Tytuł: Gwiazd naszych wina
Wydawnictwo: Bukowy Las
Miejsce i rok wydania: Wrocław 2013
Ilość stron: 312
Uwagi: dla nastolatków
Jakiś czas temu zaintrygowała mnie bardzo negatywna opinia o tej książce napisana przez weisse_taube. Wcześniej czytałam wiele pochlebnych ocen, więc gdy nadarzyła się okazja kupiłam książkę w przystępnej cenie w Biedronce. Jednak to wyżej wspomniana recenzja sprawiła, że sama chciałam się przekonać jaka ta książka jest naprawdę. W wyzwaniu Sylwuch - Grunt to okładka w maju należy przeczytać książkę z filmową okładką i ten tytuł wpasował mi się idealnie :)
Pierwsze kilka kartek nie przypadły mi do gustu. Szczególnie drażniły mnie dialogi (zwłaszcza te na grupie wsparcia i pierwsza rozmowa Hazel z Augustusem). Miałam wrażenie, że te rozmowy są wyrwane z kontekstu, jakiejś dłuższej rozmowy. Hazel jako osoba "skłócona" ze światem, najchętniej zaszywająca się w zaciszu własnego domu podejrzanie szybko zgadza się na odwiedziny u Augustusa. Jakieś to wszystko było dla mnie dziwne... Książkę przeczytałam na początku miesiąca, więc pewnie pominę kilka szczegółów, na które wcześniej zwróciłam uwagę. Mimo wszystko, choć nadal czułam, że brakuje części tekstu to historia tych dwojga śmiertelnie chorych nastolatków zaczęła mnie wciągać. Choć niektóre z ich zachowań wydawały mi się infantylne to podobała mi się więź, która się między nimi zawiązuje i zacieśnia. Mam wrażenie, że chorzy bardziej doceniają to co mają i z pokorą przynoszą to co przynosi im życie. Wcześniej wiedziałam jak ta historia się skończy, bo ktoś opisał zakończenie na swoim blogu...
Nawet jeśli elementy tej historii są mocno naciągane to jednak miłość Hazel i Augustusa wydaje mi się być czysta, szczera i wyjątkowa. Choć są oni bardzo młodzi, to ich uczucie jest bardzo silne i głębokie. Cieszę się, że mimo początkowego zniechęcenia postanowiłam książkę przeczytać do końca. Należy też pamiętać, że to książka dla młodzieży, a nastolatki w literaturze szukają czegoś innego niż dorośli, i dla nich jest to książka jak najbardziej godna polecenia.
Od razu po lekturze książki postanowiłam obejrzeć film. Mimo, że czytałam wydanie z filmową okładką to bohaterów wyobrażałam sobie inaczej (aż dotarłam do wkładki z kadrami z filmu, na których zdjęcia twarzy bohaterów były wyraźniejsze) i to moje wyobrażenie bardziej mi pasowało. Ciekawe jest to, że historię Hazel i Augustusa znałam "na świeżo", a mimo to film wzruszył mnie bardziej. Niestety zabrakło mi w nim jednej z ważniejszych scen, kiedy Hazel po obejrzeniu na Facebooku zdjęć byłej dziewczyny Augustusa czuje się jak granat (o czym mówi rodzicom), wie, że niedługo wybuchnie i nie chce narażać bliskich na zranienie. W filmie mówi o tym Augustusowi, ale nie jest pokazane w jaki sposób doszła do takiego wniosku. Zakończenie natomiast bardziej podobało mi się w filmie niż w książce, więc się równoważy :)
Podsumowując książkę oceniam na plus z zastrzeżeniem, że bardziej zadowoli ona młodzież niż osoby dorosłe. Mimo dziwnych dialogów i niektórych dziecinnych sytuacji to książka zawiera ważny przekaz, który do mnie trafia. Książkę czyta się bardzo szybko.
