Tytuł: Pozimnie
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 253
Obraz życia mieszkańców jednego z urokliwych domów na wsi. Powinna być bajka - przecież tak wielu z nas marzy o takim życiu, ale tej historii daleko od cukru i lukru.
To się właściwie nie mieści w głowie, ale zmęczona życiem Karolina po prostu wybrała sobie TEN dom, by w nim odnaleźć spokój. W jednej chwili weszła z butami w czyjeś życie, do przypadkowej rodziny i tak już została.
Dom z marzeń nie do końca jest taki uroczy i romantyczny. Na jesieni panuje w nim przejmujący chłód, ciągle czuć wilgoć, jest buro i szaro. Karolina jednak nigdy nie czuła się bardziej "u siebie", na właściwym miejscu.
Początkowo książka mnie nie porwała. Nie polubiłam bohaterki, denerwowała mnie niemal wszystkim. Nie rozumiałam jak można się tak zachowywać, jak mogła podjąć tak ryzykowną decyzję? I jak to możliwe, że Adam się na to zgodził? Miałam wrażenie, że autorka pisze od niechcenia, z nonszalancją. Irytowało mnie to, a jednocześnie jakaś siła kazała czytać dalej i z każdym kolejnym rozdziałem dostrzegałam wartość tej pozycji.
Właściwie to po lekturze powieści czuję się oszołomiona, nieco zszokowana (tym jak wiele treści przekazuje tak niewielka, niepozorna książka). Poznając lepiej Adama i Pawła zaczynałam rozumieć ich wycofanie, ostrożność, dystans, czy zachowania, które nie znając kontekstu oceniane są przez innych bardzo źle.
Książka daje do myślenia. Uświadamia jak często krytykujemy innych nie wiedząc jaki niosą ze sobą życiowy bagaż. Adam i Paweł są najlepszymi przykładami na to, że nie powinno się oceniać ludzi, bo często nawet nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, że jedna osoba może być tak okrutnie doświadczona przez los.
Ciekawi mnie czy inni czytelnicy podobnie jak ja interpretują tytuł. Dla mnie jest on metaforyczny - niemal widzę jak kruszy się lód w sercach bohaterów, jak atmosfera się ociepla, jak wreszcie mija przeszywające zimno.
Dziękuję za możliwość przeczytania książki