trzech przyjaciół, którzy bywają pocieszni i niezdarni, ale za to razem umieją wybrnąć z każdej, nawet najbardziej kłopotliwej sytuacji. Skoro już trzeba ćwiczyć czytanie, to lepiej to robić na naprawdę wciągającej lekturze!

****************************

Autor:Sylvia Heinlein
Ilustrator: Anke Kuhl
Tytuł: Różowe środy albo podróż z ciotką Huldą
Wydawnictwo: Dwie siostry
Ilość stron: 152
Przedział wiekowy: 8 - 13 lat

Kolejna interesująca, przygodowa pozycja dla młodszych dzieci. W sam raz na wakacje.

Napisana z wielką wrażliwością i poczuciem humoru opowieść o tym, że normalność to rzecz względna.  

Sara uwielbia środy, bo wtedy zawsze odwiedza ciotkę Huldę. A to najweselsza, najzabawniejsza i najmilsza osoba na świecie. Co z tego, że upośledzona umysłowo? Dla Sary to nie problem. Ale dla jej rodziców – tak. Kiedy matka Sary postanawia, że ciotka musi się przeprowadzić na wieś, do ośrodka, gdzie będzie miała ściślejszą opiekę, dziewczynka widzi tylko jedno rozwiązanie: ona i ciotka Hulda muszą uciec. Wsiadają do pociągu – i tak zaczyna się ich mała-wielka podróż...

*****************************

Autor: Liliana Fabisińska
Tytuł: Gucio gubi futerko
Seria: Klinika pod Boliłapką
Wydawnictwo: Papilon/Publicat
Ilość stron: 96
Przedział wiekowy: 6 - 10 lat

Uwielbiam doktor Magdę i jej dzieci. W każdym tomie przedstawione są problemy zdrowotne innego zwierzątka domowego i przebieg jego leczenia. Doktor Magda (lub jej mąż) fachowo zajmują się każdym zwierzakiem i potrafią wyleczyć każdą chorobę. Książeczki "przemycają" wiele cennych porad dla małych hodowców swoich pupili.

Klinika pod Boliłapką to maleńki szpital dla chorych zwierzaków. Pracują w nim sympatyczna doktor Magda i wesoły doktor Paweł. Codziennie ratują zdrowie swoich podopiecznych. Pomagają im dzieci doktor Magdy: Dominika i Kajtek. Zaprzyjaźnij się z nimi i zaglądaj do kliniki, by śledzić losy niezwykłych pacjentów.

Gabi dostaje wyjątkowy prezent komunijny –świnkę morską. Dziewczynka nie może zabrać Gucia na zagraniczne wakacje, dlatego zostawia go pod opieką przyjaciółki. Czas spędzony bez właścicielki powoduje u zwierzątka stres, który doprowadza je do choroby. Czy lekarze z Kliniki pod Boliłapką zdołają pomóc Guciowi?

***************************

Dla dzieci i młodzieży 
interesujących zapowiedzi na lipiec jest zdecydowanie więcej,
niestety nie wszyscy wydawcy 
jasno określają datę premiery książek :(
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Tytuły

