Tytuł: Pracownia Dobrych Myśli
Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 310
Ciągle za czymś gonimy, żyjemy w biegu, wiecznie się spieszymy nerwowo zerkając na zegarek. Nie mamy czasu dla siebie, rodziny, przyjaciół i znajomych. A przecież kiedyś doba trwała dokładnie tyle samo, a obowiązków było jeszcze więcej. Nie było telefonów, żeby pewne sprawy załatwić "na skróty", dojazd w różne miejsce zabierał więcej czasu, bo nie wszyscy mieli samochody, no i wszędzie stało się w długaśnych kolejkach. Ludzie jednak nie pomstowali, nie narzekali, cierpliwie czekali na swoją kolej. Mimo to każdy miał czas dla rodziny, przyjaciół, znajomych czy sąsiadów. Drzwi wszystkich domów były "otwarte", nie trzeba było zapowiadać się z wizytą, mieć wyraźnego powodu do odwiedzin. Jednak kiedyś ludzie byli szczęśliwsi! Nie czuli się samotni, opuszczeni... Teraz często nie znamy nawet najbliższych sąsiadów z jednej klatki schodowej... Każdy ma swoje sprawy, zamyka się w domu na cztery spusty i nie wtrąca do życia innych, bo to przecież nie jego sprawa. Tylko czy to jest dla nas dobre? Czy naprawdę tak chcemy żyć? - każdy sam sobie?
Pracownia Dobrych Myśli to miejsce, które w swojej kamienicy założyła krawcowa Pelagia. Nie była to jednak zwykła pracownia krawiecka. Pelagia była artystką, a dzięki swoim ubraniom dawała ludziom szczęście. To miejsce tętniło życiem, jednoczyło ludzi, było ciepłe i przyjemne, każdy zawsze czuł się w nim mile widziany. Niestety po śmierci kobiety miejsce straciło swój urok i świetność. Było wielokrotnie wynajmowane na różne sklepy i punkty usługowe, ale nikt nie myślał o nim z taką czułością jak kiedyś. Aż do czasu, gdy sprawy w swoje ręce postanowił wziąć wnuk Pelagii - Florian, otwierając w nim... pracownię florystyczną.
To niesamowite jak odmienia się miejsce, w które ktoś wkłada całe swoje serce, tworzy z pasją i miłością. Nawet nie wiadomo kiedy Pracownia Dobrych Myśli odżyła i znów zaczęła jednoczyć ludzi. Dzięki temu poznajemy mieszkańców kamienicy: uroczą staruszkę Wiesię, jej cichą miłość życia - Zbigniewa, młodą wdowę Ewę, początkującą pracownicę telewizji - Gigę, twórcę całego zamieszania Florka oraz jego matkę - malarkę Grażynę. Jest także były mąż Grażyny - Norbert, którego postać nie pozostaje bez znaczenia. Losy mieszkańców za sprawą Florka łączą się, sąsiedzi stają się sobie bliscy, mogą sobie ufać, wspierają się i mogą liczyć na wzajemną pomoc.
Każda z osób w tej powieści jest tu niezbędna i tak samo ważna (także pojawiający się nagle Tomasz). Każda ma inną osobowość, charakter, potrzeby i bagaż doświadczeń, mimo to stają się sobie bliscy, troszczą się o siebie i chcą dla pozostałych jak najlepiej. Wspaniale jest obserwować jak rodzi się ta wielka przyjaźń, przywiązanie. Widać zmiany w samych bohaterach, teraz czują się częścią czegoś większego, a nie samotnymi okrętami pływającymi po bezkresnym oceanie życia.
Piszę tu o "magicznych" właściwościach Pracowni Dobrych Myśli, ale po lekturze książki już wiem, że to nie magia miejsca działa. Wszystko zależy od nas samych, od tego co mamy w sercach. Czasem potrzebujemy kogoś, kto przejmie inicjatywę, zjednoczy ludzi, stworzy wspólne, patchworkowe szczęście - z zupełnie różnych kawałków, które razem idealnie się dopełniają.
Pisałam, że wszyscy bohaterowie są tu tak samo ważni i dla całości mają ogromne znaczenie. Jednak dla mnie absolutnym hitem jest postać Wiesi. Przedstawiona jako wszystkowiedząca, wszystkim zainteresowana, ciągle wyglądająca przez okno, wydawałoby się sfrustrowana i zgorzkniała staruszka, w gruncie rzeczy jest bardzo dobrą i życzliwą kobietą. Do tego żwawą, energiczną i dobrze zorganizowaną. Nie boi się zmian, nowości, nowych technologii i udogodnień dzisiejszego świata. Jest przy tym niesamowicie zabawna i zaskakująca. Jest jedyna w swoim rodzaju, aż chciałoby się mieć taką babcię! Razem oglądałybyśmy nocne programy typu Gordie Shore/Warsaw Shore i dyskutowały na temat korzyści płynących ze stosowania kulek do ćwiczeń mięśni Kegla. Wiesia jest cudowna! Za to moją ulubioną sceną z książki jest rozmowa Florka i Tomasza z księdzem, dosłownie parskałam śmiechem!
To ciepła, pokrzepiająca i przywracająca wiarę w ludzi (ludzkość) powieść. Sprawia, że chcemy i czujemy się częścią tej małej społeczności kamienicy przy ulicy Przytulnej. Chcemy być lepszymi ludźmi, poczuć to szczęście z bycia razem, móc cieszyć się każdą szczęśliwą chwilą, ale też mieć możliwość wypłakania się i wylania swoich smutków. Za tym tęsknimy, tego potrzebujemy.
Cudowna książka! Proszę o więcej takich!
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce książki.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Czytamy Nowości (data wydania 26.10.2016)
- Wyzwanie Biblioteczne - Wariant II
- Wyzwanie czytelnicze 2017 (miejsce)
- Grunt to okładka - zamknięcie (kłódka na rowerze)
- Przeczytam tyle ile mam wzrostu - 2,4 cm (8,7 cm z 158 cm)
- 52 książki w 2017 (3)
Wow! Piękna recenzja :) Widać spędzone nad nią nocne godziny....
OdpowiedzUsuńWiesia i dla mnie jest najlepszą bohaterką książki!
Właściwie to nie mam nic więcej do dodania, bo wszystko super ujęłaś :D
Jedynie tu: "Cudowna książka! Proszę o więc takich!"
powinno być "więcej" :)
Okładka jest przeurocza. Napisałaś o niej bardzo ciekawie. Zachęciłaś mnie.
OdpowiedzUsuńCzytałam Pierwszą na liście i byłam zachwycona. Mam nadzieję, że będę mogła i tę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMile wspominam tę powieść. Mądra życiowo książka. A Wiesia... Wiesia wymiata :)
OdpowiedzUsuń