Tytuł: Jajko z niespodzianką
Seria: Z fasonem
Wydawnictwo: Literackie
Miejsce i rok wydania: Kraków 2014
Ilość stron: 297
Jedna decyzja, jeden wybór i już nic nie jest takie samo. Machina ruszyła, nie sposób jej zatrzymać, wszystko się zmienia. Nasz los jest nie ugięty, jak już coś sobie zaplanuje, to nie ma zmiłuj i nawet gdybyśmy próbowali zmienić bieg zdarzeń, to i tak już na nic nie mamy wpływu...
Ada, decydując o tym by zapisać swoją trzyletnią, niepełnosprawną córeczkę do elitarnego, prywatnego przedszkola dla bogaczy nawet nie sądziła, że ta jedna decyzja tak wiele zmieni w jej życiu. Już pierwszego dnia na Adę czeka w przedszkolu kilka "niespodzianek". Cóż... wcale się nie dziwię, że bohaterka niespodzianek nie lubi... Od tego dnia kobietę czeka wiele zmian. Nowy szef (i to jaki!), nowe przyjaźnie (czy aby na pewno?) i powrót skruszonego męża (powrót?) to nie wszystko! Ada jest dość uparta, buńczuczna i nie ma najłatwiejszego charakterku, dlatego też nie najlepiej radzi sobie z nowymi znajomościami, a ze względu na wymienione cechy nie potrafi też należycie korzystać ze wsparcia matki, która tak naprawdę jest jej prawdziwą opoką. W ciągu trzech miesięcy życie Ady stanęło na głowie i fiknęło kilka koziołków. Czy bohaterka wyjdzie z tego bez szwanku? A może obita i pokaleczona? Czy ktoś wyciągnie do niej rękę? Jedno jest pewne... rzeczy nie zawsze są takie, jakimi je widzimy!
Decyzje życiowe Ady mogłabym porównać do jajka z niespodzianką, bo tak naprawdę, obojętnie jakiego wyboru dokona bohaterka, nigdy nie wie co będzie w środku niespodzianki, a więc jakie przyjdzie jej ponieść konsekwencje. Zwykle jesteśmy w stanie przewidzieć co przyniesie los, ale los Ady jest bardzo przewrotny i chyba obojętnie co Ada wybierze, to on i tak postawi na swoim.
Na książkę miałam ochotę od kilku miesięcy, gdy tylko pojawiła się w zapowiedziach. Co ciekawe gdy trafiła wreszcie na moją półkę, nie rzuciłam wszystkiego, nie zgłębiłam lektury od razu. Czy to dobrze? Chyba tak... bo gdyby nie wyzwanie "Gra w kolory" to po kilku stronach rzuciłabym książkę w kąt. Na szczęście tego nie zrobiłam. Musiałam jednak czekać 100 stron, aż książka się rozwinie, wątek wciągnie i... choć częściowo zrozumiem bohaterkę. Początkowo nie mogłam jej znieść! Denerwowała mnie tym jak traktowała matkę, no i tym, że choć niby były blisko, to Ada ciągle miała przed nią jakieś tajemnice (i nie mam tu na myśli kota w piwnicy w dzieciństwie Ady). Jej matka zasługiwała na dużo więcej, a mam wrażenie, że często była traktowana jak "zawalidroga", jak ktoś kto na niczym się nie zna, i nie wie niczego o świecie. Chyba teraz rozumiecie dlaczego nie polubiłam Ady. Może przez pryzmat jej relacji z matką patrzyłam później na jej kontakty z innymi... No, ale minęło. Moje uprzedzenie w końcu zniknęło, a może po prostu chciałam lepiej poznać Adama... Wtedy też akcja książki mocno przyspieszyła. Pojawiło się kilka nowych wątków, które łączyły się ze sobą na różnych płaszczyznach i zrobiło się naprawdę ciekawie. Oczywiście cała ta historia nigdy nie mogłaby się wydarzyć, i choć wprost nie jest zbytnio cukierkowa, to i tak od początku wiadomo, że zmierza ku dobremu. Nawet gdyby jednak gdzieś kiedyś zdarzyło się, że żyje sobie taka Ada, to w Adama nie uwierzę. Toż to chodzący ideał, bez najmniejszej skazy!
Ta cała nierealność zdarzeń i postaci, w dodatku ze szczęśliwym zakończeniem sprawia, że książka w moich wspomnieniach będzie tylko kolejnym czytadłem, który choć pozostawi miłe wspomnienia (czytanie reszty książki sprawiło mi naprawdę dużo przyjemności), to nie zostawi w mojej głowie żadnych trwałych śladów.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Gra w kolory (czerwony)
- Pod hasłem (martwa natura - jajko)
- Grunt to okładka (roślinność - w tle drzewa, trawa i liście)
- Grunt to okładka (roślinność - w tle drzewa, trawa i liście)
- 52 książki w 2015
A ja spamuję i serdecznie zapraszam Cię do akcji "Wędrująca książka", którą organizuję. Więcej szczegółów w linku: http://www.recenzjapisanaemocjami.pl/2015/12/wedrujaca-ksiazka.html
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i życzę cudownego Nowego Roku!!
Może w wolnej chwili ;)
OdpowiedzUsuńA Paulinie, mojej siostrze, się podobała. Zresztą, ona lubi całą tę serię.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że całej historii brakuje realizmu... Jednak i tak pewnie sięgnę po nią, bo bardzo mnie intryguje.
OdpowiedzUsuń