Tłumaczenie: Magdalena Śliwa - Podworska
Tytuł: Soy Luna. Początek lata
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 151
Plan na wakacje dla nastolatki? Luna od początku wiedziała w jaki sposób spędzi kolejne wakacje. Czy to dobry sposób? ...myślę, że tak, ale niekoniecznie w polskich realiach.
Luna Valente to sympatyczna, ciągle uśmiechnięta nastolatka mieszkająca w Cancun w Meksyku. Jest bardzo zorganizowana, najbardziej ceni sobie rodzinę i przyjaźń. Jednak jej największą "miłością" jest jazda na wrotkach. Gdyby to było możliwe, dziewczyna mogłaby nawet spać we wrotkach. W momencie, w którym poznajemy Lunę trwa właśnie pierwszy dzień wakacji, a na kolejnych kartach książki poznajemy plany i przygody dziewczyny.
Najlepszy przyjaciel bohaterki, Simon wpada na genialny pomysł kupienia przyjaciółce nowych, wyczynowych wrotek. Nie jest to takie proste dla pary nastolatków, więc wpadają na pomysł zarobkowania. Czy uda im się zrealizować plan? Czy będą potrafili pogodzić pracę z wakacyjnym odpoczynkiem, relaksem i innymi, bieżącymi sprawami?
Wcześniej nie wiedziałam kim jest Luna, choć słyszałam jej imię wyrywające się z rozmów dziewczynek na szkolnym korytarzu już pod koniec maja. Widziałam też całe mnóstwo reklam dotyczących serialu "Soy Luna" na Disney Channel, ale nie miałam okazji zobaczyć ani jednego odcinka. Była to dla mnie więc postać zupełnie nowa i spokojnie mogłam poznawać ją wraz z lekturą książki. Bohaterka to bardzo miła i urocza dziewczyna. Wzruszało mnie to jak odnosi się do rodziców (i oni do niej również), a także to, co zrobiła dla swojego przyjaciela. Jest bardzo zaradna, sumienna i obowiązkowa, a do tego nieustannie tryska humorem. Jej osoba zainteresowała mnie tak bardzo, że zaczerpnęłam informacji o serialu w internecie i... przekonałam się, że książka to odzwierciedlenie zaledwie pierwszego odcinka. Muszę przyznać, że jestem bardzo ciekawa co wydarzy się później (no dobrze, opis drugiego odcinka przeczytałam, ale chciałabym obejrzeć cały serial). Przedstawione w książce realia odbiegają od naszych, polskich "standardów", ale nikt nie zabroni przecież naszym dziewczynkom marzyć o przygodach Luny, prawda?
Książka napisana jest prostym językiem, łatwym w odbiorze dla nastolatków (choć podejrzewam, że tylko dziewczynki będą ją czytały). Czcionka jest wyraźna, nieco rozstrzelona, a odstępy co 1,5 linijki dodatkowo ułatwiają czytanie. Brakuje mi tu wkładki ze zdjęciami ze scen serialu, wtedy osoby, które go nie widziały mogłyby zwizualizować sobie wszystkie miejsca i bohaterów. Ktoś powie, że od tego czytelnik ma własną wyobraźnię, ale przecież książka powstała na bazie serialu, a nie odwrotnie.
Małymi krokami zbliża się koniec wakacji, a lektura książki pozwoli dziewczynkom przeżyć je raz jeszcze w towarzystwie Luny i jej bliskich.
EDIT:
Pierwszy odcinek serialu jednak mocno się różni od wersji książkowej.
EDIT:
Pierwszy odcinek serialu jednak mocno się różni od wersji książkowej.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Egmont
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Grunt to okładka (OCZY)
- Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - 1 cm (67,9 cm z 158)
- 52 książki w 2016 (50)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz