W planach miałam książkę "Głos bez echa" Celine Curiol, ale nie potrafiłam przez nią przebrnąć. Może nie był to po prostu odpowiedni moment na nią... Tak czy inaczej zmęczyła mnie nieco i postanowiłam zrobić sobie "terapię" odprężającą :)
Sięgnęłam więc po romans :) "Ślubny kontrakt" Dallas Schulze. Udało się! Jestem gotowa jeszcze raz podejść do poprzedniej pozycji - jak się nie powiedzie to ją sobie odpuszczę.
"Jeszcze wczoraj Luke był zaręczony, a dzisiaj po narzeczonej pozostał mu jedynie list z wyjaśnieniami. To katastrofa, choć nie z powodu złamanego serca, bo planowane małżeństwo było w istocie handlowym kontraktem, wymuszonym przez despotycznego dziadka. Jeśli Luke nie ożeni się w ciągu kilku miesięcy, starszy pan odbierze mu ukochaną posiadłość.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, pojawia się nowa narzeczona, siostra poprzedniej. Rudowłosa i obdarzona dużym temperamentem Cat zgadza się stanąć na ślubnym kobiercu, choć prawie nie zna Luke`a.
Ich małżeństwo ma trwać dokładnie rok, lecz z każdym mijającym dniem ten czas wydaje się obojgu małżonkom stanowczo za krótki..."
Banalna historia miłosna - on bogaty, ona młoda, naiwna, niepozorna - "kopciuszek". Cat wspaniałomyślnie postanawia pomóc Luke`owi zatrzymać wspaniałą winiarnię na własność, a przy okazji spełnia swoje marzenie gdyż skrycie kocha Luke`a. Podpisują kontrakt małżeński, jest im zaskakująco dobrze ze sobą. Po kilku miesiącach sprawy się komplikują - co z tego wyniknie?
Romans to najprostsza forma literatury, ale większość przyzna, że sprawia wiele przyjemności. Jak zaczęłam czytać tę książkę to pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy to... CO JA NAPISZĘ NA BLOGU??? I JAK MNIE ZA TO OCENICIE!!! To głupota! Książki mają sprawiać przyjemność, odprężać, czasem być powodem do refleksji, wnosić coś nowego, poprawiać nastrój itd.
Nie mam więc powodu do wstydu :)
a czemu wstyd? ja tam lubię i czytam romanse, nawet takie banalne:) dla zdrowia umysłu:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ja też bardzo lubię romanse. Uważam, że świetnie odprężają. Czasami po prostu nie mam ochoty za dużo myśleć przy czytaniu, a romanse to takie lekkie czasoumilacze. Ale przyznam Ci się szczerze, że ja mam natomiast czasami myśli, że moje recenzje są zbyt banalne i za prymitywne jak na ten blogowy świat - ale co tam;) robię to co lubię i już:) Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam romanse :) hihi mój tż często powtarza że wymyślam bo się romansów naczytałam :P Masz racje książka ma być przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńDobrze jest czasem dla 'odmóżdżenia' przeczytać coś banalnego :)
OdpowiedzUsuńNie zostaje nam nic innego jak trwać w naszej pasji i wspierać się nawzajem:)
OdpowiedzUsuńNie uważam romansu za najłatwiejszy gatunek literacki. Owszem część romansów to słabo napisane gnioty, ale to można stwierdzić o każdym gatunku. Są i słabe kryminały, horrory itd. itd. Dobre książki o miłości lubię, a romanse czytałam, czytam i będę czytała i wcale się tego nie wstydzę :)
OdpowiedzUsuń