To moje pierwsze spotkanie z tego typu literaturą i jestem bardzo zadowolona. O książkę poprosiłam Mikołaja i dostałam za pośrednictwem młodszej siostry Sandry :)))
Choć zaczynałam czytać mając ciągle w głowie poprzednią lekturę to forma zapisków była tak przystępna, że treść książki dotarła do mnie mimo rozkojarzenia.
Martyna Wojciechowska - słynna podróżniczka przeżyła nie jedno: zdobyła koronę Ziemi, pływała z rekinami, łapała anakondę, jadła przedziwne rzeczy itd. Jednak dla niej nie tylko ważne są kolejno osiągane cele, ale też wszystko to co dzieje się gdzieś "po drodze". Mimo spektakularnych widoków, wyczynów ponad ludzkie siły potrafi dostrzegać też mniejsze sprawy i czerpać z nich radość i naukę. W książce znajdujemy opisy z różnych przygód, refleksje, przemyślenia, listy do bliskich i wyznania, także te przed samą sobą.
Zastanawiałam się, który fragment podobał mi się najbardziej - najpierw myślałam, że to dwa pierwsze wspomnienia z Ekwadoru i Japonii (bo były bardzo zabawne), potem uznałam, że lepsza opowieść to ta o wspinaczce na McKinley (ukazuje słabości Martyny, którą miałam niemalże za idealną). Później stwierdziłam, że historia wykorzystywanej dziewczynki z Mongolii, którą autorka chciała ratować jest najbardziej wzruszająca i smutna (reakcja policji i mieszkańców jest dla mnie zupełnie nie zrozumiała). Aż wreszcie trafiłam na fragment listu do Przyjaciela, który był najbardziej uzewnętrzniającym tekstem... takiej Martyny nie znałam...
Cała książka jest piękna! Jestem wdzięczna Mikołajowi za podarek :)
Za rok znowu poproszę o podobne książki. Polecam wszystkim, bo warto. Martyna jest taka jak my...
Zastanawiałam się, który fragment podobał mi się najbardziej - najpierw myślałam, że to dwa pierwsze wspomnienia z Ekwadoru i Japonii (bo były bardzo zabawne), potem uznałam, że lepsza opowieść to ta o wspinaczce na McKinley (ukazuje słabości Martyny, którą miałam niemalże za idealną). Później stwierdziłam, że historia wykorzystywanej dziewczynki z Mongolii, którą autorka chciała ratować jest najbardziej wzruszająca i smutna (reakcja policji i mieszkańców jest dla mnie zupełnie nie zrozumiała). Aż wreszcie trafiłam na fragment listu do Przyjaciela, który był najbardziej uzewnętrzniającym tekstem... takiej Martyny nie znałam...
Cała książka jest piękna! Jestem wdzięczna Mikołajowi za podarek :)
Za rok znowu poproszę o podobne książki. Polecam wszystkim, bo warto. Martyna jest taka jak my...
Słyszałam o tej książce ale nie wiedziałam, że jest taka fajna:) Koniecznie muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki Martyny Wojciechowskiej. Tej jeszcze nie przeczytałam, ale to tylko kwestia czasu:). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie przeczytałabym tą pozycję. Czytałam jedną z książek M. Wojciechowskiej i ten styl pisania spodobał mi się.
OdpowiedzUsuńJuż czytałam o niej pozytywne recenzje i koniecznie muszę ją przeczytać, gdyż Kobieta na krańcu świata bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tego typu książkami- podróżnymi,więc sobie odpuszczę..
OdpowiedzUsuńLubię tego typu książki ;)
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawie
Wydaje się interesująca, mimo że nie przepadam za literaturą podróżniczą ;)
OdpowiedzUsuńWitam w Nowym Roku!!! Dawno mnie tu nie było, ale już wracam do świata blogerów:)
OdpowiedzUsuńOd dawna mam ochotę na tą książkę, ale było mi jakoś nie po drodze. Teraz na pewno się skusze:)
Był Cejrowski , była Pawlikowska , był Pałkiewicz - czas na Marytnę :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię oglądać program z udziałem Martyny Wojciechowskiej, więc myślę, że książka również przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńCo do twojego pytania na moim blogu, dam ci dziś wieczór, lub jutro znać co postanowiłam.
Pozdrawiam.
lubię książki podróżnicze i to właściwie dopiero od niedawna, lubię też Martynę i mam nadzieję, że uda mi się zdobyć tą książkę :)
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam sięgnąc po jej ksiązki, ale zawsze jest coś i sama nie wiem czy dałabym radę ją przeczytać..
OdpowiedzUsuńWpadnij do mnie
Uwielbiam Martynę Wojciechowską podobnie jak wszystkie jej programy i audycje, ale jak dotąd nie przeczytałam jeszcze ani jednej jej książki. Wstyd!
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku planowałam poprosić Mikołaja właśnie o ,,Zapiski (pod)róże", ale rozmyśliłam się i wybrałam inne książki. Szkoda, bo jak widać Ty się nią nie rozczarowałaś (podobnie jak Świętym :-)).
Pozdrawiam!
Brzmi ciekawie. Nie idealizowałam jakoś nigdy Martyny, ale ta książka rzeczywiście może ją od innej niż zwykle strony pokazać :).
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę, jest genialna !:)
OdpowiedzUsuń