Uwielbiam nicnierobienie!
Czy może być coś lepszego?
Obudziłam się dzisiaj o 11.30 i do 13.30 czytałam książkę w łóżku.
Po prostu MIODZIO!!!
Później usłyszałam Kornelię błąkającą się po mieszkaniu bez celu,
więc namówiłam ją na wspólne oglądanie filmów.
Pierwsza na tapecie była "Czekolada"
- o rany aż ślinka mi leci na samą myśl o tych cudach,
choć wiadomo, że tak naprawdę nie jest to film o czekoladzie.
W trakcie "seansu"zgłodniałyśmy
i zamówiłyśmy sobie naleśniki na ostro (z kurczakiem).
W końcu po co męczyć się gotowaniem,
jak mogą mi obiad przynieść do domu, nie?
Później "odgrzałyśmy" "Dirty Dancing",
który chyba znam na pamięć, ale korzystałam z tego,
że Kornelia siedziała ze mną,
zamiast godzinami przesiadywać w swoim pokoju.
Teraz przyszedł czas na herbatę i tego posta,
zaraz potem wracam do lektury.
Dzisiaj mam ochotę na zwykłą, czarną herbatę,
ale... okazało się, że się skończyła!
Wybrałam, więc tę mieszankę,
która najbardziej w smaku przypomina zwykłą, czarną herbatę,
tyle że z truskawkową nutą
"Truskawki z kremem",
możliwe, że już ją kiedyś prezentowałam - nie pamiętam.
To herbata, którą każdy miłośnik herbat w domu mieć powinien.
Jestem przekonana, że każdemu przypadnie do gustu.
Już wiecie jak leniwie płyną moje dni.
Nie martwcie się jednak, czasem zdarza mi się wyjść na powietrze :)
Dwa tygodnie temu jak część z Was wie,
byłam na chrzcinach u siostrzenicy.
Był to pierwszy dzień, w którym mogliśmy cieszyć się śniegiem,
bo w nocy zasypało całą Polskę.
Impreza rodzinna po chrzcinach odbyła się w restauracji,
w której Sandra z Rafałem brali ślub.
Mają tam plac,
na którym Młoda Para latem może zrobić uroczą sesję ślubną.
Zimą, jak się okazuje też może być fajnie :)
 |
Kornelia przechadza się po "ogrodzie". |
 |
Jak dziecko! Trudno jednak było się powstrzymać - taki cudny puszek! |
 |
Prawda, że uroczo jest tu także zimą??? |
Poszłyśmy z Kornelią porzucać się śnieżkami
i zrobić kilka fotek.
Na koniec, kiedy zmierzałyśmy już do restauracji
podstawiłam Kornelii nogę, a gdy upadła - przysypałam ją śniegiem.
Bardzo wychowawcze, prawda?
Tydzień temu w piątek,
choć byłam strasznie zmęczona ostatnim tygodniem pracy
(konferencja, imprezy charytatywne, podsumowanie półrocza,
a dodatkowo zebranie rodziców u Kornelii)
postanowiłam wyrwać tatę i Kornelię na spacer do parku.
Na dworze było ślicznie - nadal biało i przyjemnie,
bo nie było nawet najmniejszego wiatru.
Cieszę się, że wyszliśmy :)
Od zabawy śnieżkami i wygłupach na śniegu
dostałyśmy aż rumieńców :)
 |
Kornelia tworzy śnieżki. |
 |
Ja z tatusiem :) |
 |
Tak wyglądałam po wszystkich starciach na śniegu :) |
A to nietypowe znalezisko!
Musiało pojawić się na chwilę przed nami,
bo buty były suche i czyste, a przecież cały czas padało.
 |
Przyznam, że mocno zdziwił nas ten widok. |
Natomiast w miniony poniedziałek zrobiłam coś szalonego!
Odważyłam się wejść na lodowisko!
Mam 32 lata, a nigdy wcześniej nie miałam na nogach ani łyżew, ani rolek,
a co dopiero mówić o jeździe!
Gdy weszłam na lód, to przez jakieś 5 - 7 minut walczyłam
żeby w ogóle utrzymać się w pozycji stojącej.
Było to dla mnie trudne pomimo, że cały czas wisiałam na bandzie :)
Jednak po jakimś czasie utrzymałam równowagę
i zaczęłam przemieszczać się wzdłuż bandy.
Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu kilkukrotnie odważyłam się puścić
i o własnych siłach pokonać część lodowiska.
Kornelia pokazała mi jak się odpychać i jak stawiać nogi.
Wyglądało to co prawda komicznie i wszyscy mieli wielki ubaw,
ale ja i tak jestem z siebie dumna.
 |
Próba utrzymania się w pionie. |
 |
Radość dziecka - bezcenne :) |
 |
A tu już postęp - stoję samodzielnie. Brawo! |
 |
Tu widać, że dałam radę przejechać kilka metrów sama - Kornelia tylko stoi i się patrzy. |