Tytuł: Chcę być jak agent
Wydawnictwo: Sprawy Polityczne
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2010
Ilość stron: 248
Zdjęcie pochodzi z tej strony.
Po książkę Weroniki Marczuk sięgnęłam dlatego, że... spełniała warunki styczniowej odsłony wyzwania Sardegny - Trójka e-pik. Sam temat nie specjalnie mnie interesował, ale skoro książkę dostałam w ostatnie święta pod choinkę to nie musiałam szukać nic innego.
We wrześniu 2009 gdy w każdym kolorowym magazynie oraz prasie codziennej zalała nas fala artykułów dotyczących aresztowania Weroniki Marczuk oskarżonej o przyjęcie łapówki również nie byłam tematem zainteresowana i nie specjalnie wiedziałam o co w całej sprawie chodzi. Pisząc "Chcę być jak agent" znana celebrytka miała uzyskać swego rodzaju katharsis - czy uzyskała? Nie wiem. Jedno jest pewne, w ten sposób przedstawiła swoje spojrzenie na całą sprawę, które w pierwszych chwilach całego zdarzenia zupełnie nie interesowało prasy, która szukała sensacji. Zapoznałam się z całą prowokacją przygotowaną przez Centralne Biuro Antykorupcyjne (nie jedyną zresztą) z udziałem sławnego agenta Tomka i ... chyba wolałam tego nie wiedzieć. Wolałam mieć w głowie obraz Mojej dobrej, kochanej, demokratycznej Polski, a nie kraju, w którym nikomu nie można ufać. Nie miałam wcześniej wiedzy na temat sposobów działania CBA. Cieszę się tylko, że jestem małym, szarym człowieczkiem nic nieznaczącym dla systemu :)
Cała sprawa w sumie mnie męczyła, zbyt dużo faktów, dat, nazwisk. W książce ukazana jest cała 1,5 roczna znajomość Weroniki z Tomkiem i rok po zatrzymaniu, w czasie którego śledztwo ani o krok nie przyspieszyło na przód. W tym czasie wyjaśniono jedynie kwestię zbyt dużej kaucji wyznaczonej przez sąd. Trudno uwierzyć w to, że człowiek zdolny jest przez ponad 1,5 roku grać kogoś kim zupełnie nie jest, kłamać w żywe oczy i żyrując na naiwności "celu" podżegać go do popełnienia przestępstwa i to w wyjątkowo perfidny sposób. Dużo bardziej jednak od całej tej sprawy interesowały mnie fragmenty, w których Weronika pisała o dzieciństwie, przyjaciołach, życiu na Ukrainie, czy chociażby jej związku w Czarkiem Pazurą. Smutne jest to, że były mąż nie czekając na wyjaśnienia Weroniki na temat afery przygotował oświadczenie dla prasy, w którym wyraża ubolewanie, że "Weronika Marczuk-Pazura nie zgodziła się zrezygnować z mojego nazwiska negatywny wydźwięk jej zatrzymania przez CBA, spada na rodzinę Pazurów"... jakby mało miała zmartwień. Kilka miesięcy później Weronika formalnie pozbyła się drugiego członu nazwiska.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę - Weronika Maczuk
od 18 lat ma wyłącznie polskie obywatelstwo
- Trójka e-pik - edycja styczniowa (recenzja napisana z lekkim poślizgiem)
Mnie osobiście irytuje ta postać. Płacze na zawołanie, publicznie twierdzi że już z nikim się nie zwiąże,a za krótki czas pokazuje nowego faceta. Nie czytałem i nie zamierzam czytać.
OdpowiedzUsuńAni ta pani, ani jej sprawa mnie nie obchodzi, więc książkę sobie odpuszczam :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Chyba mam podobny stosunek do tej pani jak pisanyinaczej...Choć kiedyś ją lubiłam, ale chyba to było za czasów związku z C. Pazurą.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie dla mnie!
OdpowiedzUsuńJuż wiem, widziałam tą książkę do kupienia na dworcu, ale się nie skusiłam:)
OdpowiedzUsuń