Tytuł: Kukułka
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 285
Kiedy chęć posiadania dziecka jest tak wielka, że nikt i nic się więcej nie liczy, a całe życie podporządkowane jest tylko dążeniem do spełnienia tego pragnienia to kobietę tę jest w stanie zrozumieć tylko druga do niej podobna.
Marta niestety była w tym wszystkim sama. Oczywiście mąż ją cały czas wspierał, ale przecież nie czuł nigdy tego samego co ona. Nic więc dziwnego, że bohaterka posunęła się do desperackiego kroku, jednak czy w życiu naprawdę wszystko można kupić?
Marta od kilku lat stara się o dziecko, niestety nawet jak uda jej się zajść w ciążę to ją traci. Na każdym kroku widzi kobiety w ciąży, matki z dziećmi, wózki, to naprawdę dołujące. Czy naprawdę oczekuje od życia zbyt wiele? To przecież naturalna kolej rzeczy, że para bierze ślub i wkrótce rodzina się powiększa. Marta też tak chciała, ponoć "każda głupia może rodzić dzieci".
Iwona też miała marzenia, marzenia o szczęśliwym życiu - kochającej się rodzinie, mieszkanku na ładnym osiedlu, wsparciu męża i radosnym śmiechu dzieci. Niestety czasem nieważne jak bardzo byśmy się starali i skrupulatnie dążyli do realizacji swoich planów to życie potrafi nas zaskoczyć i odwrócić wszystko do góry nogami. Takie życie toczy się gdzieś "za szybą", ona musi sama walczyć z przeciwnościami z zaciśniętymi ustami.
Droga tych dwóch kobiet przecina się, by obie mogły odmienić swój los. Niestety życie kolejny raz brutalnie sprowadza je na ziemię i pokazuje, że to co nam się wydaje, nie zawsze jest takie łatwe i proste.
To książka głównie o Marcie, o jej obsesji na punkcie dziecka, głębokim nieszczęściu i ogromnej nadziei, o (nie)radzeniu sobie z przeciwnościami. Jest o Iwonie, która desperacko pragnie żyć na jako takim poziomie, która dla swoich dzieci chce lepszego życia i decyduje się na coś nieakceptowalnego społecznie, o tym, że emocje odgrywają w życiu ogromną rolę i nie da się ich odsunąć, udać, że ich nie ma.
Tematyka książki jest mi bardzo bliska. Doskonale wiem jak to jest, gdy w głowie kobiety jak mantra w każdej minucie wybrzmiewają słowa "chcę dziecka"; jak ogromny smutek wywołuje każdy obraz dziecka, kobiety ciężarnej czy chociażby reklama pampersów; jak wizyta w sklepie kończy się łykaniem łez, bo przypadkowo trafiliśmy na dział dziecięcy; jak chciałoby się wszystko oddać za to, by choć raz usłyszeć słowo "mama". Bardzo trudno wyjść z tego stanu, dlatego dobrze, że są takie powieści, które uświadamiają ludziom, którzy nie znają tego stanu, jak wielki stanowi to dla nas problem.
Niestety książkę fatalnie się czytało. Jest w niej bardzo mało dialogów, a opisy miejsc, osób, zdarzeń, wspomnień i odczuć są tak długie i męczące, że czytelnik czuje się znudzony i zniechęcony. Zakończenie książki zaskakuje, ale nie jestem pewna czy każdy kto weźmie tę książkę do ręki będzie potrafił wytrwać do końca. Ja już dawno bym ją odrzuciła, ale pasowała do dwóch aktualnych wyzwań czytelniczych i tylko dlatego doczytałam do końca.
Tematyka książki jest mi bardzo bliska. Doskonale wiem jak to jest, gdy w głowie kobiety jak mantra w każdej minucie wybrzmiewają słowa "chcę dziecka"; jak ogromny smutek wywołuje każdy obraz dziecka, kobiety ciężarnej czy chociażby reklama pampersów; jak wizyta w sklepie kończy się łykaniem łez, bo przypadkowo trafiliśmy na dział dziecięcy; jak chciałoby się wszystko oddać za to, by choć raz usłyszeć słowo "mama". Bardzo trudno wyjść z tego stanu, dlatego dobrze, że są takie powieści, które uświadamiają ludziom, którzy nie znają tego stanu, jak wielki stanowi to dla nas problem.
Niestety książkę fatalnie się czytało. Jest w niej bardzo mało dialogów, a opisy miejsc, osób, zdarzeń, wspomnień i odczuć są tak długie i męczące, że czytelnik czuje się znudzony i zniechęcony. Zakończenie książki zaskakuje, ale nie jestem pewna czy każdy kto weźmie tę książkę do ręki będzie potrafił wytrwać do końca. Ja już dawno bym ją odrzuciła, ale pasowała do dwóch aktualnych wyzwań czytelniczych i tylko dlatego doczytałam do końca.
Książką przeczytałam w ramach wyzwań:
- Pod hasłem: POL SKA
- Z półki