Tytuł: Willow
Seria: Losy rodziny De Beers, tom 1
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 464
Tak się bałam ponownego spotkania z twórczością autorki po lekturze sagi o Dollangangerach... Czy słusznie? W końcu "Willow", jak i pewnie dalsze losy rodziny De Beers, jawią się jako zupełnie inna historia. No właśnie! To coś zupełnie innego, więc nie powinno dokonywać się żadnych porównań... a jednak! Ale o tym nieco później.
Obecnie dziewiętnastoletnia Willow była adoptowanym dzieckiem znanego w całym kraju psychiatry i jego wytwornej żony. Tak się złożyło, że jeszcze zanim dziewczyna skończyła 20 lat została sierotą. Najpierw odeszła matka, teraz ojciec, który jednak przed śmiercią zadbał, by Willow, w razie jego zgonu poznała rodzinne sekrety. I tak zaczyna się nieoczekiwana podróż do ociekającego przepychem i bogactwem Palm Beach, w którym dziewczyna zamierza odnaleźć i poznać całą prawdę o sobie.
Przez całą książkę towarzyszymy Willow w odkrywaniu prawdy o swym pochodzeniu, sekretach rodzinnych i poznaniu siebie. Willow jest dojrzalsza od innych dziewcząt w jej wieku, wie co chce robić w życiu, jest pewna siebie, ma swoje zdanie, a cała ta sytuacja, w której się teraz znalazła pomaga jej zweryfikować swoje plany, ujawnia twardy charakter i wzmacnia wiarę we własne siły i wartości. Równolegle z wątkiem odkrywania przeszłości, otrzymujemy od autorki bardzo przyjemny wątek rodzącego się uczucia oraz obraz życia ludzi obrzydliwie bogatych, których istnienie polega głównie na bywaniu w towarzystwie tj. na balach, imprezach, wieczorkach, wspólnych kolacjach i podwieczorkach. Osób, których pozycję w świecie wyznacza nie tyle same pieniądze, co popularność wśród innych bogaczy.
Wszystkie trzy wątki są dla mnie równie ciekawe, spójne i wyważone. Żaden z tematów nie został potraktowany po macoszemu. Doskonale się przeplatają, współgrają ze sobą i dzięki temu tworzą bardzo interesującą historię. W jakiejś recenzji natknęłam się na słowa mówiące o tym, że książka jest przyjemnym romansem i... absolutnie się z tym nie zgadzam! Przyjemna - owszem, ale sprowadzanie jej do zwykłego romansu jest dla mnie dużym niedomówieniem. Tajemnica życia Willow jest tu równie ważna, jeśli nie ważniejsza. Podobnie cały ten blichtr mieszkańców Palm Beach, ich podejście do życia, wieczna zabawa, ciągłe plotki, a nawet to, że nie ma tu cmentarzy, ani szpitali (nawet jeśli obraz środowiska jest mocno przerysowany czy nieprawdziwy) sprawiają, że książka nabiera kolorytu i specyficznego klimatu, który mrocznym sekretom z przeszłości nadaje jeszcze większego znaczenia.
Świetna książka! Zupełnie inna niż "Kwiaty na poddaszu", ale czuć w niej pióro autorki :) Virginia Cloe Andrews pisze w specyficzny sposób - lekko, a jednocześnie "dostojnie". Bardzo mi się podoba ten styl i chcę więcej! Jestem ciekawa co będzie w drugim tomie... ,bo w trzecim wydaje mi się, że będzie początek całej tej historii. Dodatkowo na końcu książki znajduje się list kierowany do Willow, napisany przez Annie Casteel - bohaterki innej serii autorki, której ja jeszcze nie znam, a teraz wiem, że koniecznie muszę poznać. "Willow" polecam miłośnikom rodzinnych tajemnic, entuzjastom powieści obyczajowych i romansów, a także tym, którym marzy się życie "na salonach".
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Czytamy nowości (10.01.2017)
- Przeczytam tyle ile mam wzrostu - 3 cm (18,5 cm z 158 cm)
- 52 książki w 2017 (7)
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu
Saga o Dollangangerach:
/ Część IV Kto wiatr sieje / Część V Ogród cieni
Czytałam skrajnie różne recenzje o tej książce,sprawdzę na tzw.własnej skórze ;)
OdpowiedzUsuńJa niepotrzebnie przed lekturą czytałam inne recenzje, bo trochę się zraziłam do książki. Całe szczęście, że akurat miałam wolny weekend i mogłam ją przeczytać "ciurkiem", bo bardzo mi się podobała.
UsuńSzkoda, że te negatywne opinie zniechęcają. Myślę, że gdyby nie to, że dostałam egzemplarz recenzencki to też bym odpuściła i wiem, że byłabym na tym bardzo stratna!
