Jestem. Wróciłam.
Cała i zdrowa!
Wróciłam oczywiście w piątek, ale trzy dni dochodziłam do siebie :)
Teraz zrobiłam sobie herbatkę i spróbuję uporządkować zdjęcia i wspomnienia.
W Bułgarii w ogóle nie było herbaty, tylko rumianek,
więc przez 5 dni nie wypiłam grama herbaty.
W ciągu tych trzech dni nadrobiłam zaległości i wypiłam z 10 litrów!
Najbardziej spasowała mi czarna herbata
i to ją popijam także teraz :)
Jest cudownie pyszna!
W jej skład wchodzą czarna herbata Cejlon,
kawałki pomarańczy i czereśni,
kwiaty pomarańczy, jaśminu i róży
oraz aromat.
Najbardziej wyczuwalna jest nuta czereśni,
a to mój ulubiony owoc obok nektaryn,
więc dla mnie ta herbata to prawdziwa bajka.
Możecie ją kupić w SKWORCU.
Jestem Wam winna wreszcie jakąś relację
z pobytu w Bułgarii.
Przed wyjazdem trochę panikowałam,
głównie z powodu samolotu
i wiecie co???
Latanie to pikuś!
Szczerze mówiąc gorzej jeździ się pociągiem czy autobusem!
Ja leciałam małymi samolotami (jeden na 33 osoby, dwa na 80 osób,
a ostatni na 84 osoby - ale ten był większy i wygodniejszy, od tych na 80 osób)
i w nich nie odczuwało się tego przyspieszania przy starcie, który wciska w fotel :)
Podobnie było z lądowaniami - praktycznie nie było wiadomo
kiedy dotknęliśmy tafli lotniska.
Pierwszy lot - samolot na 33 osoby (malutki i ciasny) |
To już wygodniejsza wersja na 80 osób. Velingrad to bułgarska stolica SPA, więc naturalnie i my spałyśmy w hotelu SPA. |
Wejście do naszego hotelu Elbrus |
Wnętrze pokoju dzielonego z koleżanką |
Widok z balkonu |
Basen o tej porze był pusty, obok widać kryty basen z podgrzewaną wodą, ale niestety nie zdążyłyśmy skorzystać. |
Szachy na patio hotelu - przy wyjściu z lobby baru |
Patio - podejrzewam, że latem odbywają się tu potańcówki. Widać tu balkony. Mój jest na samym końcu na czwartym piętrze. |
Już pierwszego wieczoru wybrałyśmy się w miasto :)
Choć zmęczone podróżą dałyśmy radę zrobić mały rekonesans.
Domy w mieście są raczej biedne, wyjątek stanowi
większość ośrodków wypoczynkowych i hotele SPA.
Małe sklepy i stoiska z pamiątkami są dość liczne.
Dużo jest też różnego rodzaju restauracji,
ale o tej porze roku świecą pustkami.
Jedna z restauracji w centrum. |
Jedna z lepszych restauracji należąca do hotelu. |
Chciałam uchwycić oświetlenie deptaku, ale zdjęcie zupełnie nie wyszło :( |
Kebab |
Jest i Night Club :) |
Powyższe zdjęcia są mylące, bo tak naprawdę biedę widać na każdym kroku.
Przed Velingradem mijaliśmy miejscowość, w której połowa domów to pustostany!
Jeśli w wiosce był jeden sklep to było super.
Zostali tam już chyba tylko starzy ludzie,
którzy żyli z przydrożnego handlu winogronami.
W innych miejscowościach widzieliśmy ludzi na polach,
którzy do pracy zamiast traktorów nadal wykorzystują konie.
W zasadzie na każdym polu pracował jakiś koń.
Widziałam też jednego osła,
czego w Polsce nie doświadczyłam nawet spędzając
każde wakacje na wsi 25 - 15 lat temu.
Nierzadkim widokiem były też zwierzęta prowadzone środkiem drogi na wypas.
Dużą atrakcją Velingradu są liczne parki.
Są czyste i zadbane,
w większości wyposażone w nowe ławeczki i place zabaw dla dzieci
(z funduszów Unii Europejskiej).
Rower - atrakcja nie jest nawet przywiązany. U mnie w mieście by to nie przeszło niestety. W tle widać plac zabaw. |
Zupełnie niespodziewany gość w parku - bez żadnej uzdy, nic. Dziesięć minut później wędrował samotnie alejkami. |
Jedna z altanek umieszczonych w parku należąca do hotelu Rich - najbogatszego hotelu w Velingradzie. |
W czasie pobytu w Velingradzie odwiedziłyśmy dwie szkoły,
w których mogłyśmy przyjrzeć się klasom i pracom plastycznym uczniów.
Wspólnie z uczniami krajów uczestniczących w programie Comenius
sadziliśmy też kwiaty cebulkowe.
