Od kilku dni zabieram się za recenzję tej książki, ale ciągle nie wiem co o niej myśleć... Właściwie to nie mogę jednoznacznie określić czy mój odbiór tej lektury jest pozytywny czy negatywny. Przede wszystkim strasznie drażnił mnie język autora, ale... temat poruszony w książce jest bardzo istotny i daje do myślenia.
"Gnój" to opowieść o pewnym chłopcu K. (którego imienia nie poznajemy) i jego trudnym dzieciństwie. Chłopiec wychowywany jest w typowej patriarchalnej rodzinie, mieszkającej w jednym z śląskich miasteczek w czasie PRL-u. K. jest wątłym, zamkniętym w sobie chłopcem. Nie jest to wymarzony "model" syna, dlatego ojciec K. od lat za pomocą pejcza próbuje zrobić z niego mężczyznę. Wydaje mu się, że nic tak nie uczy dyscypliny i nie kształtuje osobowości jak regularne bicie. Chłopiec od początkowych lat żyje w strachu, bo nigdy nie wie, czy tacie nie przypomni się jakaś zaległa kara. Jego największym marzeniem w dzieciństwie była wojna, szczególnie wojna domowa, bo wtedy bezkarnie mógłby zabić ojca. Po rozpoczęciu nauki w szkole niewiele się zmienia, okazuje się, że nawet w szkole nie może czuć się bezpiecznie. Niewyobrażalny lęk towarzyszy chłopcu przez wszystkie dziecięce lata. Jedynymi pozytywnymi wspomnieniami jest czas, w którym K. chorował - mama wtedy troskliwie się nim opiekowała, tata nie bił, wtedy czuł się bezpiecznie. Jednak zaniepokojony częstymi chorobami ojciec postanowił wysłać syna do sanatorium, co jak się okazało miało być tylko kolejną karą. Gdy K. wiedział już, że nie ma szans na wojnę, jego jedynym ukojeniem był ulubiony sen. Sen, w którym pękają rury kanalizacyjne, dom zalewa szambo i dom obraca się w ruinę, która pochłania wszystkich jego mieszkańców. Tylko on stoi obok i patrzy.
Uczucie beznadziei i brak perspektyw na lepsze jutro sprawia, że K. tkwi w tym koszmarze, który prześladuje go także w dorosłym życiu.
Cóż, dziwna to książka.... Sama mieszkam na Śląsku i nie raz stykałam się z patologią rodzin, powstałą z różnych względów. Jednak sposób pisania książki mnie odpycha, zwłaszcza liczne powtórzenia. Zgadzam się, że książka porusza ważny i trudny temat, ale sposób w jaki autor opisał losy K. nie zachęca do lektury.
No nie wiem... bardzo trudno mi było coś napisać na ten temat.
po pierwsze prawie strescilas cala ksiazke i gdybym jej nie czytala, chyba zabilabym za zdrazenie wszystkiego lacznie z zakonczeniem ;P
OdpowiedzUsuńpo drugie - kocham Kuczoka. przeciez to geniusz! drazniacy jezyk - no nie, przeciez to celowy zabieg, skoro swiat poznajemy oczami chlopca. zreszta prostota slowa potrafi tu przekazac taki ladunek emocjonalny, ze to cos niesamowitego. i moc odwolan - chociazby sam K., anonimowy Kazdy, niczym Jozef K. z "Procesu". w tej ksiazce trzeba troche poszperac, przeczytac niektore zdania po kilka razy... Kuczok uniknal banalizowania, tanetnych scen chwytajacych za serce. jego ksiazka jest po prostu brutalna, prawdziwa, a przy tym tak zwyczajna. dokladnie jak historia, ktora opisal. polecam poczytac troche o pisarzu i jego stylu :) pozdrawiam.
Mnie jednak nie przekonuje...
UsuńDobrze pamiętam "Bidul" Mariusza Maślanki, który wiem, że dał mi kopa. Jeszcze bardziej wstrząsnęła mną "Emma i ja" Elizabeth Flock, która też ukazywała skutki zranionego dzieciństwa.
"Gnój" wydawał mi się trochę napisany na siłę, niestety :(
"Emma i ja" - też czytałam, świetna książka, no i jak zaskakuje na końcu...
UsuńHm, proponuję więc "Senność" Kuczoka, a jeśli to też Cię nie przekona, już odpuszczę i nie będę namawiać :)
Ja tez uwielbiam Kuczoka i uważam tą książkę za objawienie jego geniuszu literackiego. "Senność" była nieco słabsza, chociaż jak dla mnie również jest to dobra książka.
Usuńczytałam dawno temu, ale pamiętam, że książka zrobiła na mnie duże wrażenie
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale chyba jednak nie sięgnę, bo zupełnie nie w moim stylu ;)
OdpowiedzUsuń