1001 potwornych rzeczy do odnalezienia 5 sekund do io A jeśli ciernie... A między nami ocean... Adela Afryka Agnieszka opowiada bajkę Alicja Anielka Anioły powodzi Antek Apolejka i jej osiołek Apollo 11. O pierwszej podróży na Księżyc Aprilek Arcydzieła do kolorowania Atlas anatomiczny Australijczyk w Italii Awaria małżeńska Bajki od św. Mikołaja Baranek Bronek Basia i alergia Basia i podróż Basia i urodziny w muzeum Beki smarki pierdy czyli co się dzieje w moim ciele Beverly Hills Beverly Hills 90210 Bez przebaczenia Bliski Wschód Blondynka w Indiach Blondynka w Meksyku Bluszcz prowincjonalny Bogusia Boże Narodzenie. Kuchnia świąteczna Boże Narodzenie. Świąteczne dekoracje i smakołyki Cappuccino Chcę być jak agent Chleby bułki bułeczki Chory kotek Chuliganka Ciasta bez pieczenia od A do Z Ciekawość Ciotki Coolman i ja Córeczka tatusia Cudaczek - Wyśmiewaczek Cudaki Opaki Cukierek dla dziadka Tadka Cukiernia w ogrodzie Czar miłości Czarodziejka Lili i świąteczna magia Czas w dom zaklęty Czerwone liście Daleki rejs Dama Kameliowa Damą być. Jak ubrać się i zachować w różnych sytuacjach Dania z piekarnika od A do Z Dekoracje na każdą okazję Dekorowanie potraw Disney:Kubuś Puchatek Do ostatniego tchu Dobra kuchnia od A do Z Dogonić rozwiane marzenia Dom nad klifem Dom nad Rozlewiskiem Dom z papieru Dorysowanki. Rozwijaj wyobraźnię Dotknąć prawdy Dotyk zła Drugi Drzazga Dwa pstryki techniki Dwie miłości Dwoje na wirażu Dylemat doktora Andersona Dziadek na huśtawce Dzidziuś. Niewielka książeczka o wielkiej stracie Dziedzictwo Dzielny Fryderyk Dziennik Cwaniaczka. Zapiski Grega Heffleya Dziewczynka z balonikami Dziwni klienci Dżunia Edward i jego wielkie odkrycie Facet z grobu obok Filip i najazd intruzów Fryckowe lato Gagi Gangu Purpurowej Ręki Galeria uczuć Głos bez echa Gnój Grób rodzinny Grzech aniołów Gwiazd naszych wina Hakus pokus Hania Humorek. Najfajniejsza na świecie Humorkowa Księga Kolorowanek i innych zabaw Henryśka drugiej tak wspaniałej nie znajdziecie Herbata. Moc smaku i aromatu Hirameki Historia leśnych kochanków i inne opowiadania Historia pewnego statku. O rejsie Titanica Historia tajemniczego kucyka Hop siup Stokrotko I co teraz? Imię Twoje... Inspektor Kres i zaginiona Jajko z niespodzianką Jak krówka Stokrotka nauczyła się szanować przyrodę Jak Maciek Szpyrka z dziadkiem po Nikiszowcu wędrowali Jak pracuje Święty Mikołaj? Jak to ze lnem było Japońskie łamigłówki Jeż w grzybnym lesie Jeżynka nie chce się bawić Język dwulatka Język niemowląt Julka Julka Wróbel i przygoda ze świnką Kaprysy milionera Kasia i Grześ Kasia i Kubuś. Urodziny taty Kasia i Zosia Klub Przyjaciół Kobieta niespodzianka Kochaj i jedz Brazyliszku Kolorowanka Motyle Kołysanka dla Rosalie Konik polny Kora Kradzież nad Niagarą Kronika ślubnych wypadków Król złodziei Księga motyli Księżniczka Amelia i jej pies Księżniczka i wszy Księżniczka Julka i jej kucyk Księżniczka Lena i jej chomik Księżniczka Zosia i jej kot Kto się śmieje ostatni Kto wiatr sieje Kubuś Puchatek Kwiaty na poddaszu Kwitnący krzew tamaryszku Labirynt kłamstw Lasy w płomieniach Lato szczupaka Letni kiermasz Lew Czarownica i Stara Szafa Lewandowski. Wygrane marzenia Lidka Listy Lodowa pułapka Los utracony Łatwe zupy Madzia syrenka Magia świąt. Tradycyjne przepisy kulinarne i świąteczne ozdoby Magiczna cukiernia Magiczna gondola Maksio ma kłopoty Malowany ul Malownicze Mała szansa Mały Książę Marina Martynka i Gwiazdka Michał Jakiśtam Miecz króla Szkocji Miłość nad Rozlewiskiem Moje wypieki i desery Moralność