Siedzę tak sobie (zamiast pracować)
i myślę o minionym weekendzie,
a w szczególności
niedzielnym wypadzie na Targi Książki
w Katowicach.
Chwile moich rozmyślań i wspomnień
umila mi wieczorna herbatka Lipton truskawkowa.
Wielokrotnie wspominałam, że nie lubię czarnej Lipton,
ale... wszystkie smakowe,
które do tej pory próbowałam,
w ich wydaniu mi smakują.
W sumie to ta truskawkowa smakuje mi nawet bardziej
niż smaki, które pojawiły się w "piramidkach".
Ostatnio piję tylko tę herbatę
i zmienię ją dopiero gdy skończy mi się zapas wysłany przez Ejotka :)
Herbatę pije się z przyjemnością nie tylko ze względu na walory smakowe,
ale też dlatego, że nie zostawia żadnego osadu w kubku.
..............................
Targi Książki w Katowicach trwały trzy dni.
Zaczęły się w piątek, 30 września,
ale ja zdecydowałam się jechać dopiero w niedzielę
i to dość spontanicznie (choć wcześniej rozważałam taką ewentualność).
Nie obyło się bez przygód, bo okazało się, że trwa maraton,
którego trasa pokrywa się z drogą, jaką pokonywał mój autobus.
Kierowca nie bardzo zorientowany w temacie wypuścił nas w Siemianowicach Śl.,
żebyśmy przeszli na tramwaj,
jednak po kilku minutach policjanci przepuścili autobus
i kierowca "zbierał nas z ulicy".
Gdy myśleliśmy,
że teraz bez obaw dotrzemy do celu okazało się to niemożliwe.
Zostaliśmy wypuszczeni gdzieś w okolicach kina Rialto (trochę wcześniej)
i każdy pieszo udał się w stronę swojego celu.
Tak też i ja zdyszana i spocona dotarłam wreszcie do
Międzynarodowego Centrum Kongresowego,
w którym odbywały się targi.
W obiekcie byłam pierwszy raz i... byłam pod wrażeniem :)
Całkiem zgrabny budynek, czysty, schludny i... jakiś taki cichy,
jakby przycupnął na chwilę obok Spodka
i nie chciał nikomu przeszkadzać.
Nie spodziewałam się zbyt wiele, bo doskonale pamiętam jak było na Targach Książki,
które odbywały się w Spodku i.... od razu na wejściu do hali przeżyłam szok!
No, niby widziałam plan targów, listę wystawców,
wydrukowałam sobie nawet mapę i oznaczyłam najważniejsze punkty,
ale to co zobaczyłam bardzo mnie zaskoczyło i zachwyciło.
Dużo wystawców, bardzo dobrze rozlokowanych,
mnóstwo ludzi, choć na ogół nikt nie wchodził sobie w drogę
(czasem blokowało się przejście przez kolejki po autografy).
Po szybkim rzucie oka na wszystkie stoiska przeszłam do ŚBKowego
punktu wymiany książkowej, a tam tyle ludzi, że nie sposób się dopchać!
Po kilku minutach udało mi się podać własne książki na wymianę,
ale nie było szans żeby w tym tłumie coś sobie wybrać,
więc zostawiłam to na później.
Wśród ŚBKów rozpoznałam twarz Pauliny i Ani,
potem z tłumu wyłoniła się Isadora.
Jakiś czas później spotkałam Sardegnę i Agnes,
a na koniec jeszcze Scathach z Sebastianem.
Kilka razy przeszłam się jeszcze po hali, już wolniejszym krokiem.
Zajrzałam w oferty, pozbierałam kilka katalogów
(choć w niedzielę większość stoisk miała już w tym zakresie braki)
i porozmawiałam z bardzo sympatyczną Panią Ewą z Wydawnictwa Adamada.
Bardzo podobało mi się to, że wśród wystawców pojawiło się
dużo punktów antykwarycznych i innych ciekawych stoisk.
Wśród wszystkich książek wypatrzyłam dwie,
które szczególnie zwróciły moją uwagę:
"Rajski domek" i "Ogrody marzeń" Wydawnictwa Jaguar
po 10zł każda, ale (uwaga, uwaga!!!) nie kupiłam!
Jestem z siebie taka dumna!
Kusiła mnie też strasznie książka Katarzyny Bondy - "Lampiony",
ale dopóki nie przeczytam "Pochłaniacza" i "Okularnika"
to daję sobie szlaban!
Nie ukrywam, że fakt,
iż przyłączyłam się do obsługi stoiska ŚBKów ułatwił mi walkę samej ze sobą
w kwestii zakupów, ale liczy się przecież efekt, nie?
Spodziewaliście się tego po moim ostatnim stosiku?
Normalnie pękam z dumy!
Wszystkie książki,
które przywiozłam do domu pochodzą z wymiany książkowej :)
Na stoisku ŚBKów stałam chyba od 16.00 do samego końca,
a potem jeszcze pomogłam Agnes spakować wszystkie książki,
za co zostałam odwieziona do domu hehe
(i całe szczęście, bo na targi wybrałam się w krótkim rękawku,
a pogoda się mocno popsuła w międzyczasie).
Jestem strasznie zadowolona z tego, że wybrałam się na targi,
a zdecydowałam się na to mimo mocno kiepskiego humoru,
który zniknął w chwili przekroczenia murów hali targowej.
Było super!
Szkoda tylko, że nie byłam też w sobotę...
W niedzielę ponoć na targach była też Aine, ale jej nie wypatrzyłam :(
Potwierdzam, ta herbata jest cudowna. Zawsze czekam na jesień, aby odkrywać nowe smaki, a można wybierać godzinami. :)
OdpowiedzUsuńNa razie omijam targi i księgarnie, bo po prostu zaczyna brakować mi czasu i miejsca na książki! Bolesny ten szlaban, ale daje efekty. Liczę, że wkrótce trochę uporam się ze stosami. Bardzo przyjemnie czytało się Twoją relację. Aż żałuję, że mnie tam nie było. Pozdrawiam! :)
www.majuskula.blogspot.com
Jestem z Ciebie ogroooooomnie dumna! Cieszę się, że herbatka smakuje i umila Ci deszczowe popołudnia.
OdpowiedzUsuńAleż na tych targach pusto... aż się boję pomyśleć co będzie w Krakowie...
Zazdroszczę tak bogatego stoiska wymianek.
Również byłam i cieszy mnie to, że ŚTK się rozwijają w dobrym kierunku ;)
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Madziu!!! No nie! W niedzielę byłam tylko godzinę (od 12 do 13), w sobotę Aga mówiła, że Cienie nie ma i do głowy mi nie przyszło, że będziesz następnego dnia. Ale szkoda...
OdpowiedzUsuń"Ciebie" tam ma być
UsuńJa na halę weszłam chyba o 13.20...
UsuńAle uspokoiłaś mnie trochę, bo miałam sobie za złe, że źle Cię szukałam (ktoś mi powiedział, że jesteś).
Madziu, jak ja się cieszę, że przyjechałaś na targi - jeśli chodzi o obsługę wymiany książkowej, jesteś doskonała.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję. :)
P.S. Też zaczęłam pić herbatę- różne smaki, kupuję po troszku w "Anuli" :)
Aguś, spróbuj "Soczystą malinę" z Anuli. Ja ją uwielbiam!
UsuńJa też się cieszę :) Było bardzo miło, zwłaszcza z Tobą :)
Ok, zapamiętam, jak tylko będę w pobliżu, to zakupię.
UsuńJa jak zwykle wszędzie mam za daleko, więc mogę tylko popatrzeć na sprawozdania z pobytów. Przytargałaś ze sobą naprawdę fajne książki i gadżety, zatem miłego czytania życzę!
OdpowiedzUsuń