Tytuł: Historia Adeli
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 408
Co za szczęście, że przypadki chodzą po ludziach :) Tak właśnie trafiła do mnie książka, która wcześniej (również przypadkiem) trafiła w ręce kogoś innego. Ja pewnie nigdy nie sięgnęłabym po nią ze względu na okładkę, która w żaden sposób nie przyciąga. Muszę sobie wreszcie wbić do głowy, że mam nie oceniać książek po okładce!
Adela to trzydziestoczteroletnia kobieta, która wraca do rodzinnego Wrocławia po dziesięcioletniej nieobecności. Po ostatnich wydarzeniach musi zacząć żyć od nowa i ma w związku z tym pewien plan - zrobić coś dobrego. Kobieta obwinia się o to co się stało i przez dobre uczynki chce zadośćuczynienia. W realizacji planu pomaga jej Daniel (który pojawił się w jej życiu przypadkiem i na dobre w nim zagościł) w sposób dosłowny i pośredni, przez to, że dzięki wtajemniczeniu w przeszłość swej ciotki Stefy, pozwala jej poznać i zrozumieć siebie. "Historia Adeli" to tak właściwie także historia Stefy, którą poznajemy dzięki zawziętości i dociekliwości Adeli.
Książka urzekła mnie od pierwszego rozdziału! Zaskoczyła sposobem narracji i zachwyciła bohaterami, których z miejsca polubiłam i kibicowałam w dalszych poczynaniach. To nie jest jakaś tam, schematyczna historia. To książka o miłości, samotności, oddaniu, odpowiedzialności, przebaczaniu, szukaniu siebie. Ach można by tak długo wymieniać, a i tak każdy czytelnik znajdzie to coś dodatkowego, coś co wyda się napisane specjalnie dla niego. Tu wszystko ma swoje miejsce, sens, barwę i wydźwięk. Sposób narracji przywodzi na myśli snucie opowieści, która łączy nowoczesność z tradycją, przeszłość z teraźniejszością, pokolenia młodszych i starszych, dzieci i ich rodziców. Delektowałam się każdą stroną, po kolejnych rozdziałach robiłam przerwy, by móc przemyśleć, przetrawić to co właśnie przeczytałam. Po lekturze powieści czułam się wyczerpana emocjonalnie, ale w pozytywnym tego znaczeniu.
Ta pozycja to prawdziwa uczta dla duszy i serca. Dawno nie czytałam tak "bogatej" książki. Warto też dodać, że wszędobylskie jazzowe nuty niemal docierają do naszych uszu z każdym przewróceniem kolejnej strony, a liczne nawiązania do tekstów literackich sprawiają, że koniecznie chce się je poznać. Jeśli podobnie jak ja, będziecie mieli ochotę sięgnąć po wymieniane tytuły to nie musicie trudzić się z oznaczaniem stron, na których o nich wspomniano, autorka na końcu książki przygotowała dla nas listę najlepszych utworów :)
P.S. Ciekawe kto jeszcze po przeczytaniu książki będzie marzył o takim miejscu jak Becky Sharp :)
Ta pozycja to prawdziwa uczta dla duszy i serca. Dawno nie czytałam tak "bogatej" książki. Warto też dodać, że wszędobylskie jazzowe nuty niemal docierają do naszych uszu z każdym przewróceniem kolejnej strony, a liczne nawiązania do tekstów literackich sprawiają, że koniecznie chce się je poznać. Jeśli podobnie jak ja, będziecie mieli ochotę sięgnąć po wymieniane tytuły to nie musicie trudzić się z oznaczaniem stron, na których o nich wspomniano, autorka na końcu książki przygotowała dla nas listę najlepszych utworów :)
P.S. Ciekawe kto jeszcze po przeczytaniu książki będzie marzył o takim miejscu jak Becky Sharp :)
Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Zatytułuj się 2 - tryb warunKowy
- Grunt to okładka - wielka litera (Adeli)
- Zatytułuj się 2 - tryb warunKowy
- Grunt to okładka - wielka litera (Adeli)
- Przeczytam tyle, ile mam wzrostu 3,2 cm (38,3 cm z 158 cm)
- 52 książki w 2018 (19)
Uwielbiam takie książki, w przypadku których wręcz trzeba robić pauzy pomiędzy poszczególnymi częściami, żeby przetrawić i przemyśleć to, co się właśnie przeczytało. A jeśli chodzi o narrację, to historia Stefy jest wplatana w główny wątek czy są wyszczególnione rozdziały retrospektywne?
OdpowiedzUsuńHistorię Stefy krok po kroku odkrywają Adela z Danielem, więc jest ona wpleciona w wątek główny. Właściwie to historia Stefy jest niejako motorem napędowym dla Adeli, cel do którego dąży, a dzięki temu "rusza" z punktu wyjścia.
UsuńNie napisałam o tym w recenzji, ale poruszył mnie też wątek błędów popełnianych przez rodziców i ich konsekwencje - bardzo daje do myślenia i weryfikuje pewne zachowanie, które wydaje nam się, że robimy właściwie.
Nie czytałam jeszcze nic Magdy Knedler, choć mam Klamki i dzwonki... A tej faktycznie nie rzucałabym się na pomoc z taką okładką - warto jednak zmienić zdanie po TAKIEJ recenzji :)
OdpowiedzUsuń