Tytuł: Bar na starym osiedlu
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 303
Powieść "Bar na starym osiedlu" to kwintesencja Śląska. Pokazuje zwyczaje, tradycje i gwarę śląską, pokazuje charakterystyczne cechy osobowości rdzennych Ślązaków. Ukazuje obraz Śląska jaki pamiętam sprzed 20 lat, bo teraz kultura śląska i typowy wizerunek śląskich miast i rodzin mocno odbiega od tego co było.
Można powiedzieć, że Ola zmuszona jest zacząć życie od nowa, zamknąć za sobą pewien rozdział życia i wrócić na "stare śmieci". Musi - nie musi, ale skoro los podpowiada jej, jak zmienić swoją beznadziejną sytuację, to dlaczego nie spróbować, przecież i tak niewiele może stracić, a przynajmniej nie będzie żałowała, że nie spróbowała. W życiowych zmianach bohaterki pomaga odziedziczony po babce lokal, w którym staruszka przed śmiercią prowadziła dobrze prosperujący bar osiedlowy z tradycyjną śląską kuchnią.
Czytając powieść widzimy jak bohaterka zmienia się wewnętrznie, staje się silniejsza i bardziej świadoma swojej wartości. Nie tylko w sferze finansowo-zawodowej zmiana pracy umacnia Olę. Miejsce, w którym się znalazła, otaczający ją ludzie - wspierający dobrym słowem i gestem - sprawiają, że kobieta chce zmierzyć się ze swoją przeszłością (poznać i zrozumieć rodzinną tajemnicę) i przyszłością (lęk przed założeniem rodziny). W ciągu kilku miesięcy pobytu w Chorzowie Ola odnajduje siebie, godzi się ze swoimi "koszmarami" przeszłości, staje się silną i pewną osobą, śmiało idącą przez życie, nie bojącą się zmian i otwartą na to co nowe.
Fabuła książki jest ciekawa, historia Oli może być dla nas lekcją, ostrzeżeniem, że nie warto chować urazy, nie chcieć słuchać wyjaśnień i nie próbować zrozumieć. Przecież przez takie podejście do życia nie tylko krzywdzimy innych, ale także siebie, a być może przez nasze zachowanie blokujemy własne szczęście. W książce brakowało mi jednak emocji. Oczywiście jestem w stanie sobie wyobrazić co mogła czuć Ola i jej bliscy, ale czytając treść nie czułam żadnych silniejszych emocji - nie było złości, smutku, żalu, poczucia niesprawiedliwości, ani też radości, miłości, euforii czy... uczucia ulgi. Bardzo mi tego brakowało, przyzwyczaiłam się już do tego, że autorzy grają słowem, bawią się naszymi uczuciami i powodują gwałtowne poruszenia serca (pozytywne i negatywne). Z tego powodu czuję niedosyt i obawiam się, że szybko zapomnę treść książki. Tytuł zapewne będę kojarzyła z przedstawieniem Śląska - smakiem idealnego rosołu, typowym "kolorytem" miast, smogiem i smrodem :p, Barbórką, opuszczonymi hutami i kopalniami, upartością i dumą Ślązaków. Najbardziej spodobało mi się wyjaśnienie kwestii filowania bab przez okno :)
W Chorzowie mieszkałam tylko cztery lata, ale podobne wspomnienia mam z "moich" Piekar Śląskich, Bytomia czy Katowic. Obraz Śląska się zmienia, to już nie jest ten sam Śląsk co 20 lat temu, ale ja kocham obie jego odsłony, tę dawną i dzisiejszą. Kultura Śląska zanika, coraz trudniej odróżnić hanysa od gorola, bo młodzi, nawet jeśli mieszkają tu z dziada pradziada, bardziej czują się Polakami, czy nawet Europejczykami i nie czują potrzeby kultywowania śląskich zwyczajów i tradycji.
Zdziwiłam się trochę, że sięgnęłam po tę książkę akurat teraz, kiedy tyle innych z pięknymi zimowo-świątecznymi okładkami, ale.. historia Oli kończy w wigilię :) Więc klimat się zgadza :)
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- Indywidualne wyzwanie u Ejotka
- Grunt to okładka - długość ma znaczenie
- Pod hasłem
- Łów słów - TA (sTArym)
- Przeczytam tyle ile mam wzrostu - 2,1 cm (102,3 cm z 158 cm)
- 52 książki w 2017 (45)
Książka faktycznie oddaje koloryt naszego regionu :)
OdpowiedzUsuńTak, z jego zaletami i wadami :)
UsuńMnie chyba najbardziej zauroczył klimat Śląska, jako osoby spoza... i dlatego to najbardziej utkwiło mi w głowie i tak mi się podobała ta książka :D
OdpowiedzUsuńTo jest taki dawny Śląsk, sprzed 20 lat, za którym wszyscy tęsknią, choć opisany współcześnie.
UsuńAutorka też ubolewa nad zmianami.
Oj, klimat Śląska to największa zaleta tej książki. Nawet chyba dzięki specyficznej atmosferze Śląskiej nie zwróciłam uwagi, że rzeczywiście brakuje tu dużych emocji. Jakby historia Oli była jedynie pretekstem do opowiedzenia o Śląsku. Też sięgnęłam po tę powieść właśnie teraz. I nie żałuję. Mimo braku emocji lektura mnie zachwyciła
OdpowiedzUsuńDobrze to ujęłaś, pomyślałam o tym samym, tyko o tym nie napisałam.
UsuńChodzi mi o uczuciu jak gdyby historia Oli była tylko pretekstem dla sentymentalnego pokazania Śląska.
Na śląsku byłam tylko kilka razy i zawsze na chwilę. Od jakiegoś czasu myślę o tym, aby zaplanować sobie urlop tak, by lepiej poznać ten region. Póki co z wielką przyjemnością sięgnę po książkę :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńChetnie zerknę na tą książkę!
OdpowiedzUsuń