Yyyyy ... i co ja mam napisać?! Na książkę czekałam kilka lat, już dawno chciałam ją przeczytać, bo tematyka dotycząca ciąży jest mi bardzo bliska... Niestety książka mi się nie podobała :( Może po prostu jestem dla niej za mało inteligentna? Książka była nominowana do Nagrody Nike w 2002 roku, więc nie może być zła...
Ja chyba po prostu spodziewałam się ciepłych, pełnych wspomnień zapisków z prywatnego pamiętnika autorki (której twórczości wcześniej nie znałam), a spotkałam jakieś rozważania filozoficzne dotyczące świata, ludzi - których zupełnie nie rozumiem przeplatane wątpliwościami związanymi z macierzyństwem i język, który zupełnie do mnie nie trafia :( Po kilku pierwszych stronach zamierzałam odłożyć książkę na półkę, ale czuję się zobowiązana, bo to moja wygrana w rozdawajce u Aurelii. Dobrze, że jednak doczytałam książkę do końca, bo... znalazłam w niej coś co mi się podobało. Był to opis porodu! Taki prawdziwy opis emocji przyszłej matki, która boi się bólu porodowego, ale także tego, że nie ma odwrotu i wszystko się zmieni. Autorka nie próbuje robić z siebie bohaterki, "twardej baby", tylko szczerze pisze co czuła. Te ostatnie kartki umniejszają mój zawód spowodowanym słownictwem (zwłaszcza nazwaniem swego dziecka - bękartem, a pelargoni - dziwką).
Po przeczytaniu jednej książki Pani Gretkowskiej mam dość i więcej po jej książki nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńTa ksiazka jest dość specyficzna- także nie dziwię Ci się jeśli chodzi o opinię. Ja ją czytałam już dłuższy czas temu- i szczerze mówiąc miałam mieszane odczucia..
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o współpracę z Mg- radzę po prostu do nich napisać. Przesympatyczna Pani zajmuje się blogerami więc nie sądzę, żeby się nie udało.:) Powodzenia!