Ilustrator: Agata Baranowska
Tytuł: O Zającu, który szukał Swojego Miejsca
Wydawnictwo: ILUSTRATORNIA
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2010
Ilość stron: 30
Pewien Zając z niewielkiego sklepu w wielkim mieście był bardzo smutną zabawką. Czuł się bardzo samotnie i z utęsknieniem wyczekiwał, aż ktoś go zabierze do domu. Niestety dni mijały, a on ciągle tkwił w sklepie. Zrezygnowany postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i samodzielnie poszukać domu. Nie było to jednak takie proste. Zając błąkał się po ulicach Warszawy (która w tekście nazywana jest Miastem, ale ilustracje zdradzają, o które miasto chodzi), później znalazł sobie różne zajęcia - mycie okien wieżowców, prowadzenie autobusu. Następnie przeniósł się do elektrociepłowni pod miastem, jednak nikt nie zwracał tam na niego uwagi. Pewnego dnia postanowił wyjechać, życzliwa lokomotywa podpowiedziała mu by wysiadł na stacji w górach. Miejsce to nie było jednak tym czego szukał. Po pewnym czasie wrócił więc tam skąd wyruszył w podróż. Któregoś dnia spotkał dziewczynkę - Hanię i...
Choć jestem dorosłym i dojrzałym czytelnikiem, to nie bardzo wiem jaki miał być morał z tej historii. Na końcu dowiadujemy się, że nawet gdyby Zając nie uciekł ze sklepu to prawdopodobnie odnalazłby dom. Z drugiej strony zdobyte podczas podróży dobre i smutne wspomnienia Zając postrzega jako cenne doświadczenia. Z kolei na okładce książki znajdują się słowa "Nie bój się szukać. Nie będziesz żałował, że nie spróbowałeś". Nie wiem jakie wnioski powinien wyciągnąć czytelnik. Odbiór książeczki utrudnia także język, którym posługuje się autorka. Jest trudny i zbyt dojrzały, jak na kilkuletniego czytelnika. Sytuację ratują przepiękne ilustracje, które są bardzo wymowne. Doskonale obrazują uczucia Zająca, co ożywia i dodaje wymiaru całej historii.
Serdecznie dziękuję autorce za możliwość przeczytania książeczki.
Książkę przeczytałam w ramach swojego wyzwania
oraz
Nigdy nie słyszałam o tej książeczce. Fabuła bardzo przyjemna, szkoda, że język nie został dopasowany do możliwości swoich czytelników..
OdpowiedzUsuńZgrałyśmy się z książką, bo ja właśnie piszę jej recenzję:) Nie czytam więc, tylko wrócę do niej później i porównam nasze odczucia:) Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńPierwsze o niej słyszę, ale jak na nią wpadnę, to ją przygarnę ;)
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała:)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, choć powiem że bardziej z opisu z Twojego odebrania książeczki, wynika że to bardziej bajka dla dorosłych niż dla dzieci.
OdpowiedzUsuńnie słyszałam o tej książeczce
OdpowiedzUsuńnie wiem, czy jest znów na tyle ciekawa, abym poleciła ją jako lekturę dla swej córki