Tytuł: Moje rzymskie wakacje
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 359
Podróż w głąb siebie może się okazać niezwykłą przygodą. Warto pozwolić sobie na drobne szaleństwa i odrobinę ryzyka.
Cat to prawie 35-letnia kobieta, o pozornie ustabilizowanym życiu. Ma pracę, którą lubi, niedawno kupiła mieszkanie, więc może być spokojna o przyszłość. Niestety to tyko taki parasol ochronny, a Cat wmawia sobie, że jest szczęśliwa. Niestety tak naprawdę doskwiera jej samotność, a do tego czuje presje otoczenia. Nawet bliscy myślą, że jest sama, bo jest zbyt wybredna. Ślub siostry jest dla niej punktem kulminacyjnym. To co usłyszała na swój temat i późniejsze wydarzenia wynikające z tego dnia sprawiły, że postanowiła coś zmienić. Dlatego też wybiera się w sentymentalną podróż, na spotkanie z przeszłością, która okaże się prawdziwym huraganem zmian w jej życiu.
Urokliwy Rzym jest wspaniałym miejscem z ciekawą kulturą, pięknymi zabytkami i niezwykłymi mieszkańcami. Cat jest zachwycona tym cudownym miejscem, w którym od pierwszego dnia pobytu zmienia się nastawienie do przeszłości, przyszłości i jej samej. Poznanie Kariny i Marco było zaczątkiem wielu zmian. Cat postanowiła wreszcie myśleć głównie o sobie, robić więcej dla siebie i myśleć o własnych korzyściach. Nie oznacza to, że stała się bardziej samolubna. Nie, po prostu stała się bardziej świadoma swoich potrzeb, marzeń i pragnień. I wreszcie (chyba po raz pierwszy w życiu) zdecydowała się ryzykować. To dla niej coś zupełnie nowego. Do tej pory we wszystkim była ostrożna, często na pierwszy plan wysuwała dobro innych. Lubiła poczucie bezpieczeństwa i stabilizację.
Autorka napisała, że w historii Cat jest dużo z niej samej, więc opowieść powinna być mocno wiarygodna i "żywa", jednak miałam wrażenie, że coś tu nie gra. Na początku Cat była przedstawiana jak taka szara myszka, w cieniu swojej przebojowej i odważnej młodszej siostry, taka co to się nie lubi rzucać w oczy, dlatego gdy przyjechała do Rzymu i zaczęła nosić zwiewne sukienki z lekkością baletnicy to poczułam zgrzyt. Później kilka razy poczułam to samo. Bojąca się podejmować spontaniczne decyzje, często związane z ryzykiem, w Rzymie podejmowała ich aż nadto. Rozumiem, że można przejść wewnętrzną przemianę, ale u niej jakoś mnie to raziło. Wydaje mi się, że jeśli ktoś o niższym poczuciu wartości i pewności, nie decyduje się tak łatwo na zmiany i to bez pomocy. No nie wiem, coś mi tu nie grało. Aczkolwiek książkę czyta się przyjemnie i świetnie nadaje się ona chociażby jako rozrywka na bieżni - jak to było w moim przypadku. W całości przeczytałam ją trenując na bieżni :)
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Abecadło z pieca spadło (M)
- Mini czelendż 2020 - książka z akcją na zachód od PL
- Łów Słów - MoJE RZYmskiE WAkacje (JERZY, Ewa)
Lubię podobne historie - takie bezproblemowe, słoneczne, a Włochy w tle to czysta przyjemność. :)
OdpowiedzUsuńEh szkoda, że jednak coś nie gra w tej książce.
OdpowiedzUsuńPrzyjemne z pożytecznym na bieżni... Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuń