Tytuł: Listy z dziesiątej wsi
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 295
Wow!
Jak mam opisać najlepszą od wielu miesięcy książkę?!
I pomyśleć, że zaczęło się tak banalnie... zdradzona, załamana matka dwójki dzieci wraca z podkulonym ogonem i zapuchniętymi od ciągłego płaczu oczami do rodzinnego domu, gdzie zajmuje się nią brat. Tam powoli dochodzi do siebie i zaczyna życie na nowo. Prawda, że to schemat wielu książek? Oczywiście, ale autorka postanowiła zaskoczyć czytelników czymś więcej.
Głównym wątkiem powieści jest wewnętrzna przemiana Beaty, odbudowanie pewności siebie i nowy start. W międzyczasie poznajemy też historię pięknej, choć trudnej przyjaźni jej babci Barbary z księdzem Stanisławem na podstawie starej korespondencji znalezionej na strychu rodzinnego domu Beaty oraz w domu Pawła w Starym Folwarku. Tłem przyjaźni Basi i Stacha była wojna, zmiany polityczne w państwie i czasy silnej nagonki na kler. Jakby tego było mało autorka wplotła tu wiele epizodów, tajemnic i powiązań łączących wszystkich bohaterów.
Po pierwszych kilku kartkach pomyślałam, że choć to często powielany temat w książkach, to całkiem przyjemnie się czyta. Styl pisarski był ironiczno-zabawny, trochę tak, jakby autorka opowiadała o Beacie z przymrużeniem oka, kpiąc sobie z jej infantylności i rozpaczy. Z każdym kolejnym dniem Beaty spędzonym w Zwierzyńcu ten styl się zmieniał. Czułam, że autorka daje swojej bohaterce szansę, jakby wierzyła, że Beata będzie w stanie zmienić swoje życie. W drugim rozdziale, w którym poznajemy korespondencję Basi i Stacha bardzo zaskoczyła mnie zmiana stylu pisarskiego. Autorka świetnie oddała klimat dawnych czasów, użyła prostych, staroświeckich słów pisząc "piórem" Basi oraz pokazała, że poziom intelektualny i wykształcenie Stacha jest odmienne, co z kolei odzwierciedlały jego listy. Tu też zatopiłam się w książce bez pamięci, nie potrafiłam odłożyć jej nawet na chwilę. Z każdą kolejną kartką na jaw wychodziło więcej sekretów, informacji. W trzecim, ostatnim rozdziale wszystkie wątki się dopełniły, wyjaśniły się ostatnie tajemnice... a właściwie tak myślałam, bo ostatnia kartka dosłownie wbiła mnie w fotel i... nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Chcę wierzyć, że moja interpretacja jest dobra/właściwa, ale czy na pewno? Mam wątpliwości...
Rewelacyjna książka! Autorka świetnie sobie poradziła z mnogością wątków. Zwykle gdy w książce występuje ich aż tyle, to mam wrażenie, że są one tylko "liźnięte", a tu wszystko jest akuratne. Są one zgrabnie ze sobą powiązane, przeplatają się i łączą. Wszystkie razem tworzą jedną historię. Najprzyjemniej czytało mi się listy oraz wyjaśnienie pochodzenia Basi. To właśnie rodzinne sekrety i dramatyczne wydarzenia z przeszłości dodają Beacie sił i przywracają wiarę w siebie.
Piękna historia!
Najlepsze jest to, że zwróciłam na nią uwagę (pomijając obłędną okładkę) przez miejsce akcji - Zwierzyniec, który okazał się nie tą miejscowością, o której myślałam :) Sprawdziłam sobie właśnie tę nazwę w Wikipedii, i ta wskazuje aż 23 takie miejscowości i 5 dzielnic większych miast!
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Prószyński i S-ka
Książeczkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Pod hasłem - zabieram Ejotka na wakacje na wieś :)
- Polacy nie gęsi (25 Motyw: wieś)
- Czytamy powieści obyczajowe
- Grunt to okładka (czasoumilacz - relaks na ławeczce, spacer po parku)
- Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - 2 cm (57,7 cm z 158)
- 52 książki w 2016 (44)
Skoro książka aż tak cię zachwyciła, to bardzo chętnie po nią sięgnę!
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zachwyciła! Świetnie powiązane wątki i wspaniałe historie ludzkie, a zakończenie...hmmm
UsuńO rany, nie spodziewałam się po tej książce aż tak porywającej historii. Chyba muszę ją poznać. :)
OdpowiedzUsuńP.S. Magdo, mam pytanie odnośnie wyzwania "Cztery pory roku", a mianowicie okładki "Chcę Cię usłyszeć" Chamberlain - czy pasuje ona bardziej do lata czy jesieni?
Sylwia książka jest świetna, choć na początku nie sprawia takiego wrażenia.
UsuńCo do okładki to... kolorystyka sugeruje jesień, ale zboża w pełni dojrzałe są w sierpniu, w sierpniu mamy też żniwa, więc książkę przyjęłabym na LATO.
To moja trzecia recenzja tej książki i hmmm... sama nie wiem, kusisz mnie listami, tajemnicami, Basią i tym wbijaniem w fotel... Ale trochę boję się tej przemiany, która zwykle wiąże się z długimi opisami przemyśleniowymi...
OdpowiedzUsuńEwelcia, tutaj nie ma żadnych długich opisów.
UsuńTo bardziej to co Beata przeczytała i usłyszała dokonało w niej przemian i "ugruntowało" jej pozycję w świecie.
No tylko to zakończenie...
Nie jest gruba, więc chyba dla tego co wymieniłam i zakończenia bym przeczytała... Zawsze można nie skończyć prawda?
UsuńA w Krakowie Zwierzyniec to VII dzielnica :)
Mnie "Zwierzyniec" kojarzy się z Roztoczem :)
OdpowiedzUsuńMam ten tytuł na liście książek do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńByłam w Zwierzyńcu niedaleko Lublina- cudowne miejsce! A Twoja recenzja jest niezwykle zachęcająca.
OdpowiedzUsuńMasz rację, zwróciłyśmy uwagę na inne elementy w tej książce, ale to właśnie jest piękne w literaturze, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. :)
OdpowiedzUsuńTe listy też mnie zachwyciły i wciągnęły, u siebie zapomniałam o tym napisać. ;) A to zakończenie...mam nadzieję, że autorka kiedyś je wyjaśni. :)