Ilustracje: Ewa Bogucka - Pudlis
Tytuł: O psie, który JEździł koleją
Wydawnictwo: SARA
Rok wydania: 2004 (Wydanie VI)
Ilość stron: 63
Pies jest najlepszym przyjacielem człowieka to prawda powtarzana od lat. W szkole mówiliśmy o tym nie raz, ale chyba nigdy tak do końca nie "czułam" tego powiedzenia. Teraz oczywiście dokładnie wiem o co chodzi. Od kiedy mam psa to nic nie jest w stanie ucieszyć i rozśmieszyć mnie bardziej, uspokoić i ukoić. Powitanie, którym raczy mnie codziennie mój pupil jest pełne miłości i oddania. Dzisiaj gdy przyśniło mu się coś złego, przybiegł na moje kolana i lizał mi twarz, aż się uspokoił. Czy może być coś przyjemniejszego?
Skąd taka lektura dzisiaj? W zasadzie nic dziwnego, zaledwie wczoraj pisałam o uroczym psie Azorku ("Nie!"), a o psach ostatnio mogłabym mówić/pisać o psach bez przerwy. To jednak nie powód, dla którego postanowiłam dziś sięgnąć po "O psie, który jeździł koleją". Wczoraj wydarzyło się coś bardzo przykrego, co z jednej strony utwierdziło mnie w tym, że Snikers jest pełnoprawnym członkiem rodziny, a po drugie - bardzo bym cierpiała gdyby coś mu się stało. Będąc w bardzo nostalgicznym nastroju, katuję się jeszcze bardziej. Najpierw po raz kolejny obejrzałam film "Mój przyjaciel Hachiko", a później przeczytałam powyższą lekturę.
Lampo (Błyskawica) jest pewnie wszystkim doskonale znanym psem, wszak opowiadanie o jego przygodach jest lekturą w klasie III. Ten bardzo mądry kundelek pojawił się pewnego dnia na stacji kolejowej w Marittima i zaprzyjaźnił z zawiadowcą. Psiak był bardzo wiernym towarzyszem, ale w jego naturze nie leżało życie w jednym miejscu. Pies ten bowiem uwielbiał podróżować - oczywiście pociągiem. Wiele razy wybierał się w samotne przejażdżki, ale zawsze wracał. Czasem taka podróż trwała dłużej, czasem krócej, ale zawsze ostatecznie zjawiał się na stację Marittima. Jego podróże nie zawsze dobrze się kończyły. Zdarzało się, że w czasie wojaży odnosił rany, jednak za sprawą dobrych ludzi wychodził z opresji cało. Gdy jego sława dotarła do prasy, o psie zrobiło się głośno w całych Włoszech, wszyscy chcieli wiedzieć o nim więcej i więcej. To niestety nie spodobało się naczelnikowi stacji i rozkazał psa zabrać w inne miejsce... Lampo był nieszczęśliwy z dala od swojego przyjaciela i wbrew wszystkiemu postanowił wrócić do swojego pana. Wiele przy tym wycierpiał, ale poturbowany dotarł wreszcie na "swoje" miejsce. Mimo to historia Lampo nie kończy się dobrze, bo choć pies wyleczył wszystkie rany to zginął pod kołami pociągu bohatersko ratując malutką córeczkę swojego pana.
Pozwoliłam sobie streścić tę książeczkę, bo jest ona ogólnie znana (a przynajmniej finał tej historii). Lampo, który w latach 50-tych ubiegłego wieku żył naprawdę był niezwykle oddanym i wiernym towarzyszem. Był niezwykłym przyjacielem, który w imię przyjaźni zapłacił najwyższą cenę. To niesamowite jak psy mogą się przywiązać do człowieka. Każdemu kto nie zdecydował się jeszcze na przygarnięcie pieska gwarantuję, że będzie to najlepsza decyzja w Waszym życiu.
Historia Lampo jest lekturą w szkole podstawowej. Myślę, że to bardzo dobry wybór (choć ja płakałam jak bóbr), bo z pewnością nauczy dziecko empatii, szacunku do zwierzęcia, a być może uświadomi dziecku jak bardzo ważny dla psa może być człowiek, jego właściciel, jego przyjaciel. W wydaniu, które czytałam jest bardzo duża czcionka (chyba 16), co znacznie ułatwia dziecku samodzielne czytanie. Czarno-białe ilustracje są uzupełnieniem opowieści i ułatwiają czytelnikowi wyobrażenie sobie tej historii.
Książkę polecam wszystkim, bez względu na wiek. Każdy dorosły powinien w pewnym momencie przypomnieć sobie tę lekturę, "zatrzymać się" i zastanowić się co w życiu ważne.
Książeczkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Łów słów (JE)
- Gra w kolory (żółty)
- Grunt to okładka (czasoumilacz - pies to rzecz jasna najlepszy umilacz czasu na świecie!)
- Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - 0,4 cm (53,9 cm z 158)
- 52 książki w 2016 (42)
to dobra książka
OdpowiedzUsuńNawet bardzo dobra!
UsuńMusze po nią sięgnąć po latach :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, historia Lampo jest tego warta.
UsuńUwielbiam tą historię i w ogóle oglądałam chyba wszystkie filmy z Lessie jakie były w tv :)
OdpowiedzUsuńZaś z tą książką wiąże się historia... byłam bardzo wrażliwym dzieckiem i mama z babcią jak czytały mi tą historię to zmieniały zakończenie... A kiedy oglądałam ją w tv to tuż przed końcem tata wyłączył korki w domu, że niby prądu nie ma, obym nie poznała końcówki... Jakaż była moja reakcja, gdy już potem samodzielnie przeczytałam książkę?? Chyba nie muszę pisać...
Jedna z najbardziej wzruszających lektur! ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam jak ryczałam przy lekturze. Miałam problem z dokończeniem.
OdpowiedzUsuńZapraszam na konkurs - zadaj pytanie i zgarnij książkę :)
Czytałam bardzo dawno temu, ale mam tę książkę w pamięci.
OdpowiedzUsuńJa też!
UsuńBardzo miło wspominam tę lekturę, chociaż pamiętam, że chyba nawet łezka stanęła mi w oku podczas jej czytania...
OdpowiedzUsuń