Przygotowała: Marty Noble
Wydawnictwo: PWN
Rok wydania: 2015
Ilość stron: 2 x 58
Ilość ilustracji do kolorowania: 56 (jednostronne)
Format: A4
Pomimo wszelkich skrajnych komentarzy na temat kolorowanek dla dorosłych, które pojawiły się na blogach, portalach literackich czy facebooku (tak, tak - nie mam konta, a wiem) strasznie chciałam się przekonać jak to z tym kolorowaniem jest.
"Arcydzieła do kolorowania" to pierwsza kolorowanka tego typu, którą miałam okazję przetestować. Wcześniej przeglądałam kilka innych egzemplarzy w księgarni i... na kilku kanałach You Tube, ale dopiero teraz miałam okazję przekonać się "z czym to się je".
Prezentowana przeze mnie pozycja składa się z dwóch części. Pierwszy zeszyt to zbiór reprodukcji znanych dzieł sztuki, a drugi stanowi kolorowanka z ilustracjami tworzonymi na wzór wymienionych w pierwszym zeszycie reprodukcji. Każda kolorowanka znajduje swój odpowiednik w pierwszym zeszycie. Dodatkowo z tyłu każdej reprodukcji znajduje się krótka notatka o malarzu. To od nas zależy, czy kontury tych dzieł pokolorujemy tak, jak to jest w oryginale czy zgodnie z własną inwencją. Ja jednak preferuję "żywe" kolory, więc nawet jeśli poszczególne kolorowanki zaczynałam kolorować, jak w oryginale, to ostateczny efekt zdecydowanie odbiegał od pierwowzoru. Wydawca we wstępie do kolorowanki proponuje podłożenie kawałka tektury, by zapobiec przesiąkaniu barwników, ale jeśli ktoś zamierza (tak jak ja) kolorować wyłącznie kredkami to jest to zbędne, bo kredki w ogóle nie przebijają na drugą stronę, ani w żaden sposób nie wpływają na jakość kolorowanki na kolejnej stronie. Mnie najwygodniej koloruje się po prostu przy stole.
Powyższa kolorowanka była moim pierwszym pokolorowanym obrazkiem.
Miałam wtedy byle jakie kredki i obrazek był ledwie widoczny.
Później, gdy kupiłam nowe kredki, poprawiłam nieco jego jakość, co od razu widać,
choć zdjęcie z efektem końcowym jest najmniejsze.
Dla tych co mają zadatki na artystę :)
jest możliwość wycięcia kolorowanki,
którą następnie można oprawić w ramkę i powiesić,
by i inni mogli podziwiać Wasz talent.
No cóż, mimo całkiem fajnych kredek poziom moich zdolności pozostał taki sam
i prace nie olśniewają.
[Pewnie część z Was jest ciekawa jakich kredek używam:
Kredki ołówkowe "Kolori" 24 sztuki od PENMATE
Fajne, żywe kolory, ale teraz jeszcze mi mało :p no i szybko się zużywają]
Ale...
to nie o efekty tu chodzi!
Zdecydowanie należę do grupy osób,
która z miejsca zakochała się w kolorowankach i kolorowaniu!
Pozycję mam od trzech tygodni i zwykle sięgam po te kolorowanki
gdy już wszyscy w domu śpią
gdy już wszyscy w domu śpią
i spokojnie mogę oddać się nowej pasji.
Dla mnie czas się wtedy zatrzymuje.
Jestem tylko ja i kolorowanka, nie ma nic więcej.
Żadnych problemów, myśli o pracy, domowych obowiązkach czy zobowiązaniach.
Czysta przyjemność!
Jest błogo i cudownie...
aż do momentu gdy kończę pracę, podnoszę głowę,
a na elektronicznym zegarku pulsuje godzina 3 w nocy...
Myślę, że z kolorowanek dla dorosłych spokojnie mogą korzystać także dzieci,
choć mam wrażenie,
że te dla dorosłych są solidniej wykonane i bardziej przemyślane.
Świetna zabawa i prawdziwe odprężenie.
Apeluję o osób, które "psioczą" na temat kolorowania
i są oburzone pozycjami, które te kolorowanki osiągają na listach bestsellerów,
żeby same się przekonały, jak to z tym kolorowaniem jest
i jakie zbawienne skutki to wszystko przynosi.
Za możliwość kolorowania dziękuję Pani Karolinie
i Wydawnictwu PWN
Kolorowanki mnie jakoś nie kuszą obecnie, chyba podobnie jak Pati uważam, że kolorowanie jest nudne :P
OdpowiedzUsuńKropki mnie intrygują... i przymierzam się :)
Kolorowanie nudne!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMatko! Co z tej Patrycji wyrośnie?! Toż to kawał dzieciństwa!
Może właśnie przez to kolorowanie ma właściwości odprężające i wyciszające, bo przenoszą nas do bezpiecznych, radosnych wspomnień?
Kropki to też fajna sprawa, tylko tych, o których pewnie mówisz jest powyżej tysiąca do połączenia... można się pogubić :)
Pewnie, że nudne... Pati już woli krzyżówki rozwiązywać czy inne zadania robić.
UsuńNaukowiec wyrośnie a nie malarka :P
Tak, to jest tysiąc kropek, ale liczę że w Nowym Roku się uda spróbować :)
Oglądałam. Zapowiada się fajnie, ale na razie nie kupuję, bo mam jeszcze mnóstwo kolorowanek, które czekają na to, aż się nimi zajmę. ;)
OdpowiedzUsuńja się od roku do mandali przymierzam, ale jeszcze dojrzeć muszę więc pewnie jeszcze kolejny rok minie zanim się zdecyduję:-))
OdpowiedzUsuńDwa zeszyty - to ciekawy pomysł!
OdpowiedzUsuń