W tym miesiącu ŚBKi
prezentują swoje życie na przykładzie tytułów książek.
Jestem bardzo ciekawa jak ten temat "ugryzą"
pozostali członkowie grupy.
Tymczasem ja chciałam Wam odsłonić
fragment mojego życia...
Zawsze byłam raczej grzeczną, posłuszną dziewczynką. Po prostu nie chciałam mamie robić przykrości. W liceum też jakoś specjalnie nie szalałam, bo miałam chłopaka "na poważnie", więc wolałam czas spędzać z nim. Tyle, że to nie był ten jedyny. Gdy się rozstaliśmy to miałam taki incydent - pracowałam jako barmanka i to właśnie tam (wiem, wiem, mało romantycznie) zostałam trafiona-zatopiona. Dawid to zwyczajny facet... tyle, że po przejściach, więc w moim życiu pojawiła się też pasierbica :) Było to dla mnie podwójne szczęście :)
Przez cztery lata mieszkaliśmy w malutkiej kawalerce w Chorzowie. Potem przeprowadziliśmy się do większego mieszkania w Piekarach Śląskich. Zdarzenie to pokrywało się z otrzymaniem przeze mnie umowy o pracę na czas nieokreślony, więc pojawił się pomysł powiększenia rodziny. Dość szybko usłyszeliśmy dobre wieści. Miało spełnić się moje wyśnione szczęście - dziecko. Niestety los już szykował kłopoty za rogiem i... pojawiła się cisza pod sercem :(
Był to dla mnie trudny okres, momentami trudno było mi wstać, żeby przeżyć jeszcze jeden dzień. Zagubiona dziewczyna, którą się stałam miała już trzydziestkę na karku (nawet nie wiem kiedy to minęło!). Wtedy postanowiliśmy coś zmienić, ruszyć z miejsca i wzięliśmy ślub!
Tak, 2012 rok to był przełom. Zrozumiałam, że szczęście za progiem tylko czeka żeby je odnaleźć. Nie mogę się załamywać i skupiać na jednej porażce tylko żyć dalej. Odnalazłam swój skrawek nieba. Zaczęłam realizować swoje pasje i marzenia. Najpierw zajęłam się scrapbookingiem, zwiększyłam ilość czytania książek, w ogóle robiłam więcej dla siebie i wszystkie te działania uszczęśliwiały mnie coraz bardziej.
Teraz skupiam się na marzeniach. Wierzę, że kiedyś uda mi się je spełnić :) Po pierwsze znaleźć swoje ukochane miejsce na ziemi. Tu w grę wchodzi tylko moja Polska, bo jest najpiękniejsza. Chciałabym zdobyć dom z moich marzeń - dom nad rozlewiskiem z uroczą kuchnią w wiejskim stylu, spokojną sypialnią i przytulnym salonikiem z wygodną kanapą. W kuchni miałabym kolekcję różnych kubków, w których moja ukochana herbata miałaby jeszcze lepszy smak. A przed domem? Nowy ogród naturalny, obłędnie pachnący i cieszący oko magicznymi kolorami :) Dlatego proszę, życzcie mi spełnienia marzeń!
Pięknie to skomponowałaś!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńAle świetny pomysł i zgrabne opowiadanie! Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńCzy to Twój autorki pomysł? Bo jak tak, to może będę mogła również coś podobnego zrobić u siebie?
Pozdrawiam serdecznie :)
To nie jest mój pomysł, już podobne wpisy gdzieś dawno temu mi mignęły.
UsuńTeraz jednak wraz z innymi członkami Grupy Śląskich Blogerów Książkowych realizujemy takie "zadanie". Mamy takie cykliczne posty tematyczne, co miesiąc inny, wspólny temat, na który chętni członkowie piszą własny post.
Oczywiście możesz zrobić coś podobnego u siebie. Byłoby mi jednak miło, gdybyś napisała, że inspiracją był najnowszy temat postów cyklicznych Śląskich Blogerów Książkowych, a konkretnie post u magdalenardo :)
świetny wpis, rewelacja!
OdpowiedzUsuńSuper Ci to wyszło :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci spełnienia marzeń z całego serducha! :) <3
Dzięki kochana :)
UsuńSpełnienia marzeń Madziu! :)
OdpowiedzUsuńNie pozostaje mi zatem nic innego jak tylko życzyć spełnienia tych marzeń i tej pięknej kuchni w domu nad rozlewiskiem:)
OdpowiedzUsuńWzrusz. Przepiękny wpis.
OdpowiedzUsuń