Pierwsze kilka kartek nie przypadły mi do gustu. Szczególnie drażniły mnie dialogi (zwłaszcza te na grupie wsparcia i pierwsza rozmowa Hazel z Augustusem). Miałam wrażenie, że te rozmowy są wyrwane z kontekstu, jakiejś dłuższej rozmowy. Hazel jako osoba "skłócona" ze światem, najchętniej zaszywająca się w zaciszu własnego domu podejrzanie szybko zgadza się na odwiedziny u Augustusa. Jakieś to wszystko było dla mnie dziwne... Książkę przeczytałam na początku miesiąca, więc pewnie pominę kilka szczegółów, na które wcześniej zwróciłam uwagę. Mimo wszystko, choć nadal czułam, że brakuje części tekstu to historia tych dwojga śmiertelnie chorych nastolatków zaczęła mnie wciągać. Choć niektóre z ich zachowań wydawały mi się infantylne to podobała mi się więź, która się między nimi zawiązuje i zacieśnia. Mam wrażenie, że chorzy bardziej doceniają to co mają i z pokorą przynoszą to co przynosi im życie. Wcześniej wiedziałam jak ta historia się skończy, bo ktoś opisał zakończenie na swoim blogu...
Nawet jeśli elementy tej historii są mocno naciągane to jednak miłość Hazel i Augustusa wydaje mi się być czysta, szczera i wyjątkowa. Choć są oni bardzo młodzi, to ich uczucie jest bardzo silne i głębokie. Cieszę się, że mimo początkowego zniechęcenia postanowiłam książkę przeczytać do końca. Należy też pamiętać, że to książka dla młodzieży, a nastolatki w literaturze szukają czegoś innego niż dorośli, i dla nich jest to książka jak najbardziej godna polecenia.
Od razu po lekturze książki postanowiłam obejrzeć film. Mimo, że czytałam wydanie z filmową okładką to bohaterów wyobrażałam sobie inaczej (aż dotarłam do wkładki z kadrami z filmu, na których zdjęcia twarzy bohaterów były wyraźniejsze) i to moje wyobrażenie bardziej mi pasowało. Ciekawe jest to, że historię Hazel i Augustusa znałam "na świeżo", a mimo to film wzruszył mnie bardziej. Niestety zabrakło mi w nim jednej z ważniejszych scen, kiedy Hazel po obejrzeniu na Facebooku zdjęć byłej dziewczyny Augustusa czuje się jak granat (o czym mówi rodzicom), wie, że niedługo wybuchnie i nie chce narażać bliskich na zranienie. W filmie mówi o tym Augustusowi, ale nie jest pokazane w jaki sposób doszła do takiego wniosku. Zakończenie natomiast bardziej podobało mi się w filmie niż w książce, więc się równoważy :)
Podsumowując książkę oceniam na plus z zastrzeżeniem, że bardziej zadowoli ona młodzież niż osoby dorosłe. Mimo dziwnych dialogów i niektórych dziecinnych sytuacji to książka zawiera ważny przekaz, który do mnie trafia. Książkę czyta się bardzo szybko.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Odnajdź w sobie dziecko (śmierć)
- Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (2,5 cm)
- 52 książki w 2015
- Grunt to okładka
- Okładkowe love
- Czytelnicze marzenia
Kochana, cieszę się bardzo, że moje wyzwanie zmotywowało Cię do sięgnięcia po "Gwiazd naszych wina". Jest to piękna i wzruszająca historia, chociaż mnie również nie poruszyła aż tak mocno, jak wielu innych czytelników, ale być może wynika to właśnie z wieku bądź zbyt dużego doświadczenia związanego z książkami o podobnej tematyce.
OdpowiedzUsuńCzytałam jako jedyną tego autora. Podobała mi się, wzruszyła, ale jednak bez takiego szału jak jeszcze parę miesięcy temu obserwowaliśmy w blogosferze :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Też jestem już po lekturze tej książki i w moim sercu zostanie raczej na długo.
OdpowiedzUsuńhttp://epilog-zaczytana-joana.blogspot.com/2015/04/gwiazd-naszych-wina-john-green.html
pozdrawiam
Książka mi się podobała, ale cóż, jakoś strasznie mnie nie zachwyciła;) Film był chyba nawet lepszy;)
OdpowiedzUsuńMnie ta książka jakoś mało poruszyła - sama się dziwie, ale chyba film bardziej mi się podobał.
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Tym razem przeczytałam całą recenzję, uwierzysz?:)
OdpowiedzUsuńI mam mieszane uczucia... Chyba przeczytam wtedy, gdy będzie to jedyna opcja do jakiegoś wyzwania :P
Ja byłam nią lekko rozczarowana :)
OdpowiedzUsuń