Strasznie się cieszę, bo wygrałam
(wraz z dwiema innymi osobami)
ostatni konkurs
w którym nagrodą jest książka Joanny Opiat-Bojarskiej
"Gdzie jesteś Leno?".
Pytanie konkursowe brzmiało: Gdzie jest Lena?
Moja odpowiedź:
Lena Pietrzak, studentka anglistyki wraz z przyjaciółmi z roku zamierzała uczcić udany koniec sesji letniej w jednym z ulubionych, poznańskich klubów - "Sandał". Do klubu miała zaledwie 10 minut pieszo, to tylko trzy przecznice dalej (w samym centrum miasta), więc postanowiła się przejść. Nie dość, że był ciepły wieczór, dzięki czemu podczas spaceru mogła spokojnie przemyśleć sprawę wakacyjnego wyjazdu, to jeszcze zaoszczędzi na taksówce. Wiedziała, że wieczór nie będzie całkiem przyjemny, bo choć mieli oblewać trzeci rok studiów to Lena musiała zrobić coś jeszcze. W głębokiej tajemnicy przygotowywała się do wyjazdu do Holandii, gdzie miała zbierać przez dwa miesiące borówki, by we wrześniu wybrać się na wycieczkę do Londynu. Wcześniej nie chciała nic nikomu mówić, bo po pierwsze nie chciała zapeszać, a po drugie bała się, że przyjaciele będą chcieli ją odwieść od tego pomysłu. Zwłaszcza Michał. Między nimi ostatnio zaczęło coś iskrzyć. Na początku Lena była zadowolona, jednak Michał szybko zaczął okazywać jej swoją zazdrość i zaborczość, a przecież ciągle przebywali w towarzystwie tylko swojej, sprawdzonej paczki. Lena miała nadzieję, że jej wyjazd do Holandii ostudzi nieco zapał Michała i gdy wróci to będzie tak samo jak dawniej, nie chciała tracić dobrego przyjaciela.
Na spotkanie Lena ubrała swój ulubiony wygodny strój - zwykły t-shirt, jeansy i trampki. Portfel jak zwykle trzymała w tylnej kieszeni spodni. Nie miała w nim wiele gotówki, a prócz niej tylko dowód osobisty, kartę z narodowego funduszu zdrowia oraz kartę płatniczą, więc nie był wypchany, przez co prawie nie czuła, że ma go w kieszeni. Swój super płaski telefon nosiła z przodu spodni. Idąc do klubu Lena przyglądała się wystawom sklepowym i myślała o swoich sprawach. Gdy przeszła drugą przecznicę zadzwonił telefon. To Michał.
- Gdzie ty się podziewasz? Czekamy i czekamy, masz już 10 minut spóźnienia - powiedział rozżalony Michał.
- Och już idę - szybko odpowiedziała Lena - zagapiłam się na najnowsze wystawy, tyle nowych, wspaniałych kolekcji i wszystko w tych pięknych, pastelowych barwach. Możecie zaczynać beze mnie. Zamów dla mnie drinka, za 5 minut będę.
- Ok. Tylko nie zatrzymuj się więcej przy tych wystawach. Mam dla Ciebie niespodziankę - odrzekł Michał
- Oooooo to świetnie, już lecę - odpowiedziała Lena, po czym rozłączyła się, przyspieszyła kroku i szła dalej patrząc już tylko przed siebie.
Michał czekał na Lenę jednak przed klubem, stwierdził, że w środku jest za głośno, a on ma jej coś ważnego do powiedzenia i obiecaną niespodziankę. Złapał Lenę za rękę, przyciągnął do siebie i szepnął:
- Powiedziałem reszcie, że porywam Cię dosłownie na chwilę. Obiecuję. Coś Ci pokażę i wracamy. Do tego czasu Zośka, Marcin i Jowita rozkręcą imprezkę. Chodź - i poprowadził ją do bramy w sąsiedniej kamienicy.
(...)
- Panie podkomisarzu, umówiliśmy się tutaj na 21.00. Lena chwilę się spóźniała, więc wyszedłem przed klub, by do niej zadzwonić, bo tu nie było zasięgu - wyznał zdenerwowany Michał - nie odbierała, próbowałem kilka razy. Zadzwoniłem, więc do domu. Zuza jej siostra mówiła, że Lena wyszła chwilę wcześniej. To mnie uspokoiło i wróciłem do środka, Marcin akurat wracał z baru z naszymi drinkami.
- Dlaczego nie wyszedł pan Lenie na przeciw? Koledzy mówią, że czuje pan do niej miętę - zagadnął podkomisarz Burzyński
- Och przecież to tylko 15 minut drogi stąd, pomyślałem, że Lena choć spóźniona sama dojdzie. Nie chciałem pić ciepłej wódki. Wie pan świętujemy zdane egzaminy.
(...)
Lena obudziła się z tępym bólem głowy, leżała przywiązana do kaloryfera w nieznanym sobie miejscu. W półmroku widziała tylko, że to stary, od lat nie malowany pokój z łuszczącą się farbą na ścianach. Wystrój wnętrza z lat 80-tych nic jej nie mówił. Nie miała pojęcia gdzie jest. Głośny gwar rozmów i odgłosy ruchu ulicznego sugerowały, że to centrum miasta. Nie pamiętała jednak, jak się tu znalazła, ani jak długo tu jest. Na dworze było już jednak ciemno. Do pokoju wdarł się tylko lekki blask oddalonej nieco od budynku latarni. Dziewczyna była przerażona. Nie wiedziała co robić. Knebel na ustach nie pozwolił jej krzyczeć. Więzy na rękach i nogach nie pozwalały się ruszać. Była sama, czuła to, mimo to była przerażona...