Tytuł: Przysługa
Wydawnictwo: HarperCollins
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 431
Zwykle kiedy mieszczuchy chcą osiąść na wsi jawią sobie sielskie życie, pełne spokoju, dystansu do problemów, w zgodzie z naturą. Tylko co kiedy nie wszystko idzie po naszej myśli, a w ogrodzie trafiamy na zwłoki?
Natalia, którą miałam okazję poznać w poprzedniej książce autorki ("Spadek"), po ciężkich przeżyciach próbuje dojść do siebie. Pragnie stworzyć w odziedziczonym po dziadku domu pensjonat. Dom znajduje się w przepięknej okolicy pełnej lasów, z dostępem do jezioro i własnym padokiem dla koni, które hoduje jej córka. Minęło pół roku odkąd Natalia zamieszkała w tym domu. Przez ostanie miesiące zajmowała się remontem domu. Zbliża się czerwcowy dzień, kiedy to zegar słoneczny znajdujący się w ogrodzie miał wskazać skarb, który w ogrodzie zakopała babcia Natalii. Bohaterka wraz z córką i przyjaciółką Karoliną próbują poznać jego tajemnicę. Wszystko było by dobrze, gdyby zamiast oczekiwanego skarbu nie trafiły na zwłoki! A jakby tego było mało, następnego dnia znika Marta, córka Natalii, dosłownie znika jak kamfora i nikt nie wie co się właściwie wydarzyło.
Od tego momentu wszystko się zmienia. Remont domu odchodzi na dalszy plan, a cała uwaga Natalii i Karoliny skupia się na poszukiwaniach Marty. Jest to jednak bardzo trudne, bo nie było żadnych świadków. Jedynym śladem jest informacja, której udzieliła mamie Marta przed wyjściem z domu. Czy zaginięcie Marty ma jakiś związek z próbą odnalezienia skarbu? A może ze znalezionymi zwłokami? Tak naprawdę nic nie wiadomo w tej sprawie, oprócz tego, że Marta zamierzała wyświadczyć komuś przysługę. Tylko komu? Przecież podczas pobytu w Dąbrowie całkowicie skupiła się na domu i swoich koniach, które kochała ponad wszystko i nigdy dobrowolnie by ich nie zostawiła, nawet jeśli znudziłoby się jej życie na wsi, czy u boku matki, bez znajomych z Pomorza.
Podobnie jak w "Spadku" akcja książki rozkręca się dość wolno, ale później sukcesywnie nabiera tempa. Natalia podejmuje się odszukania córki na własną rękę, bo widzi, że policja robi to bardzo opieszale. Nie wynajmuje detektywa, a sama (wraz z Karoliną) prowadzi śledztwo, które prowadzi po omacku, kierując się głównie intuicją, bo dowodów w zasadzie brak. W książce niestety dużo było przydługich opisów, które dodatkowo opóźniały poznanie przez czytelnika prawdy. Było to dość irytujące, bo gdy już Natalia miały jakiś pomysł do dalszych poszukiwań to wszystko odwlekało się o kolejne, niepotrzebne strony tekstu. Jednak książkę oceniam na 4 w 5 stopniowej skali, przede wszystkim za klimat, który stworzyła autorka. Podoba mi się w Romanówce i okolicy, i mimo przykrych wydarzeń polubiłam to miejsce. Pięknie została przedstawiona została przyjaźń Natalii i Karoliny, która w tych okolicznościach wcale nie była łatwa. Przez niewielkie zaangażowanie policji w poszukiwanie Marty, Natalia musiała wykazać się dużą pomysłowością, a momentami nawet odwagą - to się udało autorce (choć momentami niepotrzebnie przedłużała treść). Najlepszym pomysłem było zorganizowanie kolacji, na której znalazły się różne osoby mniej lub bardziej związane ze sprawą. Przypomniało mi to trochę sprawy prowadzone przez Poirota :) Częściowo udało mi się domyślić prawdy, ale nie wszystkie wątki były dla mnie jasne.
Podsumowując, książka podobała mi się ze względu na fabułę, bohaterów i miejsce akcji, ale momentami nudziły mnie przeciągające się opisy czy przemyślenia bohaterki.
Książkę przeczytałam za pośrednictwem Wydawnictwa HarperCollins
O, nie wiedziałam, że "Spadek" będzie miał kontynuację. :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej ani o autorce, ani o jej książkach. Historia wydaje się jednak na tyle interesująca, by mieć ją na uwadze. :)
OdpowiedzUsuńInteresująca książka :D
OdpowiedzUsuńMój blog
Zaciekawił mnie opis i obie przeczytałam w 8godzin. Zarwana Zarwana noc, ale warto było . Dziękuję
OdpowiedzUsuń