Tytuł: Zapach miłości
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 248 (przeczytanych 38!)
Śliczna, ujmująca okładka kojarzy mi się z czymś dobrym, spokojnym, pełnym miłości, radości, spełnienia, błogości. Od razu pomyślałam o tym, że historia miłości opisana na kartach książki będzie kojąca, pokrzepiająca i ciepła, że to będzie naprawdę przyjemna powieść w sam raz na te deszczowe wieczory. No niestety... prawda dalece odbiega od moich założeń.
Pewnie to nie w porządku oceniać książkę po... 38 przeczytanych stronach, ale nie byłam w stanie przeczytać więcej.
Bohaterką jest menadżerka pewnej restauracji w galerii handlowej, której w ogóle nie zależy na pracy, a przynajmniej na tym żeby była poprawnie i rzetelnie wykonywana. Z drugiej strony, zaraz po tym jak poznajemy podejście Magdy do pracy widzimy z jak wielkim poświęceniem podaje ona klientom lody (dodam, że choć pozostali pracownicy restauracji byli wtedy w pracy to ona wyszła ze swojej klitki zwanej biurem i obsługiwała klientów). Wiemy też, że Magda bardzo lubi się z dziewczynami z pracy, dużo ze sobą rozmawiają, ufają sobie i spędzają ze sobą czas także w czasie wolnym. Wiedząc o tym dziwi mnie fakt, że na pytanie typu "Co słychać?", dziewczynie z którą rozmawia codziennie odpowiada - "Spoko. Bez zmian. Smętnie, samotnie, bez seksu"*. To ja nie wiem, czy Magda jest tak rozwiązła, że sytuacja może zmienić się w ciągu jednej nocy w środku tygodnia, czy też w drodze do pracy?
Jestem zbulwersowana całym przeczytanym fragmentem. Rozmowa o seksie to nie jedna rzecz, która drażni mnie w bohaterce. Ona jest totalnie oderwana od rzeczywistości. Zachowuje się jak nastolatka, beztrosko podchodzi do życia, jest nieodpowiedzialna i nieprzewidywalna. Jest jak chorągiewka, założę się, że zrobi wszystko, co jej się narzuci. Nie ma własnego zdania, jest niekonkretna i niegodna zaufania.
Nie dość, że bohaterka jest irytująca to autorka sili się tu na udawany luz. Chciała chyba stworzyć polską Bridget Jones, ale zupełnie nie wyszło. Książka najeżona jest błędami, które dotkliwie kłują czytelnika. Zapytacie, skąd o tym wiem, skoro przeczytałam tylko kilkadziesiąt stron? Czy szef musi podpowiadać menadżerowi restauracji o tym, że ze względu na zmiany w konkurencji trzeba przygotować nową promocję? Czy to nie należy do jego zwyczajowych obowiązków? Z drugiej strony, skoro menadżer obsługuje klientów?! To restauracja, a mam wrażenie, że główną jej atrakcją (nawet w zimie!) są lody na gałki... Wyrażenie: "Ja powieszam nowe plakaty ważne od jutra (...)"** też nie jest poprawne. Ja oczywiście też popełniam błędy, wiem o tym, ale przed wydaniem książki wydawnictwo dokonuje jakiejś korekty, redakcji, a tu? Tego nie da się czytać.
Niestety wyszło kiepsko, i choć przeczytałam tylko początek, to wiem, że książka nie zaskoczyłaby mnie niczym pozytywnym. Pozytywna jest tu tylko okładka. Zdecydowanie nie polecam!
* Justyna Chrobak "Zapach miłości", Wydawnictwo Replika, 2011, s. 12
** Justyna Chrobak "Zapach miłości", Wydawnictwo Replika, 2011, s. 24
P.S. Swoją opinią nie chcę robić przykrości autorce książki. Wyraziłam to co czuję, a i tak starałam się to zrobić łagodnie. Żałuję, że nikt nie uświadomił tego autorce zanim książka została wydana, na pewno wiele można było poprawić w fazie tworzenia i korekty redakcyjnej. Szkoda...
Okładka piękna, a co do fabuły - zastanowię się :)
OdpowiedzUsuńNie ma się co zastanawiać... nie warto.
UsuńMam wrażenie, że wcale nie przeczytałaś mojej opinii.
Ty wiesz, że Twoja opinia o książce z piękną okładką mnie przeraziła?!
OdpowiedzUsuńEwelinka, sama wiesz, że tutaj już trochę się uspokoiłam. Gdy komentowałam książkę Tobie na maila było znacznie gorzej...
UsuńNaprawdę żal mi autorki! Zawsze marzyłam o tym żeby napisać książkę, ale obawiam się, że mi mogłoby wyjść podobnie tzn. np. pomieszałabym fakty i osobowości bohaterów, nie potrafiła "wejść" w bohaterów i moje historia byłaby niewiarygodna i sztuczna.
Przykro mi też, że nikt ze znajomych autorki, których poprosiła o przeczytanie książki nie był z nią szczery :(
Tak, to wygładzona wersja :)
UsuńKażdy ma chyba takie obawy kiedy zabiera się za pisanie... Ale przecież opinie innych powinny być szczere... Szkoda
Brawo za szczerą opinię. Teraz wiem, że nie warto sięgać po tę książkę.
OdpowiedzUsuńTo co napisałaś w postscriptum jest bardzo ważne. Gdyby ktoś znacznie wcześniej zwrócił uwagę autorce może mogłaby uratować swoją powieść. A tak ... Pozdrawiam!
Hmmm szkoda. I naprawdę aż dziwne, że książka przeszła przez cały proces w wydawnictwie...
OdpowiedzUsuń