Tytuł: Przyjaciółki
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 332
Przyjaźń bywa trudna i chyba każdy o tym wie. Ta prawdziwa przetrwa jednak każdy sztorm, bez względu na to jakie szkody za sobą przyniesie. Czy w przypadku Miłki i Anny po największej burzy też wyjdzie słońce?
Anna i Miłka to zupełnie rożne osobowości. Kobiety poznały się przypadkiem w czasie rekrutacji na filologię. Szybko okazało się, że świetnie się rozumieją i uzupełniają, dlatego właśnie mimo iż ich losy potoczyły się innym torem niż na początku zakładały, ich przyjaźń pozostała. A przynajmniej do momentu gdy w ich życiu pojawił się sztorm (dosłownie i w przenośni). Anna wiedzie spokojne życie. Ma kochającego męża i malutką córeczkę, która wypełniła ich byt jeszcze większym szczęściem. Można powiedzieć, że ich życie to istna sielanka, gdyby nie jedno małe ale. Kamil, mąż Anny jest marynarzem i sporą część roku spędza na morzu. To trudne i stresujące, ale para jakoś się z tym godzi i stara się czerpać jak najwięcej radości z dni, które może spędzić w komplecie. Miłka w zasadzie ma podobnie. Nie ma co prawda dziecka, ale też nigdy się o nie nie starała. Ma spokojne, poukładane i bezpieczne życie. Po wyjściu za mąż, za wpatrzonego w nią Piotra, który z miłości nieba by jej przychylił. Oboje prowadzą nadmorską restaurację, którą po ślubie przejęli od rodziców Piotra. Pełna stabilizacja, a jednak Miłce czegoś brakuje. Nie spełnia się w pracy, chce robić coś innego, marzy o fotografowaniu, choć trudno zaistnieć jej na rynku pracy. Mąż wspiera ją jak może, sam stara się pomóc jej w zdobyciu ukochanej pracy, nawet jeśli miałoby to kolidować z jego potrzebami. Gdy pewnego wieczoru na morzu rozgrywa się sztorm, kobiety nawet nie przypuszczają, że jest on też początkiem burzy w ich poukładanym świecie.
Strona po stronie poznajemy jakie skutki wywołał wspomniany sztorm. Dla obu kobiet oznacza on ogromne zmiany. Już nie ma odwrotu, machina ruszyła i już nic nigdy nie będzie takie samo jak wcześniej. Po tytule spodziewałam się, że autorki bardziej skupią się na przyjaźni obu pań, jednak czytelnik bardziej poznaje relacje małżeńskie w domach Miłki i Anny niż ich zażyłość. Tak naprawdę tej przyjaźni jest tu niewiele, a w sytuacji krytycznej nie widzę szczególnego wsparcia. Ani Miłki, która myślami owszem, ciągle jest przy Annie, ale namacalnie tego nie widzę. Być może dlatego, kiedy to Anna powinna wspierać Miłkę to.... W ostatnim rozdziale przekonujemy się, że przyjaźń jednak przerwa wszystko, ale nie bardzo mnie to przekonuje...
Po ostatnich dwóch, rewelacyjnych książkach ("Czereśnie zawsze muszą być dwie" i "Wzgórze Niezapominajek") poprzeczka względem kolejnych powieści się podniosła. Tam, autorki grały na moich emocjach, w ich książkach bez przerwy coś się działo, trudno było odłożyć książkę choć na chwilę, bo nie pozwalała na to ciekawość. Tu widziałam rozterki wewnętrzne kobiet, ale brakowało mi tych silnych emocji. Nie polubiłam też jakoś specjalnie bohaterek, więc może przez to książka nie wywołała we mnie cieplejszych uczuć. Nie można jej odmówić tego, że jest dobrze napisana, bo wszystkie postaci są inne i dobrze przedstawiono ich osobowości, ale jednak czegoś mi brakowało. Najbardziej poruszył mnie Piotr, który był tak dobry, a taki niedoceniany. Żal mi go było i to on (jego kwestie, książka była podzielona na rozdziały, w których skupiano się na odczuciach konkretnego bohatera) wzbudził we mnie najwięcej empatii.
Książka jednak może się podobać, bo porusza bardzo ważne obszary relacji małżeńskich, pokazuje, że nawet "sielankowe" życie nie zawsze musi być doskonałe. Pokazuje też kobiece i męskie rozterki i różne punkty widzenia. To raczej przeciętna książka - owszem zmusza do refleksji, ale nie wywołuje w czytelniku żadnych głębszych odczuć, napięcia... nie mówiąc już o fajerwerkach.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Czytamy nowości
- Grunt to okładka - Kropka (w imieniu autorki i w dopisku pod tytułem)
- Grunt to okładka - Kropka (w imieniu autorki i w dopisku pod tytułem)
- Pod hasłem - Czar Par
- Przeczytam tyle ile mam wzrostu - 2,5 cm (73,5 cm z 158 cm)
- 52 książki w 2017 (33)
Umówiłyście się z Eweliną? Nie tylko dzień, ale i godzina publikacji ta sama! :D
OdpowiedzUsuńHi hi no umówiłyśmy się, ale dosłownie w ostatniej chwili się to udało zrobić, bo ja dopiero dzisiaj skończyłam książkę :)
UsuńSuper! :))
UsuńAine to sprawnie działający detektyw :) na różnych polach zresztą :)
UsuńOj tam! ;-) Przypadek, na blogrollu wyświetliły się Wasze wpisy jeden po drugim :)
UsuńMadziu, ta druga Agatha jest jasnozielona, na zdjęciu kiepsko to wyszło, wyrzuć ją proszę z podsumowania Gry w kolory.
Czyli blogroll działa czasami poprawnie :)
UsuńBo to chyba o to tutaj chodziło Madzia, że przyjaźń się rwała, niby była, ale jakby obok. Sama napisałaś wnioski z końca, ale przecież jak w życiu - nawet się ma przyjaciół to nie zawsze relacje wyglądają idealnie i ludzie nie w każdej sytuacji mogą na siebie liczyć. Bynajmniej ja to tak odebrałam.
OdpowiedzUsuńTytuł mam zapisany już od jakiegoś czasu :)
OdpowiedzUsuńSięgając po książkę, liczę na ogrom emocji. Skoro takowych tutaj brakuje, to jednak odpuszczę sobie "Przyjaciółki".
OdpowiedzUsuńKsiążka wpadała mi w oko w różnych paskach reklamowych i w końcu ją zdobyłam. Ale na przeczytanie wciąż nie mam ochoty. A po tym, co napisałaś o braku silniejszych emocji, a zwłaszcza po lekturze "Tysiąca wspaniałych słońc", gdzie autor bardzo mocno zagrał na moich emocjach, to chyba nie najlepszy czas na przeczytanie "Przyjaciółek". Może kiedyś...
OdpowiedzUsuń