Dzisiaj wyjątkowo wcześnie wstałam.
Dopiero południe, a ja już piję drugą kawę
... no może napój kawopodobny,
bo miałam ochotę na cappuccino o smaku rumowym (Makate).
To kolejny napój,
który bez względu na wszystko zawsze muszę mieć w domu.
Jak widzicie poniżej,
ferie pozwalają mi na całkowity relaks.
Pozwalam sobie nawet na układanie puzzli, a co!
Pełen relaks - cappuccino i puzzle |
Och jak ja kocham odpoczywać!
Pisałam już o tym, że czytam, śpię, zdałam relację z harców na śniegu,
wspominałam o spotkaniach ze znajomymi - tymi z życia codziennego i blogosfery.
Wczorajszy wieczór spędziłam w restauracji z koleżankami z pracy.
Natomiast w niedzielę uczestniczyłam wraz z innymi blogerami z ŚBK w szkoleniu na temat podnoszenia statystyk i pozycjonowania bloga w google,
w restauracji "U Babuni" w Katowicach.
W rolę instruktora wcieliła się Szyszka, za co serdecznie dziękujemy.
Szkolenie miało mały falstart, bo my oczywiście nie mogliśmy się nagadać
i zanim dopuściliśmy Szyszkę do głosu minęło ładnych parę minut,
choć biedna bardzo się stresowała.
Szyszka bardzo dobrze się przygotowała.
Dostaliśmy materiały szkoleniowe, rozpiskę najważniejszych punktów,
na które należy zwrócić uwagę,
a co najważniejsze mówiła do nas łatwym,
zrozumiałym językiem, przez co nawet taki laik jak ja zrozumiał o co chodzi.
Fajnie, że mieliśmy możliwość pracować przy własnych laptopach...
choć u mnie bateria padła po godzinie, a nie bardzo było się gdzie podłączyć.
Tu już bez laptopów, ale gotowość do robienia notatek była nadal. Na zdjęciu Szyszka i Agnes (zdjęcie mojego autorstwa) |
Oczywiście w trakcie wykładu Szyszki co chwilę zmienialiśmy temat,
bo wiecznie coś nam się przypomniało, co koniecznie trzeba było powiedzieć.
Przez to spędziliśmy razem aż 5 godzin!
W tym czasie trochę zgłodnieliśmy, więc każdy zamówił sobie to na co miał ochotę.
Głównie królowały placki ziemniaczane w różnych wersjach. |
Ja wzięłam placki ziemniaczane po meksykańsku - pycha! |
Na szkolenie/ spotkanie przyjechałam głównie po to by pogadać z blogerami.
Kwestia szkolenia była dla mnie drugorzędna.
Właściwie to cały czas się zastanawiałam po co my to tak właściwie robimy.
Po co nam te statystyki, lepsza pozycja w wyszukiwarce google...
Wtedy Szyszka powiedziała coś bardzo mądrego:
"żeby ułatwić czytelnikowi trafić na naszego bloga",
co dla mnie jest jednoznaczne z ułatwieniem mu dostępu do naszych treści.
I to mnie przekonało.
Bo nawet jeśli piszemy głównie dla siebie,
czy swoich wiernych czytelników,
którzy są z nami od lat to dlaczego nie mielibyśmy
niewielkim wysiłkiem czy małymi zmianami nie pomóc innym do nas trafić?!
Niedawno przy okazji recenzji książki "Moja pierwsza książka. W kuchni"
dostałam ciekawego maila od Pani,
która szukała tej książki od wielu lat,
a nie pamiętała tytułu i autora,
ale zamieszczone przeze mnie zdjęcia pomogły jej rozpoznać tę książkę.
Strasznie zależało jej na przepisie na pizzę,
który przypomina jej lata dzieciństwa
i bardzo chciała przypomnieć sobie ten smak.
Jej się udało do mnie trafić, ale przecież nie zawsze się to udaje, prawda?
Bardzo cieszę się z udziału w tym spotkaniu i szkoleniu.
Dziękuję Ci Szyszka.
A teraz wracam już do moich puzzli.
Puzzle kupiłam już jakiś czas temu w sklepie "Wszystko po 2,99" |
O jeju, kocham Cię za to zdjęcie - mam takie ładne wcięcie w talii, czy tam okolicach! :D (normalnie nie mam).
OdpowiedzUsuńJak nie masz, jak czerwono na brązowym masz! ; )
UsuńFajne spotkanie!
Bardzo dawno już puzzli nie układałam. Trzeba by jakieś wyciągnąć.
W sumie racja, choć mi specjalnie na wyższej pozycji w Google nie zależy. Czasem nasz wpis jednak faktycznie może komuś pomóc.
OdpowiedzUsuńTakie maile, jak ten o którym pisałam są bardzo miłe. I oprócz stałych czytelników warto jednak trafić do innych :)
UsuńMarzą mi się puzzle z tyloma elementami - to wspaniała zabawa na wieczór! A cappuccino o smaku rumowym pochłonęłabym chętnie... :)
OdpowiedzUsuńZ puzzlami to naprawdę świetny relaks. Na czas układania człowiek wyłącza się totalnie, nie myśli o niczym innym tylko o nich.
UsuńJa układam fragmentami tzn. np. zaraz po obudzeniu się trochę, później jak akurat skończy się jakiś program w telewizji, po obiedzie itd.
Jedyny problem to taki, że trochę przeszkadzają leżąc na podłodze. Ale mam bardzo tolerancyjną rodzinę, która akceptuje chyba wszystkie moje dziwactwa :)
Maksymalna ilość kawałków jakie teraz mam okazję układać to 60 :) Z Pati
OdpowiedzUsuńDo takich wielkich to ja nie mam cierpliwości.
Co do spotkania to już Ci pisałam - dzięki :) Fajnie Wam tam było
Ja układam teraz 1000, ale to najmniejsze jakie układam :)
UsuńDość długo mi to idzie, ale pewnie przez to, że układam je pierwszy raz.
Oj fajnie :)