Dziewczynka witająca nas w progu szkoły kołoczem (z serem) i przyprawami (zamiast soli). |
Budynek szkoły podstawowej |
Klasa I |
Świetlica, pełniąca również rolę "bawialni" dla uczniów klasy I |
Świetlica, pełniąca również rolę "bawialni" dla uczniów klasy I |
Ja przy sadzonkach |
Szkoła podstawowa wygląda ładnie,
ale w liceum czas zatrzymał się chyba 30 lat temu.
Dlatego zdjęć nie robiłam.
Całą ekipą
(uczniowie i nauczyciele wszystkich krajów partnerskich)
wybraliśmy się nad jezioro Kleptuza.
W oczekiwaniu na kawę przy jeziorku Kleptuza |
W czwartek pojechaliśmy wszyscy na wycieczkę do Plovdiv.
To drugie co do wielkości miasto w Bułgarii.
Bardzo się różni od Velingradu.
Ma część zabytkową - śliczną i współczesną.
Wszystko się tam różni od Velingradu!
Domy, sklepy, mieszkańcy.
Architektura jest nowoczesna,
ludzie ubrani w ciuchy dyktowane najnowszymi trendami.
Czas biegnie szybciej
i w ogóle jest inaczej.
Na jednej z uliczek |
Niezwykłe style architektoniczne |
Niezwykłe style architektoniczne |
Urocza uliczka między zabytkowymi budynkami |
Jedno z muzeów |
Stoisko z rękodziełem i pamiątkami |
Stoisko z rękodziełem i pamiątkami |
Wnętrze muzeum Balabanov |
Wnętrze muzeum Balabanov |
Wnętrze muzeum Balabanov |
Wnętrze muzeum Balabanov |
Ruiny amfiteatru wybudowanego za czasów Filipa Macedońskiego (ojca Aleksandra Wielkiego) w IV wieku p.n.e. |
To już księgarnia na Nowym Mieście i top 20 :) |
I jeszcze coś dla dzieci - widzicie serię Dziennik Cwaniaczka? |
Uff to chyba wszystko w części pierwszej.
W drugiej części będzie o jedzeniu i ... kawie,
bo należy im się osobny post.
Dziękuję Wam bardzo, że wierzyliście, że dam radę w samolocie :)
P.S. Posta zaczęłam pisać o 20.20, ale jednym okiem łypałam na "Kolekcjonera", w międzyczasie zmniejszałam zdjęcia, a do tego przez dwie godziny non stop mówiła coś do mnie Kornelia.
Jeśli będą jakieś błędy czy niedokończone zdania to wybaczcie.
Jejku kochana ile zdjęć, wspaniałe. A mówiłam, ze latanie to nic strasznego:) Pozdrawiam. Piękny wyjazd, cudna fotorelacja, bardzo bogata, wszystko mi się tu podobało:)
OdpowiedzUsuńWitaj na ziemi:DDD Cieszę się, że spodobało Ci się latanie. To super sprawa, fakt że stresująca, ale naprawdę podrózowanie samolotem jest przyjemne.
OdpowiedzUsuńW Bułgarii nigdy nie byłam, a Twoje zdjęcia są przepiękne, aż zachciało mi się tam wybrać. Przepadam za takimi uliczkami, a lokalny koloryt, nawet archaiczny, to coś co bardzo lubię oglądać:))) Pogoda widać dopisała. Ech....rozmarzyłam się. A u nas pada ..... Buźka:D
Cieszę się, że podróż się udała. Zdjęcia świetne.
OdpowiedzUsuńFaktycznie maleńkie te samoloty :) Ważne że polubiłaś latanie.
OdpowiedzUsuńAch te uliczki.... i architektura - bomba!
Mimo że w pracy, to jednak chyba troche odpoczęłaś ;) piękne miejsca
OdpowiedzUsuńCudna fotorelacja :) super - mimo że zawodowy wypad to wycieczka się udała :)
OdpowiedzUsuńNo to zabrałaś nas w podróż :) świetne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńAleż się czytało, świetnie. Przywiozłaś sobie jakąś pamiątkę?
OdpowiedzUsuńTak, przywiozłam sobie trzy zakładki :)
UsuńA w niedzielę siostra podarowała mi jeszcze jedną z Rodos :)
No pięknie, zazdroszczę. Uwielbiam kraje bloku wschodniego. Mam już na swoim koncie Albanię, Rumunię, Czarnogórę, Ukrainę... więc tym bardziej zazdroszczę wizyty w Bułgarii.
OdpowiedzUsuńAurelka nie wiedziałam, że jesteś taką podróżniczką! Wspaniale :)
UsuńJa bym teraz strasznie chciała, żeby zabrali mnie ze sobą do Turcji (w maju czy czerwcu). Strasznie bym chciała poznać trochę tej egzotyki.
Super, że wróciłaś:)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że dasz radę z tym samolotem:) Piękne zdjęcia:) W ogóle fajnie to wszystko opisałaś. Zrobiłam sobie mały spacer po Bułgarii:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że już jesteś:)