pani Piontek Mordercza gra Motyle Mój pies Bezdomny Muszka która nie umie latać Na boisku Na krawędzi Na łeb na szyję Na zakręcie Narzeczone lorda Ravensdena Natalii 5 Nic nie trwa wiecznie Niechciana prawda Niezwykły przyjaciel Noc kosa Nowy początek O Bogince Jemiole O Janku co psom szył buty O psie który jeździł koleją Obudzić szczęście Ogon Kici Ogród cieni Ogród czasu. Artystyczna kolorowanka Oplątani Mazurami Opowieść niewiernej Opowieść wigilijna Osaczona Ostateczny cel Ostatnie ostrzeżenie. Globalne ocieplenie P.Rosiak (nie) daje się czarnej śmierci P.Rosiak i czadowe majtki P.Rosiak i kupa śmiechu P.Rosiak i zabójczy bąk P.Rosiak superbohaterem Pamiętne lato Pampilio Pan Jaromir na tropie klejnotów Pan Soczewka na dnie oceanu Parasol Pensjonat Marzeń Pewnej wrześniowej niedzieli Piątkowska Renata Pierrota bolą kopytka Pierwsza na liście Pierwsze światła poranka Pierwszy raz Pierwszy wiosenny dzień Pies i kot w leśnym zakątku Pieśń o poranku Pięćdziesiąt twarzy Greya Płatki na wietrze Płomienie śmierci Po prostu bądź Pocałunek śmierci Pocztówka z Toronto Pod ziemią w Villette Pokuta Polka Pollyanna Powroty nad Rozlewiskiem Powrót do Lwowa Prawdziwy cud Projekt matka Przygody Małego Wodnika Przyjaciółki na zawsze Puchatkowe zabawy Pudełko ze szpilkami Quilling. Cuda z papieru Radek Szkaradek. Bekanie! Ratowanie świata i inne sporty ekstremalne Rekin Śmieszek Rękawiczka Rozmowy Rzepka Sałatki od A do Z Sieroce pociągi Single Siostry Pancerne i pies Siostrzyczka Sklepik z Niespodzianką Skrawek nieba Słodki świat Julii Smak kamienicy Smak nadziei Spotkanie nad jeziorem Sprawa tchórzliwego dezertera Sprawa trzech desperado Strachozagadki Szkolna wycieczka Szkolne czary Szkoła żon Sztuka uprawiania róż z kolcami Sztuka wyboru Szukając misia Szybko i zdrowo od A do Z Śladem zbrodni Ślady krwi Ślub Ślubna przygoda Ślubny kontrakt Ta druga Tajemnica Black Rabbit Hall Tajemnica bzów Tajemnica drewnianej sowy Tajemnica gangu niebieskich Tajemnica kina Tajemnica mumii Tajemnica Namokniętej Gąbki Tajemnica szafranu Tajemnica śnieżnego potwora Tajemnica zwierząt Tajemnice Luizy Bein Tak miało być Teodor rusza z pomocą Tilly Towarzyszka Panienka Trzy oblicza pożądania Ulica Rajskich Dziewic Ulotne chwile szczęścia Uśmiech niebios W blasku miłości W kajdankach namiętności W proch i pył W świecie wiatru i wierzb. Wyznania chińskiej kurtyzany Wakacyjna opowieść Wesołe wierszyki Widok z mojego okna Widok z mojego okna. Przepisy nie tylko na życie Wielka kolekcja bajek o przygodach Maszy i Niedźwiedzia Wielka księga. Hania Humorek Wiersze dla dzieci Wiśniowy Klub Książki Wróć Alfiku! Wszystkie chwyty dozwolone Wszystkie kłamstwa Wszystko inne poczeka Wymarzony czas Wymarzony dom Wymarzony koncert Wyprawa na biegun Wyspa dla dwojga Z tęsknoty za Judy Za króla Piasta Polska wyrasta Zabawki z fantazją. Pomysły na cały rok Zabawy plastyczne dla dzieci Zabawy z mamą. Książka dla rodziców i dzieci Zagadka dna morskiego Zagadka hien cmentarnych Zagadka salamandry Zagadka zegara maltańskiego Zagadki przeszłości Zagubiona w śniegu Zając zostaje! Zakład o miłość Zamek z piasku Zamieniec Zanim nadejdzie ciemność Zapach lawendy Zapiski (pod)różne Zasupłana historia Zima Sapcia i Pufcia Zimowa przygoda Znikające wrotki Znikający króliczek Zorkownia Zosia Ernest i ktoś jeszcze Zośka Bohaterka Zośka Wspaniała Zuzanna Zuźka D. Zołzik nie jest złodziejką Zwykły człowiek Żegnaj szkoło - na zawsze Żona_22 Życie z drugiej ręki

Literatura (wg Katalogu Biblioteki Narodowej):

Źródło książki: