Tytuł: Natalii 5
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2011
Ilość stron: 560
Czy zastanawialiście się kiedyś jak by to było, gdyby Wasze życie z dnia na dzień odmieniło się o 180 stopni? Natalia jednego dnia traci ojca, staje się milionerką i... zyskuje cztery siostry! A teraz pomnóżcie to razy 5, bo Natalii było pięć :) To nie koniec "niespodzianek" w życiu pięciu kobiet. Przed nimi duże wyzwanie. Te niesamowicie żywiołowe dziewczyny (no, może oprócz jednej) muszą ze sobą zamieszkać, by rozwikłać pewną zagadkę... A wierzcie mi, wszystkie są indywidualistkami z bardzo odmiennymi charakterami. Czy uda im się załatwić wspólne sprawy zanim dojdzie do rękoczynów?
Ile to już razy, po przeczytaniu recenzji tej książki, na którymś z zaprzyjaźnionych blogów obiecywałam sobie i Wam, że książkę muszę przeczytać, i że postaram się to zrobić jak najszybciej?! No cóż... jakoś mi się to nie udało przez 3 lata. Dopiero teraz wyzwana do pojedynku przez Aine (w ramach mojego wyzwania - Wyzywam Cię na pojedynek...) wraz z innymi osobami, postanowiłam przystąpić do lektury. Wyzwanie dawno przegrałam, ale książkę postanowiłam przeczytać do końca.
Po wszystkich zachwytach, ochach i achach nad książką postawiłam jej wysoko poprzeczkę. Zwykle tego nie robię, ale w tym przypadku przez trzy lata byłam karmiona samymi pochwałami pod adresem książki i samej autorki. Niestety takie podejście mnie zgubiło :(
Tak naprawdę książka jest bardzo ciekawie napisana - z humorem, świetnym, niepowtarzalnym pomysłem na fabułę, oryginalnymi, wyrazistymi postaciami i zabawnymi dialogami. Ja jednak oczekiwałam wielkiego WOW już na początku, a przez długi czas go nie było :( Przyznam nawet, że przez pierwsze 2 tygodnie za każdym razem gdy zaszyłam się z książką wieczorem w sypialni, to po kilku stronach zasypiałam. Drażniło mnie to, że treść się powtarza, choć ubrana w inne słowa. Domyślam się, że autorka chciała usystematyzować wszystkie fakty i nie dopuścić byśmy mylili zdarzenia i postaci. Zaraz na początku wypisałam sobie na kartce sylwetki sióstr Sucharskich w porządku chronologicznym (od najstarszej do najmłodszej), ich cechy i znaki szczególne. W sumie ten zabieg nie był konieczny, bo nawet bez powtórzeń autorki bardzo łatwo można było domyśleć się, która jest która. Im dalej zagłębiałam się w tekst tym było lepiej. Gdy siostry Sucharskie na stałe osiadły w rezydencji zmienił się też sposób pisania, treść stała się płynna i kolejne sceny z ich życia gładko się przenikały. Gdy minęłam dwusetną stronę książka wreszcie zaczęła mi się podobać i... przestałam przysypiać. Jednak żeby okrzyknąć książkę jako naprawdę dobrą to chyba za mało :(
Czy książkę polecam? Mimo wszystko TAK. Myślę, że całe morze pozytywnych opinii jest słuszne, bo książka jest nietypowa. Pomysł na fabułę innowacyjny, książka napisana z dużym humorem, a akcja książki z biegiem czasu przyspiesza. Plastyczny język, nietuzinkowe postaci i komizm sytuacyjny sprawia, że książkę czyta się z przyjemnością. Ja zrobiłam ten błąd, że żywiłam względem niej pewne oczekiwania, spodziewałam się prawdziwej bomby, choć tak naprawdę nie wiem co mogłoby to być. Przez to, po początkowym rozczarowaniu, zniechęciłam się do książki. Cieszę się jednak, że nie odpuściłam, bo im dalej w las tym książka ciekawsza i "pióro lżejsze". Duże brawa dla autorki za stworzenie tak interesujących, charakterystycznych postaci, które pozostały takie przez całą książkę, w żadnym momencie nie zostały "spłaszczone". W zasadzie to chyba tak świetnie wykreowani bohaterowie (mam na myśli nie tylko siostry Sucharskie) wiodą tu prym nad samą zagadką, którą muszą rozwiązać.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Wyzywam Cię na pojedynek...
- Grunt to okładka (droga)
- Klucznik (coś czerwonego)
- Stronnicowe wyzwanie (560 str.)
- Stare dobre czasy
- Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (4 cm)
- Polacy nie gęsi
- Czytelnicze marzenia
- 52 książki w 2015
- Zielono mi
Właśnie jestem w połowie tej książki i póki co świetnie się bawię :)
OdpowiedzUsuńNo to reszta będzie tylko lepsza i... śmieszniejsza :)
UsuńJa na tę książkę wpadłam dawno temu i całkiem przypadkiem:) Bardzo mi się podobała, druga część również:) Została mi do przeczytania tylko ostatnia:)
OdpowiedzUsuńJa się wcześniej spotkałam z samymi pozytywnymi opiniami, dlatego mimo wszystko chciałam ją poznać.
UsuńPozostałym częściom nie mówię nie.
Uwielbiam Natalie :D choć druga część bardziej mi się podobała, teraz poluję na trzecią :)
OdpowiedzUsuńKurczę zaciekawiłaś mnie tą drugą częścią. Mówisz, że lepsza???
UsuńTeż czytałam sporo pochlebnych opinii na jej temat. Nie dałabym rady przysypiać i czytać dalej i tak do końca, mimo że się trochę poprawia.
OdpowiedzUsuńJa się uparłam, bo nie dawało mi spokoju to, że książka wszystkim tak bardzo się podobała :)
UsuńWiesz, że bardzo czekałam na tą Twoją recenzję i coś czuję, że miałabym podobnie z odczuciem początku książki [mam tak z obecnie czytaną...ileż można czyta niecałe 500 stron w moim przypadku...]. Ale i tak kiedyś ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńNiestety nie wszystkie książki mają na początku WOW, które potem czytelnik chce rozwinąć.
A masz drugą część?
Nie mam drugiej części, ale skoro Melania pisze, że druga część podobała jej się bardziej to chyba bym się skusiła, zwłaszcza, że "znam" już siostry Sucharskie i wiem w czym rzecz.
UsuńSzkoda, że książka nieco rozczarowała, ale tak często bywa, jeśli nastawiamy się na zbyt wiele.
OdpowiedzUsuńJa ją uwielbiam i wspaniale wspominam. Chętnie będę do Natalii powracać :)
Mój Tata przytargał mi tę książkę ze spotkania autorskiego. Lubię twórczość Rudnickiej i zamierzam dobrze się bawić. Szkoda, że Tobie książka nie przypadła do gustu.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mimo wszystko znalazłaś trochę przyjemności w śledzeniu wyczynów sióstr Sucharskich. Jak wiesz, ja je bardzo polubiłam. :)
OdpowiedzUsuń