Tytuł: Moje córki krowy
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 254
Właściwie to nie wiem od czego zacząć, dlatego myślę, że post będzie nieco chaotyczny. Nawet nie wiem dlaczego sięgnęłam po tę właśnie książkę, być może dlatego, że rok się zbliża ku końcowi, a ja jeszcze żadnej książki "z półki" nie przeczytałam? Nie mam pojęcia...
Początek czytania nie był dla mnie łatwy, bo drażniły mnie same bohaterki, jak i sam sposób pisania książki. Do tego jeszcze fakt, że choć bohaterki bardzo różnią się charakterem to ich przemyślenia (a raczej sposób ich opisania) były podobne, dopiero im dalej w tekst, tym bardziej dało się rozróżnić, która jest która. Przez to też książkę coraz lepiej przyswajałam i skupiłam się bardziej na przeżywanych emocjach.
Siostry Marta i Kasia muszą się zmierzyć z poważną chorobą mamy, która przewraca życie rodzinne do góry nogami. Trzeba się przeorganizować, ale też jakoś dogadać... by na zmianę doglądać mamy w szpitalu, ale też zająć się tatą, który także wymaga opieki. Kobiety są zupełnie różne, nie tylko z wyglądu, czy stylu życia, ale przede wszystkim z charakteru, a to często doprowadza je do konfliktu. Nie potrafią się dogadać, ciągle mają do siebie jakieś pretensje, wyzywają się i kłócą, co Kasię często doprowadza do płaczu. Jak wspomniałam wcześniej, początkowo bohaterki strasznie mnie drażniły, jednak gdy zaczęłam je lepiej poznawać to... żal mi było, że nie potrafią sobie szczerze wszystkiego wyjaśnić, by lepiej się zrozumieć. Siostry, które za chwilę mogły stracić obojga rodziców rzucały się sobie do gardeł, ubliżały, dogadywały i jeszcze bardziej oddalały.
Książka może być dla czytelników dużą lekcją pokory, momentem refleksji nad tym czy warto się tak w życiu szarpać z kimś o coś nieważnego, o coś, co powstaje tylko w naszych głowach, nie do końca zgodne z prawdą. Może być początkiem rachunku sumienia, zaczątkiem dobrych zmian. Możemy się zatrzymać, przyjrzeć naszemu życiu, pomyśleć o zmianach na lepsze, które często wiążą się z tym, że po prostu odpuścimy. Zróbmy to nim będzie za późno.
Uwaga! Odradzam czytać tę książkę w miejscach publicznych, gdzie nasze zapłakane twarze, wystawione są na pokaz przed tłumem ludzi...
Po lekturze książki postanowiłam obejrzeć film (który był pierwszy, wyreżyserowany właśnie przez Kingę Dębską, ponoć inspirowany jej własnymi doświadczeniami). Obsada filmu to znakomity wybór! Agata Kulesza i Gabriela Muskała to rewelacyjne aktorki. Sam film to tragikomedia, więc nie jest on po prostu łatwy i przyjemny. Jest pełny emocji, pokazuje niezwykle skomplikowane relacje rodzinne, zmiany zachodzące w rodzinie w obliczu zagrożenia. Uświadamia, jak ukryte żale, mogą pogłębiać konflikty, oddalać członków rodziny i psuć atmosferę. To też film o akceptacji tego co nieuniknione.
Choć film powstał pierwszy to jednak proponuję zacząć od książki, jeśli będzie w stanie ją zrozumieć i wyciągnąć z niej odpowiednie wnioski to wtedy film zyska w Waszych oczach... a przynajmniej w moich zyskał.
Nie wiem jak książka i raczej po nią nie sięgnę. Nie lubię książek na podstawie filmów. Natomiast film widziałam i uważam, że świetny. Aktorki super dobrane do bohaterek i w 100% sprawdziły się w swojej roli według mnie. Polecam. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę, Widziałam film 0 obydwie wersjie mi się podobaj
OdpowiedzUsuńJa akurat książki nie czytałam, ale film wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
OdpowiedzUsuńFilmu nie znam, książkę tak. Początek i dla mnie był trudny, ale potem się wkręciłam w akcję i emocje.
OdpowiedzUsuńNie czytałam ani książki, ani nie znam filmu.
OdpowiedzUsuń