Tytuł: Alicja
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2010
Ilość stron: 181
Zdjęcie pochodzi z tej strony.
Alicja to kobieta po 40-tce, właścicielka dobrze prosperującego salonu fryzjerskiego, matka trójki dzieci i... rozwódka, od 3 lat. Stosunki z byłym mężem nie są złe, potrafią ze sobą rozmawiać (zwłaszcza o dzieciach). Były mąż na swój sposób nawet troszczy się o Alicję, choć nie zawsze przynosi to dobry efekt. Choć od rozwodu w jej sypialni nie gościł żaden mężczyzna i Alicja skrycie marzy by to zmienić, to jednak myśli te nie są jakąś jej obsesją. Nasza bohaterka ma też inne sprawy na głowie - musi znaleźć nowego pracownika do salonu, ale to jej dzieci zaprzątają najwięcej jej uwagi. Najstarszy syn Rafał nagle się zakochał i ..., Gabrysia - bogobojna dziewczyna zgrzeszyła i trudno jej się z tym faktem pogodzić. Także najmłodsze dziecię Alicji - Zuzia, sprawia, że matka się o nią martwi, zwłaszcza gdy rozanielona wychodzi na tajemnicze randki. W końcu też pojawia się na horyzoncie (właściwie nie jeden) pewien irytujący, a potem intrygujący mężczyzna... Oj będzie się działo :)
Nie pamiętam czy kiedykolwiek tak się uśmiałam czytając jakąś książką :) Jestem wdzięczna autorce za tak lekką i humorystyczną historię (Boże autorka jest młodsza ode mnie! a ja w życiu nie byłabym wstanie napisać czegoś takiego). Książkę czytałam głównie na treningach w siłowni (na bieżni i rowerku) i umilałam tym sobie ćwiczenia. Co rusz uśmiechałam się głupio do siebie siłą powstrzymując salwy głośnego śmiechu. Historia Alicji może nie jest oryginalna i zaskakująca, ale napisana w tak świeży i dowcipny sposób, że czytanie książki jest niezwykle odprężające i trudno się oderwać.
Nie lubię umieszczać w recenzjach cytatów, bo uważam je za sztuczne "zapychacze", ale tym razem muszę zrobić wyjątek:
"(...) bo zawsze robił to Grzegorz, w soboty, żeby wyręczyć mnie z obowiązku przygotowania obiadu. Ja tylko szykowałam warzywa i sosy, kroiłam mięso, peklowałam, zawijałam ziemniaczki w folię z masełkiem i czosnkiem, nadziewałam szaszłyki, robiłam deser, rozkładałam sztućce, zmywałam później naczynia z zastygłym tłuszczem - on robił obiad, a ja mu za to z całego serca dziękowałam" s. 92 - 93
"Grzegorz też się przejął moim stanem. Dobry mąż, były:
- Ale z ciebie niezdara! W jednym miesiącu skręcić nogę i złamać rękę! Ty się nie powinnaś z domu ruszać, bo się zabijesz kobieto! I co ci strzeliło do głowy z tą imprezą? Nie masz co robić, tylko sponsorować komuś picie?..." s. 110 - 111
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Ejotka - Pod hasłem
oraz
czytałem po jej pojawieniu się na rynku wydawniczym. Miło wspominam :-)
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta książka. Chyba poszukam jej w bibliotece ;)
OdpowiedzUsuńP.S.Zagłosujesz na mój blog w konkursie na Blog Roku 2012. Wyślij SMS o treści E00290 na numer 7122 koszt 1.23 zł ! Zebrane pieniądze idą na cele charytatywne ;) mój blog to http://essenality.blogspot.com Z góry dziękuję za pomoc ;)
Teraz żałuję, że nie kupiłam jej na wyprzedaży! Fragment o obiedzie powalił mnie na kolana - to takie prawdziwe. ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie lekkie, ale niegłupie historie. A jeśli jeszcze są pełne humoru, to nic tylko czytać:)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńbardzo podoba mi się okładka, a i recenzja przypadła mi do gustu, lubię wesołe, zabawne książki
OdpowiedzUsuńMagdo, jeżeli mogę... przeczytałam, że starasz się o dziecko, trzymam kciuki, by się udało, bo dzieci to prawdziwe szczęście i skarb, moja koleżanka też bardzo długo nie mogła mieć maleństwa, dopiero jak przestała o tym myśleć udało się, to była piękna niespodzianka i teraz ma malutką Marysię, więc nie trać nadziei a musi się udać!!!
OdpowiedzUsuń