Za oknami już prawie nie ma śniegu,
i choć wcale nie jest znacząco cieplej,
to bardzo chcę wierzyć, że zima małymi kroczkami
odchodzi na dobre.
Nie przeszkadza mi to jednak delektować się
zimową, owocową herbatą
"Grzaniec".
To mieszanka składająca się z kawałków jabłka, hibiskusa, dzikiej róży,
skórki pomarańczy, rodzynek, cynamonu, skórki cytryny,
aromatu grzanego wina, goździków i płatków róży.
Ja dodaję jeszcze plasterki imbiru i świeżej pomarańczy.
Cudowna!
Mogę sobie wyobrażać, że siedzę w jakimś schronisku w górach,
przy rozpalonym kominku,
zmęczona, ale i zadowolona z długiej wędrówki...
Taaaak......... takie mam sobie marzenia :p
Ferie skończyły się już tydzień temu,
a mnie udało się wyjechać tylko do Warszawy.
Był to właściwie wyjazd o charakterze rodzinnym,
ale udało się co nieco zobaczyć, przypomnieć
i... porządnie zmarznąć!
Pojechałyśmy z Agnieszką (moją starszą siostrą).
Żeby nie robić tacie kłopotu zatrzymałyśmy się wynajętym mieszkaniu,
mieszczącym się w bloku jakieś trzysta metrów od bloku taty :)
Bardzo przyjemne mieszkanko!
Salon z aneksem kuchennym, łazienka i sypialnia - 40mkw.
Wszystko zamówione i opłacone w domu przez
www.booking.com
Widok na wprost od drzwi wejściowych - część jadalniana, dalej widać drzwi do łazienki, obok nich z boku jest wejście do sypialni. |
Tuż obok części jadalnianej jest część "salonowa" - kanapa, stolik kawowy, telewizor (z kablówką) i wejście na balkon. |
W tym samym pomieszczeniu, po prawej stronie od drzwi wejściowych jest aneks kuchenny z wszystkimi niezbędnymi sprzętami i naczyniami. |
Mała, ale bardzo przyjemna sypialnia. |
Łazienka odnowiona tanim kosztem, ale prezentuje się całkiem dobrze i przede wszystkim jest czysta i ciepła. |
I jeszcze widok z balkonu - prawa strona. |
Lewa strona |
Do Warszawy przyjechałyśmy głównie po to by odwiedzić tatę,
ale udało się też miło spędzić czas na śniadaniu w kawiarni Costa,
zjeść pyszną kolację w gruzińskiej restauracji
i odbyć wieczorny spacer po mieście,
ciesząc oczy wspaniałymi widokami
(także uroczych sklepików i restauracyjek, których jest tu bez liku).
Pamiątkowa "pocztówka". |
Poniżej przedstawiam mini relację.
Nie uwieczniłam wszystkiego co chciałam,
bo tak strasznie zmarzłyśmy,
że skostniały mi dłonie i ciężko było robić zdjęcia.
Niby wcale nie było tak zimno, ponoć temperatura w plusie,
ale wiał tak silny, mroźny wiatr,
że temperatura odczuwalna była znacznie niższa.
Karmelowa latte (obłędna), po kanapce z pastą jajeczną... |
i tortilli z warzywami i kurczakiem. |
Ależ mi brakuje takich miejsc w Piekarach!
My tu nie mamy żadnej kawiarni! Nie mówiąc już o tak przyjemnym miejscu,
gdzie serwują tak cudowną kawę, że udaję iż nie wiem ile kosztuje :p
Jasne, że na co dzień i tak nie byłabym w stanie jeść w niej śniadań,
ale w czasie wakacji?
Poranny spacer z psem i śniadanko na wynos?! - bajka!
Że nie wspomnę, że nie mamy gdzie pić kawy z koleżankami
i pozostaje nam tylko hotelowa restauracja (Apogeum),
w której menu nie zmieniło się chyba od dnia otwarcia :(
Uroczy sklepik, w którym można kupić nie tylko bombki, ale i inne ozdoby w tym kule śnieżne ze ślicznym wnętrzem (mnie podobają się najbardziej te z ośnieżonymi domkami) |
Tutaj nie udało nam się wstąpić, ale wnętrze wydaje się przyjemne. |
Pamiątki - podobnych sklepików jest wiele, asortyment dość podobny, co nie zmienia faktu, że ma się ochotę odwiedzić każdy z nich :) |
Kolejne urocze miejsce. Gdyby nie to, że nie miałyśmy ochoty na tradycyjną, polską kuchnię to pewnie tutaj skończyłybyśmy na kolacji. |
Inne miejsce, do którego ochoczo zapraszała nas kelnerka. |
Olśniewające, nietypowe anioły. Prawdziwa przyjemność dla oka, serca i duszy :) |
I wreszcie jest!
Byłyśmy już tak głodne i zdesperowane, że już już miałyśmy wejść do jednej z restauracji na Chmielnej, gdy postanowiłyśmy podjąć ostatnią próbę i zajrzeć co się kryje "w bramie".
Noooooooooooo i to był strzał w 10!
Nigdy wcześniej nie jadłam kuchni gruzińskiej, ale akurat tego wieczoru Agnieszka wspominała coś o tego rodzaju potrawach.
Nie powiem, pobudziła wtedy moje kubki smakowe swoimi opowieściami,
a gdy podeszłyśmy do tej restauracji i przy wystawionym na zewnątrz menu zobaczyłyśmy zdjęcia apetycznie wyglądających potraw
to wiedziałyśmy, że musimy wejść do środka.
Całe szczęście udało się nam dostać stolik, co nie było wcale takie oczywiste.
Na początek wzięłyśmy przystawkę,
która na stole pojawiła się w mgnieniu oka.
Roladki z bakłażana z orzechami - niebo w gębie!!! Cudo!
Roladki z bakłażana z orzechami włoskimi (a właściwie pastą orzechową) - obłędne! |
Agnieszka wybrała Chinkali, bo słyszała, że to popisowe gruzińskie danie i chciała sprawdzić co to takiego.
Pierożki z mięsem i rosołkiem - kelnerka udzieliła nam wskazówek,
jak należy je jeść :)
Chinkali - pierożki w kształcie sakiewki z mięsem mielonym i rosołem w środku |
Ja wybrałam Charczo - pikantną zupę z wołowiny z ryżem i kolendrą.
Jest odpowiednio pikantna, nie za mocno. Bardzo dobra.
Charczo - pikantna zupa z wołowiny z ryżem i kolendrą. |
Podczas spacerowania po sklepach z pamiątkami upolowałam sobie kilka wyjątkowych zakładek :)
Zakładki "zwykłe". |
Zakładki "niezwykłe" hehe (te dwie po prawej mają efekt 3d) |
I na koniec jeszcze jeden rzut okiem na Pałac Kultury i Nauki.
Pałac Kultury i Nauki |
To prawie tak jakbym i ja była w W-wie w ferie, prawda? :)
OdpowiedzUsuńSuper fotki, pomimo zimna! Mam teraz przez Was ochotę na gruzińskie jedzenie... nigdy nie jadłam. Kawy nie pijam, ale dobre ciacho chętnie :) Zakładki super!
W Warszawie byłam dwa razy w życiu, ale z chęcią jeszcze tam wrócę.
OdpowiedzUsuńŚliczne fotki, dziękuję za wirtualną wycieczkę. Nigdy nie byłam w Warszawie i raczej nie będę, więc tym milej ogląda się Twoją relację.
OdpowiedzUsuńMróz nieważny, kiedy takie cuda wokół.
OdpowiedzUsuńPiękne są te twoje relacje.
OdpowiedzUsuń