Tytuł: Córeczka
Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: 2015
Ilość stron: 416
Przeszłość lubi wracać do nas niepostrzeżenie i niespodziewanie. Niestety nie zawsze można ją zamieść pod dywan i dalej spokojnie żyć. Bywa, że przeszłość, choć pamiętamy ją jak przez mgłę i wydawać by się mogło dawno zostawiliśmy za sobą, z buciorami wchodzi w nasze życie i niszczy to co zbudowaliśmy latami.
Agata jest szczęśliwą matką i ukochaną żoną, do tego świetnie realizuje się zawodowo. Jej życie jest niemal idealne... do czasu, gdy w jej drzwiach staje przeszłość w postaci nastoletniej Zuzy, która wtedy - osiem lat wcześniej była dla niej Kropeczką. To co początkowo wygląda na przypadkowe spotkanie, jest wstępem do dramatu, z którym Agata postanawia zmierzyć się sama. Zanim powie o wszystkim mężowi chce mieć pewność. Równolegle czekając na "wyrok", postanawia pomóc Kropeczce poznać prawdę.
Dziwi mnie postawa Agaty, bo w obliczu tak dużego zagrożenia jakim jest ryzyko zakażenia wirusem HIV trudno radzić sobie z tym wszystkim samotnie, zwłaszcza, gdy sprawa tak naprawdę dotyczy także jej męża i dziecka. Może gdyby miała męża, który o nic się nie troszczy, nie kocha i nie zależy mu, ale Marcin to mąż idealny. Dba o dom i rodzinę, wykonuje większość domowych obowiązków. Jest przy tym troskliwy, czuły, wyrozumiały i wspierający. Agata boi się zaufać mężowi, który mimo to cierpliwie czeka, aż żona zdobędzie się na szczere wyznanie. Co ciekawe, dziewczynie, która od początku kręci, kłamie, oszukuje, zachowuje się dość podejrzliwie ufa bardziej niż ukochanemu mężowi. Z nią jedzie w nieznane, rzucając wszystko i patrząc na konsekwencje, by pomóc i spełnić obietnicę daną Kropeczce przed laty.
Sama historia jest ciekawa. Autorka pragnie uświadomić czytelnikom, że problem HIV/Aids dotyczy nas wszystkich i każdy z nas może się zakazić. Liliana Fabisińska pokazuje w swej książce, że nie warto ufać stereotypom. Nie możemy żyć w przekonaniu, że nas to nigdy nie spotka, bo jesteśmy wiernymi żonami, od wielu lat mamy jednego partnera, a chwileczki zapomnienia zdarzały nam się tylko w czasach młodości, kiedy z pewnością wszyscy byli "czyści". Książka mówi o tym jak żyć z chorobą, uświadamia, że wiadomość o chorobie tak naprawdę nie jest wyrokiem, można żyć z wirusem latami i trzymać go w ryzach. Każdy z nas powinien się od czasu do czasu przebadać dla bezpieczeństwa swojego i swoich bliskich.
Książka może się podobać, bo temat ujęty jest w sposób przemyślany i trafiony (zwłaszcza jeśli chodzi o kwestie techniczne choroby, co jest zgrabnie wplecione w tekst). Mnie niestety bardzo drażniły bohaterki. Obie nie potrafiły mówić wprost, a przecież jak się postawi kawę na ławę to wszystko jest o wiele prostsze i łatwiejsze do ogarnięcia. Agata bojąc się wyjawić prawdę mężowi (TAKIEMU mężowi!!!) wpędzała go niemal w paranoję, gdy ten był przekonany, że żona go zdradza (a ona miała tego świadomość, że mąż tak myśli). Kropeczka zwróciła się o pomoc do jedynej osoby, której ufa - no to dlaczego od początku nie mówiła prawdy? Myślę, że książka niepotrzebnie rozrosła się do takich rozmiarów. Spokojnie można było to skrócić do 250 stron, co wcale nie umniejszałoby jej wartości, a sprawiłoby, że historia nie byłaby tak rozwlekła i momentami nudnawa.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Dublowanie
- Pod hasłem (żyje/nie żyje/nie dotkniesz)
- Przeczytam tyle ile mam wzrostu - 3,4 cm (48,3 cm z 158 cm)
- 52 książki w 2017 (23)
Mnie Agata denerwowała chyba mniej. Może dlatego, że (niestety) od dawna uważam, że terapeuci mają większy problem ze sobą niż ich pacjenci i nie mają zaufania do ludzi. Dlatego zachowanie Agaty mnie nie dziwi, ale dziwiłoby, gdyby wykonywała inny zawód.
OdpowiedzUsuńJestem świeżo po lekturze "Śnieżynek", a "Córeczkę" będę czytać jeszcze w tym miesiącu. Mam nadzieję, że bohaterki nie będą mnie irytować tak mocno jak Ciebie, chociaż znając życie, będzie odwrotnie... ;-)
OdpowiedzUsuńTeraz chyba moda na irytujących bohaterów - coś o tym wiem...
OdpowiedzUsuńAle mimo drobnych minusów ta powieść baaardzo mi się podobała. A przecież w powieściach jak w życiu, irytujący też bywają, prawda? :)
Książkę mam w planach ciut dalszych, ale porównam wrażenia po jej lekturze :)
OdpowiedzUsuńKsiążka w moim guście, choć czuję, że mogłabym się przy niej trochę denerwować ;)
OdpowiedzUsuń