Autor: Alan Alexander Milne
Przełożyła: Irena Tuwim
Ilustrator: Ernest H. Shepard
Wydawnictwo:
Nasza Księgarnia
Rok wydania: 1984
Pewnie trudno w to uwierzyć, ale nigdy wcześniej nie czytałam "Kubusia Puchatka" w oryginalnej wersji. Zdarzyło się, że swojej młodszej siostrze czytałam historyjki o Kubusiu, ale w "disneyowskiej" wersji.
Szczerze mówiąc to jakoś inaczej sobie wyobrażałam tę książeczkę. Opowiedziane w niej historie są bardzo proste (nierozbudowane) i zawierają tylko kilka fragmentów z życia Kubusia Puchatka, Krzysia i pozostałych mieszkańcach lasu. No właśnie... a gdzie Tygrysek??? Czy jest on wymysłem Disneya, czy też pojawia się w drugiej części przygód Kubusia "Chatce Puchatka". Byłam bardzo tym faktem zdziwiona.
Przyznam, że byłam książką troszkę rozczarowana, być może miałam względem niej zbyt duże oczekiwania, ze względu na to, że jest tak znana i lubiana. Jednak język autora nie do końca mnie przekonał (myślę, że gdybym książkę przeczytała jako dziecko z odbiorem byłoby jeszcze gorzej). Nie mniej jednak spodobała mi się ta przyjaźń "ponad wszystko" - bez względu na wzrost, wygląd, posiadaną wiedzę czy osobowość (wiecznie niezadowolony Kłapouchy). Najbardziej spodobała mi się opowieść o ocaleniu Prosiaczka w czasie powodzi. Ubawiłam się też czytając o urodzinowych prezentach dla Osiołka i o tym jak Kubuś za dużo zjadł i zaklinował się w drzwiach Królika.
Tak czy inaczej bardzo się cieszę, że dzięki wyzwaniom, w których biorę udział sięgnęłam po tę książkę i ją poznałam. Dzięki temu mogłam też bez obaw, że popełnię jakąś gafę poprowadzić pierwszy raz "Urodziny Kubusia Puchatka", które były finałem organizowanego przeze mnie konkursu plastycznego na "Prezent dla Kubusia Puchatka" (zdjęcia prac poniżej).
I poczęstunek, czyli małe co nieco - chrupki z miodem :)
"Kubusia Puchatka" przeczytałam w ramach wyzwań:
Niemożliwe, że nigdy wcześnej ne miałaś okazji do przeczytania Kubusia Puchatka. Ja go czytałam kilka, jak nie kilkanaście razy i dalej go uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńAch, bo ja przygodę z czytaniem zaczęłam bardzo późno...tak właściwie to dopiero na studiach odkryłam cały jego urok.
UsuńChoć w dzieciństwie uwielbiałam przebywać w wiejskiej bibliotece, gdzie można było usiąść między regałami i do woli przeglądać książki.
Myślę że gdybyś czytała Kubusia w dzieciństwie to miałabyś lepszy odbiór :)
OdpowiedzUsuńTez uwielbiam Kubusia Puchatka,mam jeszcze takie stare wydania.
OdpowiedzUsuńAle piękne Kubusiowe prace :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę książką o Kubusiu. Miałam identyczne wydanie, kiedy byłam dzieckiem. Potem książkę diabeł ogonem przykrył i do dziś nie mogę jej znaleźć, ale nadal miło wspominam.
OdpowiedzUsuńNie, nie jest trudno uwierzyć bo ja też... nigdy nie przeczytałam Kubusia Puchatka. Myślę, że z podobnych pobudek, choć dużo czytałam jako dziecko (wtedy zaczytywałam się w książkach A. Lindgren), tak naprawdę rozkręciłam się z czytaniem dopiero na studiach. Ale Kubuś i za mną chodzi, kupię córci i razem przeczytamy :)
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale Kubuś Puchatek nakręca moją spiralę nienawiści...
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł na akcję;))
OdpowiedzUsuńNo cóż, myślę, że to efekt nakarmienia się Disneyem. Działa podobnie jak jedzenie fast foodu na późniejszy zły odbiór prostych, zdrowych potraw :)
OdpowiedzUsuń