Właśnie trwa pierwszy tydzień moich ferii.
Do wtorku był u mnie tatuś,
dlatego też rzadko bywałam na swoim i Waszych blogach.
Podsumowania udało się zrobić na czas - tatuś wykazał się zrozumieniem
dla moich zobowiązań względem uczestników moich wyzwań
Niestety nie udało mi się przeczytać wszystkich zgłoszonych recenzji.
Teraz nadrabiam powoli zaległości.
Poza odwiedzaniem Waszych blogów większość czasu spędzam na... spaniu :)
i czytaniu.
Wieczorami delektuję się herbatkami
i zaszywam z książką w sypialni.
Dałam drugą szansę książce "W proch i pył"
i muszę przyznać, że teraz czyta mi się ją całkiem przyjemnie.
Widać wcześniej to nie był dobry czas na kryminał.
Pamiętacie mój zachwyt "Pikantnym romansem"?
Jak tylko skończyła się ta specyficzna mieszanka,
koniecznie musiałam znaleźć inną herbatę z pieprzem.
W miejscowej herbaciarni "Anula"
trafiłam na "Pieprz i wanilia".
To mieszanka zielonej herbaty sencha, kawałków ananasa,
białego pieprzu, kawałków laski wanilii i płatków bławatka.
Jest to jednak dużo łagodniejsza herbata
i pierz jest prawie niewyczuwalny.
Przy tym wszystkim jest to jednak bardzo dobra herbata,
więc nie żałuję.
Pierwszy wieczór po wyjeździe tatusia niespodziewanie spędziłam inaczej.
Kochana Agnes zadzwoniła do mnie w południe
i zapytała czy nie chciałabym pojechać z nią na wieczór autorski
Magdaleny Witkiewicz
(Księgarnia Matras, Silesia City Center, Katowice).
Czy chciałabym? Pytanie! Oczywiście, że tak!!!
Tak bardzo się cieszę, że Aga o mnie pomyślała! Cudowna jest!
Na spotkanie dotarłyśmy w ostatniej chwili,
ale nie straciłyśmy ani chwili z wywiadu.
Później każdy uczestnik spotkania mógł liczyć na autograf,
a nawet krótką rozmowę z Autorką :)
Miła konwersacja :) |
i oczywiście autograf... |
Znowu okazało się, że mam coś wspólnego z kolejną bohaterką Magdy |
Wiecie pewnie, że twórczość Magdaleny Witkiewicz jest mi bardzo bliska,
a jej książki mają specjalne miejsce w moim sercu.
odnajduję kawałek własnej historii,
dlatego dokładnie znam uczucia bohaterek.
Oczywiście nasze historie nie są takie same,
ale wiele z naszych emocji jest tożsamych.
Magda Witkiewicz to wspaniała osoba.
Sympatyczna, życzliwa i dobra.
Miałam okazję wywnioskować to nie tylko przysłuchując się wywiadowi z jej udziałem,
ale także podczas rozmowy przy kawie w Starbucks`ie.
Czekamy na kawę |
Wacław chyba niekoniecznie zainteresowany był babskimi pogaduszkami :p |
Agnes |
Niestety moja siła woli to jeden wielki niewypał.
Pomimo tego, że ostatnio znowu przytyłam,
a wcale nie chcę tych dodatkowych kilogramów,
to i tak jako jedyna zamówiłam do kawy ciastko - czekoladowe.
Niestety ciasto czekoladowe okazało się ciastem czekoladowo-orzechowym...
zaproponowano mi więc w zamian coś innego.
Zamiast odebrać tę sytuację jak ostrzeżenie
to ja głupia zgodziłam się na wymianę.
Sami jednak widzicie, że trudno się oprzeć, prawda?
Zazdroszczę spotkania z panią Magdą! :)
OdpowiedzUsuńOj tam ciasteczko - serniczek przecież to nabiał ;)
Udanego urlopu! :))
No patrz! Nigdy nie myślałam o serniku w ten sposób :)
UsuńCzuję się rozgrzeszona :)
Też lubię twórczość autorki i ją samą :)
OdpowiedzUsuńChoć nie pogardziłabym kolejnym :P
Robiłaś coś z włosami? Założę się, że tak :D
Ale mi narobiłaś smaka ciastem, oj niedobra Ty :P
A tato daleko mieszka chyba skoro takie wizyty tak Cię pochłaniają... :)
Tatuś mieszka w Warszawie i rzadko przyjeżdża.
UsuńNa włosach mam "ombre" już jakiś czas, właściwie to już mi schodzi :) o grzywce wiedziałaś już chyba wcześniej.
Postaram się w weekend dać Ci jakieś zadanie.... :)
My raz byłyśmy na spotkaniu autorskim Pani Witkiewicz i teraz na WOW mamy się spotkać po raz drugi. Niesamowicie sympatyczna osoba :)
OdpowiedzUsuńŻyczę miłego spotkania:)
Usuń:) Wspaniałe spotkanie. Bardzo mi się podobało - i cieszę się, że Tobie też.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dziękuję :)
UsuńOj tam, ciacho takie czy siakie. I tak wyglądasz zjawiskowo ! :-D
OdpowiedzUsuńSerio!
Kochana jesteś :)
UsuńSerio, serio! Iza prawdę pisze! :)
UsuńCiacha oba mmmmmmmmmniam, miałaś wspaniałe spotkanie :) - zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńJak ktoś lubi orzechy laskowe to oba dobre. Ja jednak wolę ten sernik.
OdpowiedzUsuń