Tak jak pisałam,
miałam Wam opowiedzieć o moim powrocie do dzieciństwa.
No prawie...
bo w sobotę odwiedziłam Rudniki, ale to już nie te same Rudniki.
Teraz bardziej przypominają miasto.
Dziś po pracy zrobiłam sobie dłuższą drzemkę.
Teraz jestem wypoczęta, więc zaparzyłam sobie herbatkę
w wielkim kubku i teraz mogę powspominać :)
Na tę okazję wybrałam herbatkę owocową
bo mam sentyment do drzewa morelowego mojej Babci :)
(Gdybym miała w domu więcej herbat firmy SKWORCU
to pewnie wybrałabym Ogród Babuni za jej uroczą nazwę :p)
W skład herbaty wchodzą:
kawałki jabłka, moreli, biała czekolada, kawałki buraczków, kwiaty malwy, czarna porzeczka.
Herbata ma delikatny różowy kolor,
bledszy od innych herbat owocowych.
Jej dyskretny smak owoców sprawia,
że zasmakuje różnym podniebieniom.
Kompozycja smaku jest bardzo zbilansowana,
raczej żaden z nich nie "wybija" się na pierwszy plan,
choć momentami wydaje mi się, że bardziej czuć morele
(być może to tylko siła sugestii).
Tak długo pisałam tę pierwszą część, że wypiłam całą herbatę :p
Idę zrobić drugą i zaraz wracam.
.
.
.
.
.
Jestem!
Zaczynam!
Do Rudnik wybraliśmy się,
by zobaczyć jak urządziła się moja młodsza siostra ze swoim przyszłym mężem.
Mają strasznie fajne mieszkanko, a w nim salon z otwartą kuchnią (i cudnym kominkiem),
sypialnię, garderobę i dużą łazienkę :)
Zdjęć z mieszkania jednak nie będzie, bo nie chcę im zaburzać prywatności.
Mam za to widok z ich balkonu :)
Mieszkają prawie na samym końcu (lub początku - jak kto woli),
więc widok mają cudny!
Bosko, prawda?
Teraz pora na strategiczne miejsca w Rudnikach, które zmieniły się najbardziej
Budynek gminy.
Kiedyś za tymi barierkami na schodach stały dwie drewniane ławki,
na które wraz z kolegami i koleżankami przesiadywaliśmy godzinami gdy miałam 14-15 lat.
Widzicie ten "kikut" drzewa?
Tu przez lata rosła najwspanialsza i największa jaką dotychczas widziałam wierzba płacząca.
Obcięto ją w tym roku, obie z siostrą dłuuuuuugo płakałyśmy.
Znalazłam w necie starsze zdjęcie
Jedyna w Polsce szkoła im. Andrzeja Wajdy.
Podobno uczniowie mogą statystować w jego filmach :)
Jak miałam 16 lat "pomagałam" kolegom malować jedną z klas :p
W wyniku tej pomocy malowanie trwało dwa dni dużej :p
Oczywiście szkoła zupełnie nie przypomina tej dawnej.
Obok stoi okazała hala sportowa, a przy niej boisko do piłki nożnej z prawdziwego zdarzenia
(tylko ja sierota nie zrobiłam zdjęć).
Dom Kultury w Rudnikach - niegdyś GOK (Gminny Ośrodek Kultury)
- i to ten skrót chyba bardziej funkcjonuje .
W górnej sali odbywają się wesela i spotkania jazzowe.
Kiedyś, każdego lata we wtorki i czwartki odbywały się tu dyskoteki.
Najlepsze w okolicy.
Och... co to były za czasy....
Mega sentyment, choć elewacja tak odmieniona, że trudno go rozpoznać.
I najpiękniejsze z możliwych miejsc
BIBLIOTEKA :)
Tu znowu zmiany... budynek wygląda podobnie, ale teren wokół odnowiony.
Wycięto też akacje z prawej strony, które były elementem charakterystycznym dla tego miejsca.
Dużo większe zmiany zaszły w środku :(
Kiedyś wspaniałe drewniane regały, zwłaszcza w dziale dziecięcym.
Tam na środku pomieszczenia stał ogromny stół, przy którym można było przeglądać i czytać czasopisma.
Stołki do siedzenia ze schowkami.
Istny RAJ.
Przesiadywałam tam niemal codziennie!
Teraz wygląda tak:
Jasny chłód i zero przytulności - oddział dla dzieci.
Oddział dla dorosłych - jeszcze gorzej!
(W moim mieście też unowocześnili bibliotekę miejską - do tego stopnia,
że zupełnie "siebie" nie przypomina.
U nas króluje plastik i futurystyczny wygląd - okropność!)
W moich wspomnieniach i tak zawsze będzie to "moja" biblioteka z drewnianymi półkami.
W całych Rudnikach "rozsiane" są różnego rodzaju tablice informacyjne.
Teraz przejdę do tego co w Rudnikach lubię najbardziej :)
Na szczęście sporo tego jeszcze zostało :)
Z niektórych stron Rudniki wyglądają jak dawniej...
no prawie, bo tu kiedyś nie było asfaltu :)
Podwórka też wyglądają inaczej.
Kiedyś zdarzało się, że po głównym placu biegały kury,
a teraz u wszystkich trawa równiutko przycięta,
ozdobne tuje i krzewy oraz miejsca wypoczynkowe - altanki, murowane grille itp.
To za takie miejsca i widoki pokochałam Rudniki całym sercem.
Tu zarośnięte już "wywozy" piasku.
Za wywozami.
Buszujące w zbożu :)
Jak widzicie Kornelci też się tam podoba.
Żałuję, że nie poznała "moich" Rudnik.
Na koniec dwie perełki.
Zdjęcia autorstwa mojej cioci Gosi - wykonane na rzecz strony internetowej RUDNIK.
Gosia jest córką Irki - siostry mojej Babci Janiny.
Staw Pana Pyziaka.
Słoneczniki na podwórku mojej Babci.
W tle jeszcze stara szopa, której już niestety nie ma :(
O rany teraz dopiero widzę, że posta pisałam ponad dwie godziny!
Ciekawy reportaż z podróży do dawnych miejsc :) Te unowocześnianie bibliotek widzę również w swojej miejskiej,ma to swoje plusy i minusy.
OdpowiedzUsuńPiękny nostalgiczny post! :) Niestety czas płynie, choć nie zawsze tego chcemy. Widać upływające lata po dzieciach i drzewach, bo w lustrze kategorycznie odmawiam zuważenia różnic!
OdpowiedzUsuńNowoczesny wystrój biblioteki ma ten plus,że łatwiej kurze ścierać. ;) :)
Co do drzewa, to nie martwcie się. Parę lat temu sama byłam świadkiem takiego odmładzania drzew przy pobliskiej poczcie. Byłam zdruzgotana widokiem, ale o dziwo, wierzby odżyły i wypuściły nowe gałązki i gałezie a dzisiaj wygladają, jakby nikt nic im nie zrobił.
OdpowiedzUsuńBiblioteka zadbana wokół, aż miło popatrzeć ale w środku przypomina mi przychodnię. Jak zauważyła Aine, na pewno łatwiej utrzymać porządek, ale zero przytulności i te półki to mało zachęcający widok...
Kocham takie powroty do miejsc z dzieciństwa, tylko troszkę żal że świat się zmienia tam gdzie nas nie ma, innymi słowy "Nasza nieobecność nie zatrzymuje czasu w miejscu".
Całuję Cię mocno! I powodzenia w awansie !!!
Bardzo mi się podoba to miejsce. Lubię wieś, choć sama mieszkam w mieście. Bardzo ładnie tam. Oprócz biblioteki ona wcale mi się nie podoba. :(
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam w Rudnikach, piękne miejsce:)
OdpowiedzUsuń