W sierpniu pierwszy raz odważyłam się wziąć udział w wyzwaniu Sardegny Trójka E-pik, propozycje na sierpień wydawały mi się bardzo ciekawe. Była to też okazja, by wreszcie sięgnąć po jakąkolwiek książkę z literatury skandynawskiej, bo chyba jestem ostatnią osobą, która do tej pory tego nie zrobiła. Jakiś czas temu (chyba w maju) dorwałam w Matrasie jedną z takich książek za 5zł! i bez wahania kupiłam, bo... kryminały skandynawskie robią przecież furorę.
Niestety... nie wiem czy to "wina" danej książki czy cała literatura skandynawska jest taka - nie dałam rady przeczytać książki. Treść ciągnie się i ciągnie, nie sposób wyłuskać właściwej fabuły, gdyż nudne opisy sprawiają, że zapomina się, co się wcześniej przeczytało. Siedziałam sobie w Tatrach nad Czarnym Stawem Gąsienicowym i chciałam nadrobić to, co porzuciłam przez wyjazd w góry, ale opis otwieranego piwa i wszystkich czynności temu towarzyszących skutecznie zniechęciły mnie do książki. Początkowo myślałam, że powrócę do lektury po powrocie do domu, jednak stwierdziłam, że to strata czasu - w końcu jest o wiele więcej ciekawszych książek...
Tak więc niestety nie ukończyłam wyzwania :(
Do książki może kiedyś powrócę, ale na pewno nie w najbliższym czasie...
A teraz pytanie do Was!
Czy wszystkie kryminały skandynawskie mają takie nudne, ciągnące się w nieskończoność opisy???
Miałam w planach książki Larssona i Lackberg, ale teraz sama już nie wiem...
może po nią sięgnę
OdpowiedzUsuńz opisu wydaje mi się dość ciekawa, więc może w przyszłości dam jej szansę
Ja zauważyłam, że w kryminałach skandynawskich pije się strasznie dużo kawy i je dużo kanapek. W jakiś sposób jest to irytujące.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Larsson mógłby Cię trochę zmęczyć, ale spróbuj z Lackberg. Kryminał kryminałowi nierówny (nawet skandynawski), więc może zmienisz zdanie.
Kawa i kanapki to jeszcze nic!
UsuńJa myślałam, że jestem flegmatyczna,
ale to co robią bohaterzy tej książki (nie wiem jak innych) to przechodzi ludzkie pojęcie.
Nie chcę generalizować, ale książki skandynawskie w ogóle są bardzo specyficzne. Z moich obserwacji: dużo opisów (często przyrody, zwykłych czynności) i taki lepki klimat (ni to nostalgia, ni to depresja).
OdpowiedzUsuńŁadnie powiedziane z tym "lepkim klimatem". Mi się to kojarzy z takim sennym, nudnym miasteczkiem bez życia.
UsuńSzkoda :( Bo tak jak Ci pisałam, mam "Pokutę" na półce. Też skusiła mnie promocja w Matrasie. Co do kryminałów skandynawskich, zgadzam się z karkam, są specyficzne. Najlepiej czyta się Lackberg. Mimo szczegółowych opisów, akcja jest bardzo intrygująca, żewciąga czytelnika. Zanudziła mnie natomiast Asa Larsson (nie mylić ze Stiegiem Larssonem) i wiem, że nie sięgnę po jej kolejne powieści. Myślę, że teraz istnieje niejaki przesyt kryminałami skandynawskimi. Są wszędzie i są bardzo podobne.
OdpowiedzUsuńCo do wyzwania, dziękuję za udział i chcę Ci powiedzieć, że jak najbardziej je zaliczyłaś. pozdrawiam :)
Ja jeszcze nie powiedziałam książce definitywnie NIE, bo jednak ciekawi mnie rozwiązanie sprawy, ale czyta mi się książkę bardzo źle.
UsuńCieszę się, że wyzwanie mam zaliczone :p Już jestem ciekawa co będzie w następnym miesiącu :)))
"Pokuty" nie czytałam, Larssona pierwszą część jego trylogii i też mi nie podeszła, przeczytałam - to pewnie za dużo powiedziane po prostu przemęczyłam ją, natomiast bardzo przypadła mi do gustu saga Lackberg.
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze kiedyś się skusisz. Pozdrawiam.
O Lackberg słyszałam dużo dobrego, zamierzałam nawet kupić całą serie, teraz trochę się boję, może lepiej jak wcześniej pożyczę od kogoś chociaż pierwszą część.
UsuńPo Larssona jednak chyba nie sięgnę (chyba, że przypadkiem trafi mi do rąk - sama szukać nie będę).
Skandynawskie ja polecam np. seria Krew i Wino Gert Godeng, jest ich 10 i dałam radę :)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem... ten mistycyzm... chyba nie dla mnie.
Usuńprzeczytałam "Pokutę" do konca ale fakt ciągnie się tam wszystko
OdpowiedzUsuńOooo dobrze wiedzieć, że jednak się da :)
Usuń