Tłumacz: Katarzyna Górska
Tytuł: Recepta na miłość
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Miejsce i rok wydania: Kraków 2014
Ilość stron: 251
To niesamowite jak losy różnych, pozornie nie związanych ze sobą osób mogą się łączyć. Jak wypowiedziane słowa, wykonane gesty czy całe sytuacje mogą wpłynąć na uczucia, myśli i życie różnych osób. Jak przewrotny bywa los, jak łączy życiorysy różnych osób szeregiem, wydawałoby się nieistotnych, zdarzeń.
Magda po traumatycznym zdarzeniu, jakim była śmierć przyjaciółki, postanawia zacząć praktyki medyczne w szpitalu w Barcelonie. W szpitalu tym rezydentem jest Roi, którego Magda miała wątpliwą przyjemność poznać już pierwszego dnia pobytu w Barcelonie, ledwo opuściwszy pociąg. Ten cyniczny, zamknięty w sobie mężczyzna z upodobaniem poniża Magdę w oczach lekarzy. Na szczęście jest Juan, bardzo życzliwy, dobry i troskliwy student, który opiekuje się Magdą i wspiera koleżankę każdego dnia. Mai - pielęgniarka, zaprzyjaźni się z Magdą, choć ta przyjaźń wcale nie jest łatwa. Jest jeszcze Irati, podająca się za studentkę medycyny szesnastolatka, która zdrowo namiesza w całej tej historii.
Jak już wspomniałam wcześniej, losy bohaterów nierozerwalnie łączą się. Okazuje się, że decyzja jednego wpływa na losy drugiego i tak koło się toczy. Bohaterowie w ciągu kilku miesięcy przeżyją wiele wzlotów i upadków, radości i smutków, satysfakcji i głębokich rozczarowań. Padnie wiele gorzkich słów, wydarzy się wiele nieprzyjemnych sytuacji, głęboko raniących. Jak bohaterowie sobie z tym poradzą? Czy potrafią sobie wszystko wyjaśnić, by zrozumieć działanie, myśli i uczucia tego drugiego? Szkoda, że życie nie zawsze toczy się tak, jak byśmy tego chcieli, nawet kiedy mamy na nie najlepszy z możliwych planów. Jak będzie w przypadku Magdy, Roia, Juana, Mai i Irati?
Początkowo książka mnie nieco nużyła i drażniła. Trudno było mi się połapać kto jest kim, choć rozdziały oznaczone są odpowiednimi imionami. Niestety w książce jest kilka literówek, doszukałam się też jednej zamiany imion i... "zapętlenia" czasowego (właściwie nie wiem jak to nazwać). W końcowych rozdziałach gdy wszystko się już wyjaśniało pewne zdarzenia powinny się nałożyć, a następowały jedne po drugich... choć nie było to możliwe... Tak więc początek książki był nużący, ale nie nudny, dlatego chciałam poznać dalsze losy bohaterów i poznać historię Bel. Gdy dotarłam do połowy książki (pierwszą połowę czytałam fragmentami przez kilka dni) nie mogłam przestać czytać. Mimo licznych błędów językowych skupiłam się na samej opowieści i nie były one już tak drażniące. Najbardziej chciałam wiedzieć jak potoczy się życie Juana, bo jemu kibicowałam najbardziej - choć to Roi jest tu najbardziej intrygującą postacią i bez względu na to czy ktoś darzy go sympatią czy nie, też chce poznać jego dalsze losy. Spodobał mi się finał tej opowieści, w ogóle to co się działo na "chwilę" przed też wywołało we mnie niemałe napięcie i strasznie byłam ciekawa jak się to skończy.
Podsumowując - opowieść o tych młodych ludziach jest bardzo ciekawa. Mimo nużącego początku i licznych błędów (a gdzie korekta? a może to wina tłumacza?) to historia jest warta poznania. Gdyby była napisana przez doświadczonego pisarza to mogłaby stać się hitem na rynku czytelniczym. Jestem właśnie na etapie "odrabiania" zaległości w znajomości najnowszych serii "Chirurgów" i nieznanym mi wcześniej serialu "Nocny dyżur", dlatego klimat książki wpisał się w moje aktualne upodobania idealnie.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Pod hasłem - Pani (ta - recepta)
- Grunt to okładka - kobieta
- Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - 2 cm (6,3 cm z 158)
- Czytamy powieści obyczajowe
- Gra w kolory (biały)
- Z półki (3)
- 52 książki w 2016 (4)
Nie znam, nie słyszałam i ... mam mieszane uczucia... Ale faktycznie uważasz, że warto przeboleć ten początek, by cieszyć się chwilami przed i finałem?
OdpowiedzUsuńTak Ewelciu, zwłaszcza, że Tobie lektura tej książki zajęłaby 3 godzinki.
UsuńNa początku drażniły mnie też trochę dialogi, które wydawały się mało istotne, czy retrospekcje nie dotyczące wyjaśnienia głównych wątków, ale może autorka chciała przedstawić szarą codzienność i przeciętność bohaterów, przez co można "odczytać", że takie pogmatwane losy mogą przytrafić się komuś obok nas.
Gdzieś tam powinnam skrócić poprzednie zdanie, ale bałam się, że ucieknie mi myśl przewodnia :p
To może przeczytam między październikiem a grudniem tego roku? :P skoro tak kusisz...
UsuńDobry pomysł :)
UsuńCiekawa jestem co pomyślisz o bohaterach i ich "bagażach" doświadczeń, które wpływają na teraźniejszość i kontakty z innymi.
Uuu, nie moja działka
OdpowiedzUsuńCzytałam krótko po premierze i niestety bardzo się zawiodłam, choć lubię seriale medyczne. Coś mi w niej nie grało i nużyła mnie od początku do końca.
OdpowiedzUsuńCzytałam już dosyć dawno temu i podobała mi się, choć bez wielkich rewelacji... Faktycznie początek jest nużący.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ksiazki-inna-rzeczywistosc.blogspot.com
Czytałam tę książkę jakiś czas temu i nawet miło ją wspominam. :)
OdpowiedzUsuń