Wiedziałam, że wrzesień będzie trudny w szkole,
ale nie sądziłam, że aż tak.
Podręczniki śnią mi się po nocy,
nowa dokumentacja piętrzy się z każdej strony,
jak tylko jedno skończę pisać, to okazuje się, że trzeba zrobić coś nowego
i ciągle monitorować to co piszą inni.
Jednak w miniony weekend postanowiłam się
oderwać od pracy i spędzić go przyjemnie i relaksująco.
W dzisiejszym Wieczorze przy herbacie wrócę
do wydarzeń ubiegłego weekendu...
Wieczór umila mi nowa zielona herbata,
którą dostałam od siostry Sandry :)
"Harmony"
to mieszanka senchy, ananasa, papai,
grejpfruta, winogrona, granatu,
z aromatem liści eukaliptusa
i płatkami nagietka.
Herbata ma dość mocno wyczuwalny owocowy smak,
przy mocniejszym parzeniu bywa cierpka
dlatego proponuję parzyć ją krócej
i z mniejszej ilości suszu niż zwykle.
Póki co piję ją kilka razy dziennie od ponad tygodnia
i w ogóle mi się nie nudzi :)
Dobrze, wracam do tematu...
W sobotę bardzo spontanicznie wybraliśmy się z mężem na grzyby.
Było bardzo przyjemnie i... obficie!
Mimo, że ludzi było bardzo dużo,
nam udało się znaleźć "specjalne" miejsce,
w którym na niewielkim terenie znaleźliśmy ponad 2/3
wszystkich zebranych grzybów.
W lesie spędziliśmy ponad 4 godziny.
Było sucho, ciepło i naprawdę przyjemnie,
dlatego po powrocie z ochotą zabrałam się za przygotowanie
grzybków do suszenia :)
W niedzielę mogłam odpocząć... spałam do 14.00!!!
Sama nie wiem jak to możliwe!
Kiedy wstałam to snułam się trochę po domu bez celu,
aż wreszcie zebrałam się w sobie i zrobiłam jakiś szybki obiad.
Gdy już myślałam, że resztę dnia spędzę przed telewizorem,
wymyśliłyśmy z Kornelią, że pojedziemy na Gwarki,
czyli Dni Tarnowskich Gór.
Żeby było szybciej, gdy tylko się wyszykowałyśmy
to na miejsce zawiózł nas Dawid
i zdążyłyśmy na koncert Organka
(którego wcześniej nie znałam, ale spodobało mi się jego granie).
Po występie Organka mieli zagrać Cugowscy,
ale my przeszłyśmy się po mieście żeby zobaczyć
jakie atrakcje oferowali organizatorzy.
Objazdowe Wesołe Miasteczko było ogromne!
Powyżej atrakcje dla tych odważniejszych,
ale osoby w każdym wieku znalazłyby tam coś dla siebie.
Do tego strzelnice, loterie, kramy z zabawkami, gadżetami, biżuterią
i innymi ciekawymi przedmiotami
i oczywiście budki z jedzeniem,
w ilości pozwalającej wykarmić całe miasto
przez co najmniej tydzień,
a Gwarki trwały tylko trzy dni.
Ja zjadłam sobie zakręconą frytkę z jednego ziemniaka...
mimo, że Kornelia opowiedziała mi całą historię oleju,
w którym była smażona...
Później chciałam pokazać Kornelii miejsce,
do którego przyjeżdżałam z koleżanką z liceum po lekcjach
na obłędne mleko kokosowe.
To było dokładnie 17 lat temu, tyle ma teraz Kornelia...
...i aż nie mogłam w to uwierzyć!
"Moja" cukiernia nadal istnieje i w ofercie ma mleko kokosowe!!!
Nie mogłam sobie darować,
by nie spróbować go jeszcze raz, po tylu latach.
To mleko to dosłownie bajka!!!
Oszołomiona lekko tą podróżą sentymentalną
wróciłam wraz z Kornelią pod scenę,
gdzie wysłuchałyśmy kilku kawałków
w wykonaniu Krzysztofa Cugowskiego i Braci.
Potem wróciłyśmy autobusem do domu.
Było rewelacyjnie!!!
Sen do 14? O rany, ale Ci zazdroszczę... Ja to mogę pospać maksymalnie do 7, a i tak w nocy mam minimum osiem pobudek, także nie pamiętam, co to sen. :P
OdpowiedzUsuńTeż się przyłączam do Sylwii w kwestii zazdroszczenia :)
OdpowiedzUsuńNie pamiętam co to tak długi sen...
A co leży na talerzyku obok herbatki?
Widać, że weekend miałaś mega udany i naładowałaś się na kolejny trudny tydzień :)
Mmm... grzybki - uwielbiam, ale niestety się nie znam. Też jestem ciekawa co to za smakołyk na talerzu?
OdpowiedzUsuńNa talerzu jest lasagne :)
OdpowiedzUsuńŚwietny weekend :)
OdpowiedzUsuńFajny weekend.
OdpowiedzUsuń