Magdo, a czy w "Willow" jest takie nagromadzenie niskich ludzkich instynktów, nienawiści i innych tego rodzaju emocji jak w "Kwiatach na poddaszu"? Ja po dwóch tomach Kwiatów po trzeci nie sięgnęłam, bo byłam zdegustowana wyszukiwaniem kolejnych kłopotów i obrzydlistw. Willow kusi, ale chciałabym wiedzieć, czy autorka znów nie będzie tak dołować.
OdpowiedzUsuńSą też niskie instynkty, zwłaszcza w tym hermetycznym środowisku Palm Beach i jest to ciekawie pokazane w trakcie fikcyjnych badań socjologicznych Willow. Mnie to akurat bardzo interesowało.
UsuńNie ma tu aż takiego okrucieństwa jak w "Kwiatach na poddaszu", ale odnajdziesz je niejako w życiorysie Grace Montgomery, która przez to co przeżyła traktowana jest w Palm Beach jak persona non grata.
"Kwiaty na poddaszu" są na pewno bardziej kontrowersyjne, przerażające i trudne do ogarnięcia, ale chyba nie zaprzeczysz, że będzie to lektura, którą pamięta się do końca życia.
Jeśli byłaś zniesmaczona tą serią to dobrze, że nie przeczytałaś trzeciej części, bo jest najokrutniejsza z wszystkich pięciu. Niezwykle wyczerpująca psychicznie i trudna, ale ja i tak przeczytałam wszystkie pięć i cała historia Dollangangerów bardzo wryła mi się w pamięć.
Czyli rozumiem, że to okrucieństwo występuje w epizodach i książka nim przesiąknięta nie jest?
UsuńJa po dwóch tomach Kwiatów miałam zdecydowanie dość. Książki odchorowałam (dosłownie) i nawet pomyślałam, że autorka ma jakiś problem, bo nikt normalny nie napisałby czegoś tak potwornego.
Jesteś jednak silniejsza ode mnie :)
Rzeczywiście się zapamiętuje i książkę, i nazwisko autorki. Ale od tej najgorszej strony :( Twoja recenzja trochę złagodziła mój obraz autorki.
Tutaj chyba wszystko złagodzone jest samą postacią Willow. To bardzo rozsądna i dojrzała dziewczyna. Oczywiście podróż wgłąb siebie, poznanie rodzinnych tajemnic i wyjazd do Palm Beach zmieni ją w jakiś sposób, ale nie zepsuje.
UsuńWillow nie ulega czarowi bogactwa, nie jest próżna (mimo, że będzie zakładała perły...) i wie co w życiu ważne. Potrafi przyznać się do prawdy nawet jeśli wie, że zepsuje to relacje z innymi czy nawet wykluczy z jakiegoś towarzystwa.
Jest ten świat oczywiście dla nas nierealny, ale chyba podobnie jest ze zwykłą tożsamością kulturową Amerykanów, nawet gdyby rzecz nie dotyczyła ich najbogatszej i najpróżniejszej części.
Lektura książki jest dla mnie ciekawym doświadczeniem, tak naprawdę utwierdza mnie tylko w tym, że jestem szczęściarą, że żyję tak jak żyję, i że... nie mam wszystkiego.
Ok. Dziękuję za informacje :) Kusisz ;)
UsuńJest jeszcze bardzo chłodna i powściągliwa matka adopcyjna... ale to tylko przez 30 stron...
UsuńMatko, to się naczytałam Waszej dyskusji i nie jestem pewna czy chcę... Choć po ostatnim zdaniu byłam mega na TAK!
OdpowiedzUsuńA Willow jest jakoś powiązana z sagą o Dollangangerach?
Ewelina, Tobie "Willow" na pewno podobałaby się bardziej niż "Kwiaty na poddaszu" (ale te też musisz przeczytać, zwłaszcza, że masz je w domu!!!).
UsuńTo zupełnie odrębna historia, nie ma nic wspólnego z "Kwiatami..." no chyba, że bogate rezydencje. "Willow" wydaje się osadzona we współcześniejszych i bardziej nowoczesnych czasach.
Ech... no wiem, że Ci się spodoba, wszystkie trzy wątki!
No tak, Kwiaty mam wszystkie tomy... a tu trzeba czekać na kolejne... Ale ok - wierzę Ci, że mi się spodoba Willow :)
UsuńNajpierw chcę ukończyć całą sagę o Dollangangerach, a za mną dopiero pierwszy tom... Do tego na półce czekają jeszcze dwa tomy "Rodziny Casteel", ale "Willow" jest już na czytniku, więc pewnie niebawem zabiorę się za nią.
OdpowiedzUsuń