Tytuł: Mała szansa
Wydawnictwo: Hokus - Pokus
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2010
Ilość stron: 92
Wiek: od 10 lat
Zdjęcie pochodzi z tej strony.
Kiki ma dobrych, kochających rodziców. W trójkę stanowią wspaniałą rodzinę. Jest jeszcze stary, brzydki pies, za którym Kiki akurat nie przepada, ale Mona również traktowana jest jak część ich zgranej rodziny. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie upodobanie chęci niesienia pomocy chorym i potrzebującym ludziom przez tatę Kiki, który jest zresztą lekarzem. Ojciec dziewczynki nie był zwykłym lekarzem, który codziennie wychodzi do pracy w przychodni czy szpitalu, on pragnął robić coś więcej. Uważał, że na miejscu jest wystarczająco dużo lekarzy, chciał pomagać bardziej potrzebującym. Dlatego też co jakiś czas wyjeżdżał na misje w tereny dotknięte wojną, powodziami, pożarami czy innymi kataklizmami. Tak było i tym razem. Wydawać by się mogło, że Kiki wraz z mamą przyzwyczaiły się już do tej sytuacji, ale w głębi duszy odczuwały strach, przecież nigdy nie wiadomo czy gdzieś nie czai się zabłąkana kula... Niestety dochodzi do najgorszego, tata Kiki zostaje uznany za zaginionego. Nikt nie wie gdzie jest i co się z nim dzieje, od kilku dni nie ma z nim żadnej łączności.
Z całą tą sytuacją mała bohaterka radzi sobie na swój sposób. Pozornie spokojna, rozluźniona dziewczynka w głębi serca zastanawia się jak odmienić los. Doszła do wniosku, że najlepiej będzie jeśli popracuje nad zmniejszeniem szansy na najgorsze. Zaślepiona chęcią odzyskania taty, całego i zdrowego postanowiła sama wziąć los w swoje ręce. Sami tylko pomyślcie ile znacie osób, którym umarł tata i pies? A takich, którym umarł tata, pies i mysz? - żadnego, prawda! Kiki uznała, że najlepiej jeśli wyprzedzi smutne fakty i... No właśnie.
Smutna książeczka o miłości córki do ojca, o nadziei i godzeniu się z trudną sytuacją. Momentami bałam się czytać dalej. Rozumiałam pobudki Kiki, ale miałam ochotę wykrzyczeć jej, że to nie tak, że nie da się odmienić losu, czy zmniejszyć szans. Kiki znała historię o mężczyźnie, który wszystkiego się bał i na wszelki wypadek pozostawał cały czas w domu, by zmniejszyć swoją szansę na to, że coś złego mu się przytrafi. Pewnego razu jednak na jego dom spadło ogromne drzewo i mężczyzna zginął na miejscu. Rodzice Kiki często opowiadali jej tę historię, ale ona nie potrafiła wyciągnąć z niej wniosków. Szkoda, że ze swoimi obawami nie zwróciła się do matki w odpowiednim momencie. I tu nasuwa mi się wniosek dla dorosłych, niekoniecznie rodziców - warto mieć oczy szeroko otwarte.
Czy zachowanie Kiki było złe? Czy można jej wybaczyć to co zrobiła? I jak skończyła się ta historia? To już trzeba samemu osądzić. Niewielka książeczka dla młodzieży, a daje do myślenia także dorosłym.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Przeczytam tyle ile mam wzrostu (1,3 cm)
- Z literą w tle - H
Myślałam początkowo, że to raczej lekka lektura, a okazuje się, że kryje w sobie więcej.
OdpowiedzUsuńHej
OdpowiedzUsuńBardzo lubię i cenię Twojego bloga, jesteś nawet u mnie na liście "czytane", dlatego nominuję Cię do Liebster blog! Całkiem niedawno wzięłam w tym udział i teraz chętnie podaję dalej.
Więcej informacji, znajdziesz u mnie pod tym adresem: http://ksiazki-moja-kofeina.blogspot.com/2013/07/mrozona-kawa-wersja-pierwsza.html
A w prezencie, przepis na prostą kawkę:)
Świetna recenzja. :) Muszę przeczytać tą książkę. :P
OdpowiedzUsuń