Przyszedł czas, żeby wreszcie usiąść sobie spokojnie przed komputerem
i odwiedzić Wasze blogi :)
NARESZCIE!!!
Uporałam się w końcu ze sprawozdaniem, które oddałam w piątek.
Teraz czekam na ocenę...
Muszę jeszcze uzupełnić teczkę dla Dyrektora, ale to już bez stresu.
Mogłam robić to dzisiaj, ale odczuwałam tak ogromny głód książek,
że do 14.00 czytałam sobie w łóżeczku :)
Ciekawe, że jeszcze niedawno miałam taki przesyt,
że nie potrafiłam zainteresować się żadną książką.
Dziś jako wieczorny umilacz wybrałam herbatkę
to bardzo aromatyczna kompozycja,
którą można się prawdziwie delektować.
Pachnie nieziemsko i bardzo intensywnie.
Po zaparzeniu ma mocno brązową barwę.
Nie polecam tej herbaty na co dzień
to raczej herbata na specjalne okazje :)
Żeby się o tym przekonać zapraszam do sklepu internetowego
------------------------------------------------------------
Muszę Wam przyznać, że choć z jednej strony czuję się już odprężona, "wolna"
i mam wreszcie chwilę dla siebie, to nie do końca potrafię się tym cieszyć.
W piątek dowiedziałam się, że partner znajomej spadł z dachu, z wysokości 3 piętra.
Jego stan jest bardzo zły.
Pierwsza, krytyczna doba była najgorsza - pełna niewiadomej, strachu i nadziei.
Chłopak żyje, ale jego stan nie jest jeszcze stabilny.
Wszystko z powodu krwiaka, który opóźnia operacje...
Jest przytomny. Nawet nie wiem czy wie co się dzieje...
To takie smutne!
Jest bardzo młody, w wieku mojej siostry.
Ma trójkę malutkich dzieci.
Aż strach pomyśleć co może się jeszcze wydarzyć...
Jego 4-letni synek ciężko to przechodzi.
Każdego kogo spotka - w sklepie, na ulicy
prosi żeby się pomodlił za zdrowie jego tatusia, który spadł z dachu.
Trudno mi oderwać się od tych myśli...
Ja staram się cieszyć każdą chwilą, wszystkim co mam.
Cieszę się, że widzę, słyszę, mówię chodzę.
Do tego mam rodzinę, mieszkanie i pracę.
Czego chcieć więcej?
Ile ludzi jednak tego nie docenia???
Masz całkowitą rację. Nierzadko w ferworze codziennego dążenia do jakiegoś celu nie zauważamy najważniejszych rzeczy. Życzę znajomemu dużo zdrowia! Trzeba być dobrej myśli...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ech, bo doceniamy to co mamy dopiero wtedy, jak nagle się okazuje, że możemy to stracić. A o ile łatwiej by nam było, gdybyśmy umieli się cieszyć z tego, że jest jak jest, bo mogło być gorzej, gdybyśmy zauważali małe szczęścia i nie traktowali tego, co mamy jak oczywistość, tylko dbali o to, żeby tego nie stracić, zamiast wciąż pędzić za czymś więcej.
OdpowiedzUsuńW codziennej gonitwie rzadko kiedy zauwazamy, że to, co mamy to jest bardzo dużo. Najczesciej dopiero kiedy coś złego dzieje się dostrzegamy ile mamy szczęścia.
OdpowiedzUsuńPszyności, po męczącym dniu warto zrobić sobie odpoczynek z literaturą, zapraszam http://qltura.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńGruszka z miodem???? Aż muszę koniecznie spróbować. A ciastko marzenie:)
OdpowiedzUsuńOj, dużo zdrówka dla sąsiada!
OdpowiedzUsuń